– Mój Boże, nie słyszałam o tym – westchnęłam.
– Pomógł mu jeden z kolegów. – Harry skręcił w Bondi Road. – Mówią, że płynął jak torpeda. To Rosjanin. Może go znasz?
– Pewnie nie. – Pokręciłam głową. – Ostatnio chodzę na plażę dopiero wtedy, gdy wszyscy już z niej zejdą.
Harry roześmiał się głośno.
– Diana wspominała, że ciężko pracujesz – powiedział.
Diana i Harry mieszkali w domu w stylu Tudorów, wychodzącym na Rose Bay. Kiedy wjechaliśmy na podjazd, Diana, oszałamiająca w sukni z czerwonego jedwabiu, wybiegła na powitanie.
– Chodź, Aniu. – Poprowadziła mnie do środka niczym partnerka w tangu. – Poznasz Keitha.
Wnętrze domu było przestronne, z modnymi białymi podłogami i ścianami. Wnęki w przedpokoju zabudowane były regałami, na których ustawiono fotografie Diany ze znanymi osobami oraz drobiazgi zwożone przez nią z całego świata. Przystanęłam, żeby popatrzeć na kolekcję porcelanowych świnek kupionych w Londynie i zachichotałam. Mimo światowego stylu życia Diana nie traktowała siebie zbyt poważnie.
Zaciągnęła mnie do salonu i niemal popchnęła w ramiona młodego człowieka, który siedział na rozkładanej sofie. Na nasz widok wstał, a na jego gładko ogolonej twarzy pojawił się uśmiech.
– Witam. – Wyciągnął do mnie dłoń. – Jestem Keith.
– Witam, Ania. – Potrząsnęłam jego ręką.
– No dobrze. – Diana poklepała mnie po plecach. – Idę dopilnować kolacji, a wy sobie porozmawiajcie.
Z tymi słowami opuściła pokój. Harry właśnie wchodził z butelką wina w ręce, ale Diana przejęła go i pociągnęła za sobą, jak kiepskiego aktora, który w nieodpowiednim momencie wyskakuje na scenę.
Keith odwrócił się do mnie. Był przystojnym mężczyzną, miał kobaltowe oczy, jasne włosy, kształtny nos i pełne wargi.
– Diana mówi o tobie wspaniałe rzeczy – powiedział. – Najwyraźniej przy kolacji mam usłyszeć jakąś historię o ryżu.
Zarumieniłam się. Diana nie powiedziała mi o Keicie ani słowa. Inna sprawa, że nie pytałam.
– Keith pracuje w redakcji sportowej. – Harry wszedł do pokoju z półmiskiem serów, dzięki czemu nie musiałam dłużej robić z siebie idiotki. Uświadomiłam sobie, że pewnie stał pod drzwiami i podsłuchiwał.
– Naprawdę? Cudownie. – Pomyślałam, że mówię jak Diana.
Harry mrugnął do mnie zza pleców Keitha. Diana wśliznęła się do salonu z tacą krakersów ozdobionych połówkami oliwek. Pewnie też czekała pod drzwiami.
– Tak – oznajmiła. – Dostał nagrodę za reportaż o Pucharze Melbourne.
– Cudownie – powtórzyłam, patrząc na Keitha. – Ja nie. Najwyraźniej uznali, że mój artykuł o kapeluszach jest nie dość interesujący.
Keith szeroko otworzył oczy, ale kiedy Harry i Diana wybuchnęli śmiechem, poczuł się bezpiecznie i im zawtórował.
– Dziewczyna z poczuciem humoru – stwierdził. – To lubię.
Harry wniósł stół na oszkloną werandę. Diana przykryła blat kremowym obrusem i ustawiła na nim granatową zastawę. U podstawy świecznika ułożyła gałązki fuksji. Już od dawna nie miałam do czynienia z taką niewymuszoną elegancją. Podobny efekt osiągał kiedyś mój ojciec. Potarłam rąbek płóciennego obrusu i podziwiałam stołowe srebra. Na środku stołu Diana ustawiła misę z różami stulistnymi, wdychałam ich słodki zapach. Płomień świecy zadrżał i ujrzałam w cieniu Siergieja z naręczem weselnych róż. Z ciemności napłynął ku mnie Dymitr i ujął moje ręce.
– Puść, Dymitrze. Proszę – powiedziałam bezgłośnie.
Po chwili ujrzałam jednak, że siedzi w wannie pełnej płatków róż. Czerpał wodę dłońmi złączonymi w miseczkę. Im więcej pił, tym robił się lżejszy, w końcu zaczął znikać.
– Aniu, nic ci nie jest? Straszliwie zbladłaś. – Diana postukała mnie w ramię. Zerknęłam na nią nieprzytomnie.
– To przez ten upał. – Harry wstał i szerzej otworzył okna.
Keith podniósł mój kieliszek.
– Naleję ci trochę wody – zaproponował.
Potarłam czoło.
– Przepraszam – powiedziałam. – Wszystko jest takie piękne, zapomniałam, gdzie jestem.
Keith postawił przede mną kieliszek. Kropla wody spłynęła po szkle i spadła na obrus. Wyglądała jak łza. Na kolację podano zrazy w sosie serowym z grzybami w śmietanie, Rozmowa toczyła się lekko, kierowała nią zręcznie Diana.
– Keith, koniecznie opowiedz Ani o farmie swoich rodziców, Słyszałam od Teda, że jest cudowna.
– Aniu, w domu lady Bryant widziałam cudowny antyczny samowar, ale żadna z nas nie miała pojęcia, jak działa. Mogłabyś nam to objaśnić, skarbie?
Byłam świadoma spojrzeń Keitha i pamiętałam, żeby na niego patrzeć, gdy mówił, nie zniechęcać go, co, zdaniem Diany, robiłam w podobnych sytuacjach. Nie zakochałam się w nim, jak w Dymitrze. O, Boże!
Kiedy uprzątnięto talerze, przenieśliśmy się do salonu na ciasto brzoskwiniowe i waniliowe lody.
– A teraz musisz opowiedzieć Keithowi o ryżu. – Diana pomachała łyżeczką.
– Tak. – Keith się roześmiał i przysunął do mnie. – Muszę tego wysłuchać.
– Ja też tego nie słyszałem – dodał Harry. – Za każdym razem, gdy Diana usiłuje mi to opowiedzieć, wybucha śmiechem… no cóż, i na tym się kończy.
Jedzenie i wino mnie odprężyły, czułam się mniej zmieszana. Cieszyłam się, że Keith siedzi tuż obok. Wzbudzał moje ciepłe uczucia. Byłam zadowolona, że bez obaw okazuje mi sympatię. Mój powrót do świata romansu nie wypadł tak źle, jak się obawiałam.
– No dobrze – zaczęłam. – Pewnego dnia odwiedziłam najlepszą przyjaciółkę i jej męża, zaczęliśmy rozmawiać o chińskim jedzeniu, którego najbardziej nam brakuje. Oczywiście, w tym kraju okropnie trudno o ryż, a wszystkie nasze dania z dzieciństwa go zawierały.
Pewnego dnia postanowiliśmy wybrać się do Chinatown i kupić ryż na co najmniej trzy miesiące. Było to w 1954 roku, kiedy Władimir Petrow i jego żona dostali azyl w Australii za wytropienie radzieckich szpiegów. Znajdowanie szpiegów stało się ulubioną rozrywką wielu ludzi, w tym starszej pani, sąsiadki moich przyjaciół. Widziała, jak ciągniemy po podjeździe worki ryżu i rozmawiamy ze sobą po rosyjsku, więc zadzwoniła na policję.
Keith wybuchnął śmiechem i potarł brodę. Harry zachichotał.
– No mów – ponaglił mnie.
– Przyszli do nas dwaj młodzi posterunkowi i zapytali, czy jesteśmy komunistycznymi szpiegami. Witalij zdołał ich namówić na pozostanie na kolacji. Ugotowaliśmy risotto znad Wołgi z kaszą pszenną, brokułami i botwiną z cebulą i czosnkiem i podaliśmy z bakłażanami w jogurcie. Bardzo trudno odmówić napicia się z Rosjanami, a odmowa spełnienia toastu z rosyjskim mężczyzną to po prostu zniewaga. Witalij przekonał policjantów, że jedyna możliwość potwierdzenia międzynarodowej przyjaźni i odpłacenia za najlepszy posiłek, jaki jedli w życiu, to wypicie kilku kieliszków wódki. Kiedy policjanci upili się strasznie, a ich twarze przybrały dziwny odcień, odesłaliśmy ich taksówką na komisariat, gdzie, jak możecie sobie wyobrazić, wzbudzili nieszczególny entuzjazm swojego sierżanta. I choć pani Dolen spod dwunastki nadal regularnie na nas donosi, od tamtej pory nie pojawili się już więcej żadni policjanci.
– Mój Boże! – zarżał Harry, mrugając do Keitha. – To dopiero łobuziara! Uważaj na nią.
– Będę. – Keith uśmiechnął się do mnie tak, jakbyśmy byli tu całkiem sami. – Na pewno będę.
Później, gdy Harry poszedł do garażu po auto, Keith odprowadził mnie do drzwi. Diana wybiegła do ogrodu w poszukiwaniu nieistniejącego kota.
– Aniu – powiedział Keith. – W przyszłym tygodniu mój przyjaciel Ted ma urodziny. Z przyjemnością zabrałbym cię na przyjęcie. Pójdziesz ze mną?
– Tak, chętnie. – Te słowa wymknęły się z moich ust, zanim zdążyłam to przemyśleć. W towarzystwie Keitha czułam się odprężona. Nie podejrzewałam, żeby coś ukrywał, w przeciwieństwie do mnie. Ja byłam pełna sekretów.
Po powrocie do domu otworzyłam okna i położyłam się na łóżku, nasłuchując szumu fal. Zamknęłam oczy i usiłowałam przypomnieć sobie uśmiech Keitha, jednak już zaczynałam zapominać, jak wyglądał. Ciekawiło mnie, czy naprawdę mi się podoba, czy też tylko udaję sama przed sobą zainteresowanie nim. Po chwili mogłam myśleć jedynie o Dymitrze. Próbowałam na dobre uwolnić się od jego wpływu, lecz wspomnienia powróciły silniejsze niż zazwyczaj. Nie mogłam zasnąć, a w mojej głowie raz za razem pojawiała się nasza noc poślubna, jedyny naprawdę szczęśliwy moment tego małżeństwa. Przed śmiercią Siergieja. Przed Amelią. Moje miękkie, wilgotne ciało pokryte płatkami róż i przytulone do twardego, rozpalonego ciała Dymitra.