Литмир - Электронная Библиотека

W odróżnieniu od głoszonych na każdym kroku haseł ochrony bezpieczeństwa planety, w wypowiedziach prywatnych młodzi ludzie zupełnie nie poruszali tej sprawy. Motywem protestu przeciwko rzeczywistości ich planety nie było bynajmniej poczucie lęku przed zagrożeniem zewnętrznym czy wewnętrznym. Buntowali się raczej wobec perspektywy swego bezpiecznego życia, niż wobec groźby czyhającej zagłady świata.

Korzystając ze swobody dyskusji, jaką zapewniały chwilowo ogłuszone mikrofony, Rinah włączył się do dysputy, która wywiązała się po spektaklu. Rozmowy toczyły się w zupełnie zrozumiałym języku, w niczym nie przypominającym enigmatycznych, aluzyjnych sformułowań Zinii, ani też sztywnych i oficjalnych, wygładzonych zdań Alviego czy Zęba.

Ze szczerych wypowiedzi studentów można było dowiedzieć się mnóstwa cennych szczegółów dotyczących codziennego życia, nastrojów wśród ludności, stanu prawdziwej, nie maskowanej pozorami, świadomości społeczeństwa Paradyzji. Rinah coraz wyraźniej dostrzegał zasadę działania tej zwykłej na pozór, zdyscyplinowanej zbiorowości ludzkiej.

Można było streścić tę zasadę do prostego zalecenia: myśl, co chcesz, ale nie daj się na tym przyłapać.

– Trzeba bardzo uważać na swoje słowa. Nawet na słowa, nie mówiąc już o treści opinii i poglądów wygłaszanych wobec innych – wyjaśniał student, który zaprosił Rinaha do teatrzyku. – Donosicielstwa tutaj nie ma, ale System ma wszędzie swoje uszy i oczy. Nigdy nie wiadomo, czy twój zaufany przyjaciel nie nosi na sobie, zupełnie nieświadomie, jakiegoś mikrourządzenia podsłuchowego czy podglądającego. Pełno tutaj różnych drobiazgów, włażących do pokoi przez przewody klimatyzacyjnej fruwających w powietrzu… Odkąd ludzie zaczęli stosować różne sposoby, pozwalające oszukać mikrokamery i mikrofony podsłuchowe, System Zabezpieczeń wzbogaca arsenał środków. My, oczywiście, staramy się znaleźć przeciwśrodki, lecz nie zawsze się to udaje. Dlatego należy wciąż bardzo uważać, zwłaszcza gdy się dobrze nie zna metod kontroli.

– Odnoszę wrażenie, że wasz system kontroli daje się unieszkodliwić bardzo prostymi sposobami! – zauważył Rinah. – Czy wszyscy to robią na co dzień?

– Wydaje ci się tylko, że to proste! – uśmiechnął się student. – To, że możemy tutaj rozmawiać swobodnie, uwarunkowane jest mnóstwem działań przygotowawczych. Gdybyś tak po prostu wszedł do swego pokoju i zakleił gumą do żucia mikrofony i kamery, to już następnego dnia kopałbyś wolfram na Kontynencie Zachodnim. Unieszkodliwianie "zmysłów" Systemu Zabezpieczeń – to cała dziedzina "wiedzy tajemnej". Mamy od tego specjalistów, znajdujących wszystkie błędy i niedopatrzenia, jakich dopuścili się projektanci Systemu. Może ci się zdaje, że to bardzo proste. Wystarczy oddać swój identyfikator innej osobie, by stać się nieobecnym w miejscu swego pobytu. Owszem, System tak to właśnie odbiera. Pomyśl jednak, że w ten sposób sani zamykasz się w pokoju, z którego nie wyjdziesz bez identyfikatora. Jesteś pozbawiony możliwości działania, a mówić możesz tylko sam do siebie, co nikomu nie przeszkadza. Gdyby jednak ktoś drugi, z identyfikatorem na palcu, znalazł się w tym samym pokoju, wszystko, co powiesz, będzie zaliczone na jego konto. To tylko przykład, bardzo uproszczony. Oprócz powszechnie znanych środków kontroli jest wiele takich, o których prawie nikt nie wie. By mieć całkowitą pewność, że pomieszczenie jest absolutnie wolne od kontroli, trzeba zaangażować dobrego specjalistę…

Na pożegnanie Rinah otrzymał od swych nowych znajomych kasetę z nagraniem utworu literackiego, którego rozpowszechnianie było zakazane przez System. Za samo nagranie tego utworu i przedstawienie Centrali do skontrolowania, autor otrzymał podobno długoletni przydział pracy na Tartarze.

– Zanim zaczniesz słuchać, dokładnie umyj uszy i sprawdź włosy – powiedział student, który wręczył Rinahowi kasetę. – Słuchaj oczywiście przy użyciu słuchawek. A nie próbuj czasem wywieźć tego z Paradyzji, bo mogą być kłopoty na komorze celnej. Raczej skasuj to po wysłuchaniu.

ROZDZIAŁ XIII

Wieczór spędzał Rinah w swoim pokoju, oglądając program telewizyjny. Ze zdumieniem dowiadywał się z niego przerażających rzeczy o Ziemi.

W miarę przyzwoity system sprawiedliwości społecznej, oparty na poszanowaniu ludzkich praw i ludzkiej godności, jaki w ciągu wielu stuleci, w drodze stopniowej likwidacji wszelkich form wyzysku i ucisku zbudowano wreszcie na Starym Globie – tutaj przedstawiany był jako wielkie oszustwo i kamuflaż, maskujący niedolę społeczeństwa poddanego machinacjom bliżej nie określonych, ciemnych mocy… Rinahowi robiło się niedobrze od słuchania prymitywnych komentarzy, szkalujących ziemskie stosunki i oglądania nie wiadomo skąd wziętych filmów ukazujących rzekome zdziczenie społeczeństwa, zbrodnie, katastrofy, wypadki komunikacyjne będące dziełem wykolejonych jednostek i skutkiem wypaczonych stosunków międzyludzkich.

Po dłuższej obserwacji Rinah zaczął podejrzewać, że rewelacje filmowe na temat Ziemi stanowić muszą montaż fragmentów wybranych z modnych niegdyś opowieści grozy, dramatów kryminalnych i przyszłościowych, katastroficznych filmów science-fiction. Oglądane jako rzekome reportaże z codziennej ziemskiej rzeczywistości, mogły naprawdę skutecznie przekonywać widzów o tym, że świat Paradyzji jest w porównaniu z Ziemią oazą bezpieczeństwa i spokoju. Obraz Ziemi, spreparowany w tak tendencyjny i oszukańczy sposób, miał zapewne czynić bardziej prawdopodobną oficjalnie głoszoną tezę o przewrotnych, zdradzieckich zamiarach jej mieszkańców w stosunku do żyjących sobie spokojnie i uczciwie Paradyzyjczyków.

W pokazywanych materiałach filmowych skutki cywilizacji ziemskiej przedstawiane były zazwyczaj jako ślepe fatum, wiszące nad głową każdego Ziemianina i spadające na niego coraz to inną plagą lub nieszczęściem, na zasadzie absolutnego przypadku. Katastrofy, zamachy bombowe, serie broni maszynowej z rąk szaleńców, pożary gmachów publicznych spowodowane sabotażem lub niedbalstwem – wszystko to dotykało przypadkowych, niewinnych ludzi. Miało to zapewne (na zasadzie przeciwstawienia) dowodzić wyższości systemu porządku i organizacji życia w Paradyzji, gdzie nie mogłoby się nic podobnego zdarzyć. Cala miejscowa propaganda zdawała się nieustannie głosić, iż w odróżnieniu od reszty Wszechświata, rządzonego żywiołowymi prawami przyrody, pełnego niespodziewanych zdarzeń i ludzkiej przewrotności – w Paradyzji nic, absolutnie nic riie ma prawa wydarzyć się przypadkowo, wymknąwszy się spod kontroli niezawodnego Systemu Zabezpieczeń. Każdy mieszkaniec tej planety powinien stąd sam wyciągnąć wniosek: jeśli nawet, w jego pojęciu, wydarzyło mu się jakieś nieszczęście, to sani jest temu winien…

Innymi słowy, Paradyzyjczyk powinien być przekonany o tym, że jego los kształtowany jest wyłącznie przez niego samego, przez jego słowa i czyny, zachowania i postawę obywatelską. Powinien przy tym być pewien, że Centrala, strzegąca porządku i bezpieczeństwa, dokonuje jedynie obiektywnego podsumowania i oceny ludzkich działań, a to nie ma nic wspólnego z pojęciem sprawowania władzy.

"Gdy sprawiedliwość zakodowana w zasadach Prawa egzekwowana jest z całą konsekwencją i nieomylnością, nie podlegając subiektywnej manipulacji, wówczas każdy członek społeczeństwa postępujący wedle Prawa staje się uczestnikiem procesu sprawowania władzy". – Zdanie to Rinah zapamiętał z jakiejś audycji publicystycznej.

Oczekując zapowiedzianej wizyty Zinii, wydobył z walizki dyktafon i założył czystą kasetę. Postanowił nagrać całą rozmowę, by przekonać się następnie, do jakiego stopnia treść wywiadu opublikowanego w telewizji będzie zgodna z tym, co rzeczywiście powie dziennikarce.

Gdy rozległ się brzęczyk wideofonu, Rinah był przekonany, że dzwoni Zinia. Podbiegł szybko do pulpitu i nim dotknął przycisku odbioru, przygotował odpowiednio miły uśmiech. Zamiast dziewczyny narożnik ekranu wypełnił się kudłatą głową nieznajomego mężczyzny.

23
{"b":"100690","o":1}