Литмир - Электронная Библиотека

Morelli wstawił talerze do zlewu i włączył ekspres do kawy.

– Muszę znaleźć tego faceta, który mnie rozpoznał. Kuleszy broń wyleciała z ręki, kiedy upadł na podłogę. Widziałem to wyraźnie. Po tym, jak zostałem ogłuszony, tamten drugi facet musiał ją schwycić, dać nura do sypialni, wyrzucić zwłoki Carmen przez okno i samemu wyskoczyć.

– Byłam tam. Piętra są dość wysokie, taki skok groziłby połamaniem nóg.

Joe wzruszył ramionami.

– A może zdołał się jakoś prześliznąć przez tłum, który szybko zebrał się na korytarzu? Mógłby się wówczas wymknąć tylnymi drzwiami na alejkę, zabrać zwłoki Carmen i odjechać.

– Powiedz mi jeszcze, jak sobie wyobrażasz zdobycie przeze mnie honorarium w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów.

– Jeśli pomożesz mi udowodnić, że zastrzeliłem Kuleszę działając w samoobronie, po prostu pozwolę ci się odstawić do aresztu.

– Już nie mogę się doczekać tej chwili.

– Tylko Ramirez może mnie doprowadzić do tego faceta. Zacząłem go obserwować z ukrycia, ale bez rezultatu. Tak się fatalnie złożyło, że utraciłem zdolność swobodnego poruszania się po mieście. Nie mam już do kogo zwrócić się o pomoc. Muszę coraz więcej czasu poświęcać na szukanie kryjówek, zamiast na poszukiwanie tego świadka. Zresztą nie tylko czasu mi brakuje, ale również pomysłów. Jesteś chyba jedyną osobą, której nikt nie będzie podejrzewał o to, że mi pomaga.

– Dlaczego sądzisz, iż zechcę ci pomóc? Może skorzystam z pierwszej nadarzającej się okazji, żeby cię skrępować i odstawić na policję?

– Nie zrobisz tego, ponieważ jestem niewinny.

– Ale to już twój problem, nie mój – odparłam zaczepnie.

Mówiąc szczerze, wcale tak nie myślałam. W głębi serca zaczynało mi być go trochę żal.

– W takim razie sprecyzuję stawkę, o jaką się toczy gra. W czasie, gdy będziesz mi pomagała odnaleźć tego faceta, ja będę cię chronił przed Ramirezem.

Miałam już na końcu języka, że nie potrzebuję żadnej ochrony, ale na szczęście się pohamowałam. W gruncie rzeczy potrzebowałam wszelkiej możliwej ochrony.

– A jeśli Dorsey przymknie Ramireza i ten przestanie mi już zagrażać?

– Nie łudź się. Natychmiast wyjdzie za kaucją i będzie jeszcze bardziej na ciebie rozwścieczony. Ma w tym mieście bardzo wielu wpływowych przyjaciół.

– W jaki sposób zamierzasz mnie ochraniać?

– Po prostu będę strzegł twojej dupci, słodziutka.

– Nie zgodzę się na to, byś spał w moim mieszkaniu.

– Mogę spać w furgonetce. Jutro rano założę tu instalację podsłuchową.

– Czemu nie dzisiaj?

– Jeśli wolisz, mogę to zrobić jeszcze dzisiaj, ale moim zdaniem tej nocy nic ci nie grozi. Ramirez wyraźnie chce cię przestraszyć. Zawsze tak postępuje przed walką. A z tobą zamierza chyba stoczyć pełnych dziesięć rund.

Przyznałam mu rację. Ramirez już kilkakrotnie mógł bez większych przeszkód włamać się do mieszkania przez okno sypialni, wyraźnie odwlekał jednak tę chwilę.

– Jeśli nawet się zdecyduję ci pomóc, to nie mam pojęcia, od czego powinnam zacząć – powiedziałam. – Sądzisz, że policja do tej pory nie wyczerpała wszystkich dostępnych metod? Może ten facet jest już w Argentynie?

– Na pewno nie. Ukrywa się w mieście i systematycznie morduje ludzi, którzy mogliby go rozpoznać. Zabił już dwóch sąsiadów Carmen i podjął nieudaną próbę usunięcia ze swej drogi trzeciego świadka, tej kobiety. Ja także figuruję na jego liście, ale do tej pory nie zdołał mnie odnaleźć, ja zaś nie mogę wychylić nosa z kryjówki, bo policja depcze mi po piętach.

Nagle zrozumiałam.

– A więc chcesz mnie użyć jako przynęty. Postanowiłeś mnie wystawić Ramirezowi i liczysz na to, że zanim skończy wypróbowywać wszelkie znane mu sposoby tortur, tobie uda się zdobyć potrzebne informacje. Nisko się stoczyłeś, Morelli. Wiem, że nie możesz mi wybaczyć, iż kiedyś cię potrąciłam na chodniku, nie sądzisz jednak, że z tego typu odwetem chcesz się posunąć trochę za daleko?

– Nie myślałem o żadnym odwecie. Jeśli mam być szczery… podobasz mi się. – Uśmiechnął się rozbrajająco. – W innych okolicznościach zapewne podjąłbym próbę naprawienia wyrządzonej ci kiedyś krzywdy.

– Zaraz zemdleję.

– Wiesz co? Kiedy cała ta sprawa się wyjaśni, będziemy musieli wspólnie popracować nad wykorzenieniem tego paskudnego cynizmu, który wszedł ci w krew.

– Masz czelność prosić mnie, bym ryzykowała swoje życie, żeby pomóc ci ocalić własny tyłek?

– Już podjęłaś ogromne ryzyko, sprzeciwiłaś się stukniętemu sadyście, który uwielbia gwałcić i maltretować kobiety. Jeżeli pomożesz mi odnaleźć tego faceta i wydobyć na światło dzienne jego powiązania z Ramirezem, wówczas skutecznie pozbędziemy się ich obu.

Trudno było mu nie przyznać racji.

– Założę mikrofony w przedpokoju i w sypialni, żeby móc słyszeć wszystko, co się dzieje w całym mieszkaniu… z wyjątkiem łazienki – podjął Morelli. – Nie są zbyt czułe, więc jeśli zamkniesz drzwi łazienki, nie wyłowią stamtąd żadnych odgłosów. Kiedy zaś będziesz wychodziła z domu, ukryjemy mikrofon pod twoją bluzką, a ja będę czuwał w furgonetce.

Zaczerpnęłam głęboko powietrza.

– I obiecujesz, że pozwolisz mi zgarnąć honorarium za odstawienie cię do aresztu, jeśli uda nam się odnaleźć tamtego faceta?

– Obiecuję.

– Mówiłeś, że Carmen była policyjną informatorką. Jakiego rodzaju wiadomości dostarczała?

– Najróżniejsze plotki, jakie do niej dotarły. Głównie chodziło o drobnych handlarzy narkotyków i członków tutejszego gangu. Nie wiem, jakie informacje chciała mi udostępnić tamtego wieczoru. Nie zdążyła niczego powiedzieć.

– Nawet nie wiedziałam, że w mieście działa jakiś gang.

– Kierują nim emigranci z Jamajki, a na ich czele stoi Striker. Mieszka w Philly. Macza swe palce w każdej większej transakcji narkotykowej w Trenton. W dodatku sprytnie dobiera sobie ludzi, trudno na nich cokolwiek znaleźć. Dostarczają to świństwo do miasta szybciej niż nadążą sprzedawać, a co gorsza, nie znamy nawet głównych dróg przerzutowych. Ostatniego lata mieliśmy dwanaście przypadków śmiertelnych z powodu przedawkowania heroiny. Narkotyki są w mieście tak powszechnie dostępne, że handlarze nawet nie zawracają sobie głowy dzieleniem proszku na pojedyncze dawki.

– I sądzisz, że Carmen miała jakieś informacje o Strikerze?

Przez chwilę Morelli spoglądał na mnie w skupieniu.

– Nie – odparł w końcu. – Myślę, że chciała mi coś zdradzić na temat Ramireza. Prawdopodobnie wpadło jej coś w ucho, kiedy się z nią zabawiał.

43
{"b":"93910","o":1}