Литмир - Электронная Библиотека
A
A

samokasujący się po wykonaniu zadania program nie zostanie wykryty, nawet gdyby ktoś

sprawdził pod tym kątem wszystkie banki danych Nomady. Wolał się jednak zabezpieczyć na

wszystkich frontach. Tym razem pogrywał sobie bowiem z kimś o naprawdę długich rękach.

Nawet jego podwładni nie mieli pojęcia, w czym mu tak naprawdę pomogli. Gdyby ktoś ich

kiedyś zapytał – co zdaniem porucznika było mniej niż prawdopodobne – dlaczego wgrali

oprogramowanie do tego terminala, odpowiedzieliby zgodnie, że zrobili tylko to, co do nich

należy, czyli przeprowadzili zlecony im skan wszystkich bloków pamięci w poszukiwaniu

informacji o charakterze wywrotowym. A że uczynili to skrycie? Lekarze nie chcieli ich

dopuścić do Nomady, chociaż rozkaz jest ważniejszy od jakiejś idiotycznej kwarantanny.

Co najśmieszniejsze, każda kontrola wykazałaby, że mówią najczystszą prawdę. Wirus

został bowiem ukryty w standardowym trackerze WB, a raport z wynikami tej kontroli trafi,

jak zawsze zresztą, bezpośrednio do centrali wydziału.

.

OSIEM

System Ulietta, Sektor Zebra,

24.10.2354

Szesnaście godzin do przewidywanego przylotu Obcych.

Święcki znalazł w końcu chwilę, by odsapnąć. Kwadrans na wzięcie prysznica i drugi na

zjedzenie posiłku. Taki był plan, lecz Henryan czuł przez skórę, że niewiele z tego wyjdzie.

Zawsze, gdy chciał odpocząć, coś się gdzieś sypało. Ale biologiczny organizm nie jest

maszyną, nie może pracować na najwyższych obrotach przez cały dzień i nie poczuć

zmęczenia. A otumanienie i brak koncentracji w takim momencie mogły doprowadzić do

większych strat niż półgodzinne zniknięcie z radaru. Tak sobie tłumaczył, gdy wydawał

rozkazy adiutantowi. Tak sobie powtarzał, gdy szedł dziarskim krokiem do apartamentu.

Niestety jak zwykle miał rację. Ledwie ustawił temperaturę wody, usłyszał natrętne

brzęczenie komunikatora. Korporacja wyposażyła swoich pracowników w najlepszy sprzęt,

mógł więc odebrać połączenie z niemal każdego miejsca, nie wyłączając nawet sedesu, za

którym notabene umieszczono holotapetę przedstawiającą biurową część apartamentu, aby

potencjalni rozmówcy nie zorientowali się, że osoba, z którą się łączą, załatwia akurat bardzo

osobiste potrzeby.

Święcki nie rozumiał, jak ktoś mógłby rozmawiać w tak krępujących warunkach, ale

w świecie biznesu obowiązywały najwidoczniej zupełnie inne zasady niż we flocie.

W kabinie prysznicowej także dało się aktywować wyświetlacz, zrobił to więc, by sprawdzić,

o co tym razem chodzi. Na wirtualnym ekranie zobaczył twarz swojego adiutanta. Skrzywił się

na samą myśl, że będzie musiał zaraz wyjść spod gorącego bicza wody i ubrać się

w pośpiechu. Podjął błyskawiczną decyzję. Pieprzyć to wszystko, Toranosukenjiro nie jest

obcy, poza tym wie, po co jego przełożony poszedł do siebie.

– Co się dzieje? – zapytał, włączając samą fonię.

– Przyszła przesyłka ze sztabu – poinformował go zwięźle Hondo, mrużąc oczy. Zapewne

usłyszał szum wody. Tego efektu dźwiękowego nie dało się usunąć z przekazu. –

Zaszyfrowana. Do rąk własnych. Od pułkownika Rutty.

Czyżby Bruttal zdobył to, o co go prosiłem?… Święcki poczuł ciepło narastające wewnątrz

klatki piersiowej. I nie był to z pewnością efekt gorącego prysznica.

– Prześlij ją na terminal w moim apartamencie – polecił, zakręcając wodę. – I sprowadź do

mnie Stachursky’ego.

– Tak je…

Henryan rozłączył się, nie czekając na przepisowe słowa adiutanta. Rozpierała go

ciekawość. W czasie ostatniej rozmowy przekazał Rutcie słowa Stachursky’ego o milionach

ton helonu, które Federacja może wciąż odzyskać z licznych pól bitew wojny domowej.

Poprosił także, by pułkownik załatwił w zamian – w miarę dyskretnie, jeśli to możliwe – dane

z komputerów Nomady. To miała być zapłata dla jego informatora, pod warunkiem że

informacje okażą się prawdziwe i wystarczająco cenne. Chłopak, jak widać, nie kłamał. Jego

propozycja okazała się na tyle ciekawa, że Rutta poszedł na układ i załatwił backup plików

Morriseya. O ile to były pliki skopiowane z kolapsara, a nie kolejny opieprz.

Susząc się w strumieniach ciepłego powietrza, uznał, że to nie może być nic innego. Nie

czekał przecież na żadne rozkazy, a gdyby nawet sztab je wydał, nie przesyłano by ich

w zaszyfrowanych wiadomościach.

Hondo przyprowadził Nike’a, zanim Święcki zdążył dopiąć nowo wydrukowany mundur,

zatem obaj musieli poczekać kilkanaście sekund pod drzwiami.

– Toranosukenjiro, przez najbliższe pół godziny nie ma mnie dla nikogo. Nawet dla

Ninadine i jej ludzi. Jeśli coś się posypie, niech meldują to tobie. Będziesz mi podsyłał

raporty sytuacyjne, ale tylko w naprawdę kryzysowych sytuacjach, zrozumiano? Z resztą radź

sobie sam.

– Tak jest!

Drzwi zasunęły się z sykiem przed twarzą porucznika. Nike, oszołomiony nagłym

wyrwaniem go z kwatery, w której siedział przez ostatnie kilka godzin, gapiąc się bez przerwy

w panoramiczne okno, poszedł posłusznie za Henryanem i usiadł na wskazanym miejscu przy

terminalu komputera.

Święcki włączył komunikator, odebrał tonę wiadomości z raportami, wyszukał wśród nich

tę właściwą i od razu ją otworzył. W załącznikach znalazł dwa zaszyfrowane pliki, jeden

kilkuterabajtowy i drugi o wiele mniejszy. Zaczął od niego. Rozkodowanie nie wymagało

wielkiego trudu, ponieważ pułkownik korzystał wciąż z tego samego klucza co na Xanie 4. To

była krótka wiadomość od Rutty.

– Nie wiem, kim jest człowiek, dla którego zdobyliśmy te informacje – mówił pułkownik –

ale uprzedźcie go, że nie tylko on ich desperacko pragnie. Jedenaście godzin temu Nomada

został poddany kwarantannie na polecenie kogoś z admiralicji, a jego załogę zatrzymano

i zamknięto w najbardziej strzeżonej części więzienia wubecji. Ci ludzie równie dobrze mogą

już nie żyć. Moi agenci sporo ryzykowali, żeby zdobyć te pliki, więc uważajcie, żeby nie

wypłynęły, bo nie będę nadstawiał głowy za jakiegoś korporacyjnego dupka. Zrobiłem to tylko

dlatego, że przekazane nam sugestie okazały się naprawdę cenne.

Rutta, jak to on, nie był zbyt wylewny, ale w tych kilku zwięzłych zdaniach zdołał przekazać

wszystkie potrzebne wiadomości i wyrazić swój pogląd na sprawę. Za to właśnie Henryan

cenił go chyba najbardziej. Za niezmienny profesjonalizm.

Nike patrzył na ręce Święckiemu, gdy ten zabrał się potem do rozkodowania drugiego pliku.

Tutaj jednak pojawił się problem. Hasłem pułkownika zabezpieczono dostęp do folderu,

w którym znajdowały się setki podzbiorów – dokładnie dwa tysiące trzysta siedemdziesiąt

sześć, z czego większość stanowiły kilkustopniowe katalogi wypełnione tonami plików.

I w sumie nic dziwnego. To były wszystkie rejestry dodane do baz danych Nomady po dniu,

w którym odkryto skupisko w dołku na Thecie.

Henryan odsunął się od pulpitu, robiąc miejsce Stachursky’emu.

– To robota dla ciebie – powiedział.

Nike zajął miejsce przed konsolą, nie spoglądając nawet w kierunku kapitana. Nie

przeglądał plików po kolei, tylko zaczął je porządkować według kolejnych kryteriów. Widać

było, że dobrze to sobie przemyślał. Gdy zakończył segregację, przesłane im dane trafiły do

trzech zbiorów. Teraz przyszła kolej na dokładniejsze analizy.

Święcki obserwował chłopaka przez chwilę, ale dość szybko znudziło mu się gapienie na

przepływające po ekranach wyświetlaczy partie kodów. Uznał, że szklaneczka

bezzapachowego rumu nie zaszkodzi. Zwłaszcza że Hondo zdążył już przysłać trzy

49
{"b":"577817","o":1}