– Prawdę powiedziawszy, panie Davidzie – odezwała się Siobhan – to właśnie z tych drobiazgów – w każdym razie z niektórych z nich – bierze się nasza dzisiejsza wizyta. – Podała mu kartkę papieru.
– Co to? – zapytał.
– To pierwsze zadanie z pewnej gry. Gry, w którą, naszym zdaniem, grała Flipa.
Costello wyprostował się i przeczytał wiadomość.
– A co to za gra? – zapytał po chwili.
– Coś co znalazła w Internecie. Prowadzi ją osoba przedstawiająca się jako Quizmaster. Rozwiązywanie kolejnych zagadek pozwala grającemu przechodzić do następnych etapów. Flipa dotarła do poziomu o nazwie Pieklisko i być może zdołała już ten poziom zaliczyć. Tego nie wiemy.
– Flipa? – W głosie Costello pobrzmiewało powątpiewanie.
– Nigdy pan o czymś takim nie słyszał?
Potrząsnął głową.
– Nigdy mi o tym nie mówiła. – Spojrzał w stronę Rebusa, ale ten przeglądał właśnie jakiś zbiorek poezji.
– A czy ona w ogóle interesowała się grami? – spytała Siobhan.
Costello wzruszył ramionami.
– Tylko takimi typowymi, towarzyskimi. Wie pani, jakieś szarady, ewentualnie w detektywa albo w inteligencję.
– Ale nic z dziedziny fantazji? Chodzi mi o gry fabularne.
Powoli pokręcił głową.
– A w Internecie też nic?
Znów pomacał sobie zarost.
– To dla mnie zupełna nowość. – Zawiesił głos i popatrzył najpierw na Siobhan, potem na Rebusa. – Jesteście pewni, że tu chodzi o Flipę?
– Absolutnie – stwierdziła z naciskiem Siobhan.
– I myślicie, że to ma jakiś związek z jej zniknięciem?
Siobhan uniosła ramiona i spojrzała na Rebusa w nadziei, że może on coś doda, jednak Rebus zagłębiony był teraz we własnych myślach. Przypomniał sobie, co mu o Costello powiedziała matka Flipy, że ją nastawiał przeciwko własnej rodzinie. A gdy Rebus spytał ją dlaczego, odparła, że on już taki jest.
– To ciekawe wiersze – powiedział, machając książeczką. z wyglądu bardziej przypominały satyryczną broszurę w różowej okładce ozdobionej jakimś odręcznym rysunkiem. Potem odczytał z niej dwie linijki. – „Nie dlatego umierasz, boś zasłużył / Umierasz za to, boś akurat pod ręką”. – Rebus zamknął książeczkę i odłożył ją na miejsce. – Nigdy przedtem nie przyszło mi to do głowy – powiedział – ale to prawda. – Przerwał i zapalił papierosa. – Pamiętasz, o czym wtedy rozmawialiśmy? – Zaciągnął się, potem przyszło mu do głowy, by poczęstować Costello, jednak ten przecząco pokręcił głową. Piersiówka po whisky stała pusta, podobnie jak kilka puszek po piwie. Rebus dojrzał je na podłodze w kuchni wśród kubków, talerzy, widelców i pustych opakowań po daniach na wynos. Wcześniej uznał Costello za człowieka nie pijącego, może jednak trzeba będzie tę opinię zrewidować. – Zapytałem cię wtedy, czy Flipa mogła poznać kogoś innego, a ty mi odpowiedziałeś, że by ci o tym powiedziała. Stwierdziłeś też, że nie potrafiła trzymać języka za zębami.
Costello pokiwał potakująco głową.
– A jednak mamy tu grę, w którą grała. I to grę wcale niełatwą, pełną zagadek i podwójnych znaczeń słów. Więc może potrzebowała czyjejś pomocy?
– Ode mnie jej nie miała.
– I nigdy nie wspominała ci o Internecie, ani o kimś imieniem Quizmaster?
Znów potrząsnął głową.
– A w ogóle, to co to za jeden, ten Quizmaster?
– Tego nie wiemy – przyznała Siobhan. Teraz ona podeszła do regału z książkami.
– Ale przecież musi się w którymś momencie ujawnić, nie?
– Bardzo byśmy tego chcieli. – Zdjęła z półki żołnierzyka.
– To też jest z jakiejś gry, prawda?
Costello spojrzał ku niej.
– Tak? Nawet nie wiem.
– To nie pan tym grał?
– Nie mam pojęcia, skąd się to tutaj wzięło.
– Ale musiał już w niejednej bitwie uczestniczyć – zauważyła Siobhan, przyglądając się ułamanemu muszkietowi.
Rebus popatrzył na stojący na biurku komputer – nowy model laptopa – włączony i gotowy do pracy. Obok leżały jakieś podręczniki, a na podłodze stała drukarka.
– Rozumiem, Davidzie, że ty też siedzisz w Internecie.
– A kto nie siedzi?
Siobhan uśmiechnęła się i odłożyła żołnierzyka na miejsce.
– Pan inspektor Rebus ma jak dotąd trudności z opanowaniem elektrycznej maszyny do pisania.
Rebus wiedział, o co jej chodzi: poświęcając go, pragnie rozbroić Costello.
– Dla mnie Internet to jest to, co jest bramce tej drużyny z Mediolanu.
To wywołało uśmiech na twarzy Costello. „Bo on już taki jest…” Tylko jaki naprawdę jest David Costello? Rebusa zaczynało to coraz bardziej intrygować.
– Więc skoro Flipa zachowała tę jedną rzecz w tajemnicy, to być może miała przed panem i inne tajemnice? – zapytała Siobhan.
Costello znów pokiwał głową i znów poprawił się na fotonie, jakby wciąż nie mógł sobie znaleźć miejsca.
– Może ja jej wcale nie znałem – powiedział i raz jeszcze spojrzał na wiadomość na kartce. – A wy wiecie, co to znaczy?
– Siobhan rozwiązała zagadkę – przyznał Rebus – ale doprowadziła ona nas tylko do kolejnej.
Siobhan podała mu kartkę z drugim zadaniem.
– Ta jest jeszcze bardziej idiotyczna niż pierwsza – stwierdził Costello. – Naprawdę nie chce mi się wierzyć, żeby Flipa to rozwiązała. To zupełnie do niej nie pasuje. – Wyciągnął rękę, by zwrócić kartkę.
– A co z jej innymi przyjaciółmi? – zapytała Siobhan. – Czy któreś z nich szczególnie lubi gry i zagadki?
Costello wbił w nią wzrok.
– Myśli pani, że któreś z nich mogło…?
– Ja tylko próbuję dojść, czy Flipa mogła się do kogoś zwrócić o pomoc.
Costello zamyślił się.
– Do nikogo – odpowiedział w końcu. – Nikt taki nie przychodzi mi do głowy.- Siobhan wzięła od niego kartkę. – A to? – zapytał. – Wie pani, co to znaczy?
Spojrzała na treść pewnie już po raz czterdziesty.
– Nie – przyznała. – Jeszcze nie.
Po wyjściu od Costello Siobhan zaproponowała Rebusowi, że go odwiezie na St Leonard’s. Przez pierwsze kilka minut milczeli. Ruch był okropny i wyglądało, że wieczorna godzina szczytu z tygodnia na tydzień zaczyna się coraz wcześniej.
– No i co o tym myślisz? – spytała.
– Myślę, że szybciej bym doszedł na piechotę.
Była to w zasadzie odpowiedź, jakiej się spodziewała.
– Te twoje lalki w pudełkach trochę przypominają zabawki, nie uważasz?
– Bardzo dziwne zabawki, jeśli chcesz znać moje zdanie.
– Tak samo dziwne, jak ta internetowa gra.
Rebus pokiwał głową, jednak nic nie powiedział.
– Tylko nie chcę, żeby wyszło na to, że doszukuję się tu jakichś powiązań – zastrzegła się Siobhan.
– Chcesz powiedzieć, że to moja rola? – domyślił się. – Bo jest to istotnie możliwe, prawda?
Teraz z kolei Siobhan pokiwała głową.
– Tak, pod warunkiem, że te wszystkie lalki mają ze sobą jakiś związek.
– Cierpliwości – powiedział Rebus. – A jak na razie, może warto trochę pogrzebać w przeszłości pana Costello.
– Mnie się wydał dość autentyczny. Widziałeś wyraz jego twarzy, kiedy nam otworzył? Był wyraźnie przerażony, że coś się stało. A poza tym już go chyba sprawdzano, prawda?
– To nie znaczy, że czegoś nie przeoczono. Jeśli dobrze pamiętam, zajmował się tym Hi-Ho Silvers, a z niego taki leniwiec, że w dyscyplinie „gnuśność” mógłby startować na olimpiadzie. – Zwrócił się ku niej. – A ty?
– Ja przynajmniej staram się sprawiać wrażenie, że coś robię.
– Pytałem, co zamierzasz teraz robić?
– Teraz myślę, że się udam do domu. Fajrant.
– Tylko uważaj. Pani komisarz Templer lubi, kiedy jej personel pracuje pełne osiem godzin dziennie.
– Jeśli tak, to jest mi winna za masę nadgodzin… tobie zresztą też, tak na marginesie. Kiedy ostatni raz pracowałeś tylko osiem godzin?
– We wrześniu tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego szóstego – oświadczył Rebus poważnie, potem się uśmiechnął.
– Jak tam twój remont?
– Prace elektryczne są już skończone. Teraz wchodzą malarze.
– Znalazłeś już coś nowego?
Potrząsnął głową.
– Trochę cię to dręczy, co? – zapytał.