Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Pies zdechł dwa dni później. W nocy. Przestał nagle charczeć. Wie­działa, że to koniec. Płakała, siedząc na podłodze oparta o lodówkę w kuchni. Postanowiła nie mówić nic mężowi. Rano zadzwoniła po oj­ca. Pojechali na działkę rodziców w Aninie i zakopali go na końcu alei. Zaraz przy klombie, na którym wiosną wyrastają stokrotki. Czasami, gdy teraz przyjeżdża na działkę do dziadków ze swoją córeczką, idzie tam w tajemnicy przed wszystkimi i siada na trawie. Myśli o nim, pa­trząc na to miejsce, gdzie go zakopali. Kiedyś jej córeczka podeszła bezszelestnie do klombu i przyłapała ją, gdy płakała. Nie powiedziała jej wtedy o psie. Byłoby jej smutno.

A może wtedy, gdy pewnego dnia on wrócił wcześniej z pracy i przyłapał ją płaczącą nad książką w sypialni, podczas gdy ich córeczka w kuchni rozsypała mąkę i wylała na nią zawartość nocnika. W za­sadzie nic takiego się nie stało. Po prostu zapomniała o świecie, zato­piona w lekturze. Patrzyła na niego, przerażona, przez łzy, gdy wyzy­wał ją z pianą na ustach od najgorszych, i zastanawiała się, gdzie jest ten mężczyzna, który przed laty potrafił ją wzruszyć tak jak ta książka.

Po tym zdarzeniu postanowił ją ukarać. Przestał z nią sypiać. Nie dlatego, że tego nie potrzebował. Potrzebował. Czasami, ładując pralkę, znajdowała ręczniki ze stwardniałymi plamami jego wyschniętej sper­my lub białe plamy na jego bieliźnie.

On z nią nie sypiał za karę.

Za to, że była mądrzejsza, wrażliwsza, czytała książki i potrafiła nad nimi płakać.

Tak naprawdę to już nie była żadna kara. To też powiedziała wtedy, gdy zamknęły się w łazience. Seks z mężem przestał być fascynujący gdy zauważyła, że w zasadzie nie jest mu potrzebna. Do tego, że kocha się z nią milcząc, przyzwyczaiła się po roku. Chciała go słyszeć. Chcia­ła, by szeptał jej imię, mówił jej do ucha czułości albo był choćby tylko wulgarny. Tego też czasami chciała. Ale on nie mówił nic. Nigdy. Kie­dyś ona zaczęła szeptać czule do niego. Wyszedł z niej, odepchnął na drugą stronę łóżka i powiedział, że ma «być cicho, bo on nie może się skupić».

To jego milczenie, gdy przesuwał się nad nią z zagryzionymi warga­mi jak czeladnik stolarski na egzaminie na majstra nachylony nad de­ską, którą musiał dokładnie przepiłować! To trwało zawsze tak krótko, że ona nawet nie zaczynała być wilgotna. Kończył zadowolony z siebie, zsuwał się z niej i szedł do łazienki, skąd potem już do niej nie wracał, Brał piwo z lodówki, włączał telewizor i oglądał do późna, najczęściej ten idiotyczny boks w EuroSport, podczas gdy ona leżała twarzą od­wrócona do odrapanego żeliwnego kaloryfera i zastanawiała się, czy on czułby to samo, gdyby wkładał swój penis w otwór ich nowego odku­rzacza. Ale tak myślała dopiero od niedawna. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej płakała cicho, tłumiąc odgłos łkania – aby on nie usłyszał – poduszką wilgotną od jego potu.

Gdy Asia jej o tym opowiadała, ona natychmiast skojarzyła to z tym, co stało się kilka miesięcy wcześniej podczas jednego ze spo­tkań w pubie, na którym był, wyjątkowo, także mąż Asi. Rzadko z nią przychodził, bo na tle inteligentnej żony wypadał zawsze jak miernota niemająca nic do powiedzenia. Zresztą, nie musiał nawet «wypadać» – był absolutnym miernotą i naprawdę nigdy nic nie mówił.

Tego wieczoru Asia, po kilku drinkach, z błyszczącymi oczyma i rozrzuconymi w nieładzie długimi czarnymi włosami, bez skrępowa­nia adorowana przez młodego aktora, którego przyprowadził aktualny narzeczony Alicji, zaczęła opowiadać dowcipy. Wszyscy wysłuchiwa­li jej z uwagą. Asia zawsze opowiadała najlepsze dowcipy. W pewnym momencie zapytała:

– Czy ktoś wie, jak długo przeciętnie trwa seks między małżonkami w Warszawie?

Nikt oczywiście nie wiedział tak dokładnie, jak Asia.

– Około dwudziestu trzech minut. Obejmuje to oczywiście rozbie­ranie się, grę wstępną, samo pożycie, a także wiadomości Panoramy o północy.

Gdy już wszyscy skończyli się śmiać, dodała:

– W niektórych domach zamiast Panoramy jest podsumowanie dnia na EuroSport. To trwa dokładnie dwadzieścia minut, o pięć minut dłu­żej niż Panorama.

Zapadła cisza. Wszyscy przy stoliku w tym klubie, oprócz tego mło­dego aktora, wiedzieli, że mąż Asi ogląda prawie wyłącznie EuroSport. Zerkali ukradkiem na niego. Miał nienawiść w oczach i zaciśnięte usta. Po chwili wstał i odszedł bez słowa, nie żegnając się z nikim. Asia nie ruszyła się z miejsca. Została z nimi do końca wieczoru. Młody aktor nie tracił czasu. Natychmiast przysunął swoje krzesło do niej i wszyst­kie następne dowcipy Asia opowiadała już tylko jemu.

Tej samej nocy po powrocie z pubu, nie mogąc zasnąć, pokonała lęk i pod jakimś pretekstem zadzwoniła do Asi, aby upewnić się, że wszyst­ko jest w porządku. Bała się o nią. Wiedziała, że jej mąż potrafi być nieobliczalny. Asi jeszcze nie było.

Dwa miesiące później Asia przysłała jej e-mail i przyznała się, że jeszcze tej nocy, gdy ten aktor odprowadzał ją do taksówki przez opu­stoszały park, «na skróty», nagle przytuliła się do niego i zaczęła go całować. Chciała go tylko całować. Nic więcej. Tylko to.

Pamięta, że czuła rodzaj podniecenia i zazdrości, gdy czytała dalej ten e-mail:

Wziął mnie za rękę. Zniknęliśmy z głównej alei tego i tak opustoszałego parku za ogromnym drzewem przy stawie. Zdjął marynarkę, położył na mokrej od rosy trawie. Uniósł mnie lekko i postawił na marynarce. Zdjął mi spódnicę i rajstopy. Gdy już stałam od potowy w dół naga, ukląkł przede mną i zaczął ca­łować moje stopy. Całował moje stopy tak, jak nikt nigdy dotąd nie całował mo­ich ust. Wyobrażasz to sobie?!?!?!?

W pewnym momencie odnalazł po omacku moje buty. Podniósł mnie deli­katnie i wepchnął w nie. Byłam znowu o 8 cm wyższa. Bardzo to nam się póź­niej przydało...

Ale to było później. Przedtem był we mnie dwoma palcami. Obydwoma i w obu miejscach naraz. No, wiesz...

Było cudownie. Mówił do mnie cały czas. Nawet nie pamiętam, co. Zresztą nieważne.

Mówił.

Nigdy więcej się z nim nie spotkałam.

Ale do tego parku przychodzę. Najczęściej gdy jest mi smutno albo gdy przeczytam jakąś ważną książkę.

Gdy wróciłam wtedy nad ranem do domu, mój mąż uderzył mnie tylko je­den raz. Kiedy mała zaczęła płakać, obudzona jego krzykiem, wyjęłam walizkę z komórki i zaczęłam pakować.

Nie wiem, dlaczego najpierw spakowałam rzeczy małej, a potem moje książki. Gdy wychodziłam z mieszkania, on klęczał przed drzwiami i łkał. Zosta­łam. W gruncie rzeczy to dobry człowiek. Zmienił się. Nie ogląda już EuroSportu.

Asia

Pamięta, że skończyła czytać ten e-mail i wiedziała, że to «nie oglą­da już EuroSportu» to akt kapitulacji. Cały smutek i rozpacz tego aktu mogła wyrazić takim jednym krótkim zdaniem tylko Asia. Mimo wszystko ta kapitulacja to i tak zwycięstwo Asi. Nie jest już szeregow­cem w kompanii karnej swojego męża.

Szeregowcy nie jeżdżą przecież na przepustki do Paryża!

Z zamyślenia wyrwał ją ten młody praktykant, pytając z uśmie­chem:

– To mam zarezerwować te dwa miejsca?

– Nie – odpowiedziała stanowczym głosem. – Pojadę, gdy będzie pan miał trzy miejsca.

Nic nie mówiąc, odwrócił się do ogromnego regału z segregatorami, Sięgnął po jeden i patrząc jej w oczy, powiedział:

– Oni, to znaczy ten hotel, mają stronę na WWW. Mogę sprawdzić, czy coś się zmieniło. Ma pani czas, aby zaczekać? – zapytał, napełnia­jąc jej szklankę wodą mineralną i wkładając bez pytania następny pla­sterek cytryny.

– Oczywiście, że mam. Czy mogę przysiąść się do pana? Chciała­bym widzieć, jak pan to robi.

Odkąd znała Jakuba, wszystko wiążące się z Internetem kojarzyło się jej automatycznie z czymś absolutnie godnym uwagi, interesującym i bardzo tajemniczym.

Nie czekając na jego zgodę, przysunęła swoje krzesło tak, aby wi­dzieć monitor komputera. Dotykała ramieniem poręczy jego krzesła i zastanawiała się, co pomyślałby o niej, gdyby nagle zapytała, jakiej wody kolońskiej używa.

54
{"b":"101711","o":1}