Литмир - Электронная Библиотека

– Już po wszystkim – powiedział. – Izrael zwyciężył… ostatecznie. Ma bombę, my zaś jej nie mamy i ten jeden fakt na resztę stulecia wyznaczy bieg historii w naszym regionie.

– A co z uchodźcami palestyńskimi? – zapytała żona.

Prezydent wzruszył ramionami i zapalił ostatnią fajkę przed snem.

– Pamiętam artykuł w londyńskim “Timesie”… chyba pięć lat temu. Informował o tym, że Armia Wolnej Walii podłożyła bombę w komisariacie policji w Cardiff.

– Walia? – zapytała żona. – Gdzie jest Walia?

– To w pewnym sensie część Anglii.

– Ach, pamiętam – powiedziała żona. – Mają tam węgiel i chóry.

– Właśnie. Czy masz pojęcie, jak dawno temu Anglosasi podbili Walijczyków?

– Najmniejszego.

– Ja też nie, ale musiało to być z górą tysiąc lat temu, bo francuscy Normanowie podbili Anglosasów przed dziewięciuset laty. Rozumiesz? Tysiąc lat, a oni wciąż wysadzają komisariaty! Palestyńczycy są jak Walijczycy… Mogą podkładać w Izraelu bomby przez tysiąc lat, ale zawsze będą przegrani.

Popatrzyła na niego. Mimo tylu wspólnie spędzonych lat, wciąż potrafił ją zaskoczyć. Nie spodziewała się już z jego ust podobnych słów.

– Powiem ci coś jeszcze – ciągnął. – Musi nastąpić pokój. Nie możemy wygrać, więc musimy zawrzeć pokój. Nie teraz; może nawet nie za pięć ani za dziesięć lat. Lecz przyjdzie taki moment i wtedy będę musiał jechać do Jerozolimy i powiedzieć: “Skończmy z wojnami”. Może nawet będzie mi to poczytane za zasługę. Nie w taki sposób zamierzałem przejść do historii, ale, koniec końców, bywają gorsze sposoby. Człowiek, który zaprowadził pokój na Bliskim Wschodzie? Co ty na to?

Wstała z krzesła i podeszła, by go wziąć za ręce.

– Podziękowałabym Bogu – powiedziała.

***

Franz Albrecht Pedler zmarł w 1974 r. Umierał zadowolony. Miewał w życiu wzloty i upadki – w końcu przypadło ono na najhaniebniejszy okres w dziejach jego narodu – ale przetrwał i dożył kresu swoich dni szczęśliwy.

Odgadł, co się stało z uranem. Pewnego ranka z początkiem roku 1969 jego firma otrzymała wystawiony przez A. Papagopulosa czek na dwa miliony dolarów z notatką Savile Shipping, która brzmiała: “Za utracony ładunek”. Nazajutrz firmę odwiedził przedstawiciel armii izraelskiej, przynosząc zapłatę za pierwszą dostawę środków czystości. Wychodząc powiedział:

– Bylibyśmy niezmiernie wdzięczni, gdyby nie prowadził pan dalszych dochodzeń w sprawie zaginionego ładunku.

Wówczas Pedler zrozumiał.

– A jeśli Euratom zwróci się do mnie z zapytaniem?

– Proszę powiedzieć prawdę. Ładunek zaginął, a kiedy usiłował pan wyjaśnić, co się z nim stało, odkrył pan, że spółka Savile Shipping zwinęła interes.

– A zwinęła?

– Zwinęła.

Tak właśnie odpowiedział Pedler Euratomowi. Później tę samą historię – kompletnie prawdziwą, choć niekoniecznie prawdziwie kompletną – powtórzył inspektorowi, którego Euratom do niego wysłał.

– Sądzę – oświadczył Pedler – że niebawem ta sprawa nabierze rozgłosu.

– Wątpię – odparł inspektor. – Stawia nas w złym świetle. Nie przypuszczam, byśmy rozgłaszali tę historię, chyba że zdobędziemy dodatkowe informacje.

Rzecz jasna, nie zdobyli dodatkowych informacji; przynajmniej za życia Pedlera.

***

W święto Jom Kippur 1974 roku Suza Dickstein zaczęła rodzić. Zgodnie z tradycją tego konkretnie kibucu dziecko przyjmował ojciec, wspomagany radami i wsparciem moralnym akuszerki.

Dziecko było małe, jak jego rodzice. Dicksteinowi oczy zwilgotniały i zaszły mgłą. Przytrzymał główkę niemowlęcia, sprawdził, czy pępowina nie owinęła się wokół szyi i powiedział:

– To prawie już, Suzo.

Suza naparła jeszcze raz i urodziły się ramionka dziecka; potem było z górki. Dickstein powiązał w dwóch miejscach i przeciął pępowinę, a wreszcie, znów wedle lokalnego obyczaju, umieścił niemowlę w ramionach matki.

– Czy jest zdrowe? – zapytała Suza.

– Idealnie – odparła akuszerka.

– Chłopczyk czy dziewczynka?

– Dobry Boże – powiedział Dickstein. – Nawet nie sprawdziłem… to chłopczyk.

Po chwili Suza spytała:

– Jak mu damy na imię? Nathaniel?

– Chciałbym, żeby się nazywał Toufik – powiedział Dickstein.

– Toufik? Czy to nie jest arabskie imię?

– Tak.

– Dlaczego? Dlaczego Toufik?

– Ach – odrzekł – to długa historia.

POSTSCRIPTUM

Z londyńskiego “Daily Telegraph”, 7 maja 1977:

IZRAEL PODEJRZANY O UPROWADZENIE STATKU Z ŁADUNKIEM URANU

Od naszego korespondenta w Nowym Jorku, Henry’ego Millera.

Ujawniono wczoraj, że za aferą sprzed dziewięciu lat, kiedy to na pełnym morzu zaginął ładunek uranu, wystarczający do skonstruowania trzydziestu bomb jądrowych, stoi podobno Izrael.

Zdaniem czynników oficjalnych incydent był “prawdziwą aferą w stylu Jamesa Bonda” i choć tajemnicę jej zgłębiały służby wywiadowcze czterech państw, nigdy nie ustalono, co się właściwie stało z dwustu tonami zaginionej rudy uranu…

– cytowane za zgodą “The Daily Telegraph”, Ltd.

88
{"b":"101331","o":1}