– Śnij o mnie.
** ** **
Następnego dnia Kevin wstał wcześnie i rozsunął zasłony, wpuszczając światło do pokoju. Teresa skrzywiła się i przewróciła na drugi bok, próbując jeszcze zdrzemnąć się kilka minut, ale Kevin nie ustępował.
– Mamo, musisz zrobić test, zanim wyjdziemy – rzekł poedkscytowany.
Teresa jęknęła. Odwróciła się i popatrzyła na zegar. Po szóstej. Spędziła w łóżku niecałe pięć godzin.
– Jest za wcześnie – stwierdziła, zamykając oczy. – Możesz dać mi jeszcze kilka minut, skarbie?
– Nie mamy czasu – oświadczył. Usiadł na łóżku i potrząsnął nią lekko. – Nawet nie przeczytałaś pierwszej części.
– Skończyłeś wczoraj?
– Tak, ale nie zaglądaj do mojego testu, dobrze? Nie chcę mieć przez ciebie kłopotów.
– Nie sądzę, żebyś miał kłopoty – odparła zaspanym głosem. – Znamy nauczyciela.
– Ale to nie byłoby uczciwe. Poza tym musisz się tego nauczyć, tak jak pan Blake… to znaczy Garrett powiedział… w przeciwnym razie możesz wpaść w kłopoty.
– Dobrze, już dobrze… – mruknęła, powoli siadając na łóżku. Potarła ręką powieki. – Przynieśli kawę?
– Nie zauważyłem, ale jeśli chcesz, mogę zejść na dół i w automacie kupić ci colę.
– Mam drobne w portmonetce…
Kevin zerwał się, w jej torebce znalazł kilka monet i ruszył do drzwi. Miał potargane włosy. Usłyszała tupot jego kroków na korytarzu, gdy biegł do automatu. Wzięła książkę i zaczęła czytać pierwszy rozdział, gdy wrócił z dwiema puszkami coli.
– Proszę – powiedział, stawiając jedną na stoliku obok. – Idę pod prysznic. Gdzie włożyłaś moje kąpielówki?
Ach, ta niewyczerpana energia dzieciństwa – pomyślała.
– W górnej szufladzie, obok skarpetek.
– W porządku – rzekł, wyciągając szufladę. – Mam.
Poszedł do łazienki i za chwilę Teresa usłyszała, jak odkręca kran. Otworzyła colę i wróciła do czytania.
Na szczęście Garrett miał rację, twierdząc, że przyswajanie sobie informacji zawartych w podręczniku nie powinno być trudne. Rysunkom sprzętu towarzyszył prosty tekst. Skończyła czytać, nim Kevin się ubrał. Znalazła test i położyła przed sobą. Kevin podszedł do niej i stał za jej plecami, gdy czytała pierwsze pytanie. Przypomniała sobie, gdzie widziała odpowiedź. Zaczęła przerzucać kartki, by znaleźć odpowiednią stronę.
– Mamo, to łatwe pytanie. Nie musisz szukać w książce.
– O szóstej rano przyda mi się każda pomoc, jaką mogę znaleźć – odparła, nie czując się winna. Przecież Garrett powiedział, że może korzystać z książki, prawda?
Kevin ciągle zaglądał jej przez ramię i robił uwagi w rodzaju: „Nie, szukasz w złym miejscu” albo „Jesteś pewna, że przeczytałaś ten rozdział?” Zniecierpliwiona, kazała mu pooglądać telewizję.
– Ale tu nic nie ma – poskarżył się obrażonym tonem.
– To coś poczytaj.
– Nic nie wziąłem.
– To siedź cicho.
– Siedzę.
– Nie siedzisz. Stoisz mi nad głową.
– Próbuję ci pomóc.
– Usiądź na łóżku i nic nie mów.
– Nic nie mówię.
– Mówisz w tej chwili.
– Tylko dlatego, że ty do mnie mówisz.
– Nie możesz zostawić mnie w spokoju?
– Dobrze, nie powiem już ani słowa. Będę cichutko jak myszka.
Wytrzymał przez dwie minuty. Potem zaczął gwizdać.
Teresa odłożyła pióro i uniosła głowę znad testu.
– Dlaczego gwiżdżesz?
– Bo się nudzę.
– Włącz telewizor.
– Ale tu nic nie ma.
Trwało tak, dopóki nie skończyła. Spędziła nad testem godzinę, w redakcji zabrałoby jej to połowę tego czasu. Wzięła długi, gorący prysznic i ubrała się, wkładając zamiast bielizny kostium kąpielowy. Kevin, głodny jak wilk, znowu chciał iść do Mcdonalda, ale zdecydowanie się sprzeciwiła i zaproponowała śniadanie w małej kafejce naprzeciwko.
– Nie lubię tego jedzenia.
– Przecież nigdy tu nie jadłeś.
– Wiem.
– To skąd wiesz, że nie lubisz?
– Bo wiem.
– Od kiedy jesteś taki wszechwiedzący?
– Co to znaczy?
– To znaczy, młody człowieku, że choć raz zjemy tam, gdzie ja chcę.
– Naprawdę?
– Tak – przytaknęła. Już dawno nie tęskniła za filiżanką kawy tak jak w tej chwili.
Garrett zapukał do ich drzwi tuż przed dziewiątą. Kevin pobiegł otworzyć.
– Gotowi? – spytał.
– Jasne – odpowiedział szybko Kevin. – Tam leży mój test. Zaraz go przyniosę.
Ruszył do stołu, a Teresa wstała z łóżka i pocałowała Garretta krótko na dzień dobry.
– Jak minął ci poranek?
– Dla mnie minęło już południe. Mój syn zerwał mnie o świcie, żebym wypełniła test.
Garrett uśmiechnął się, a Kevin wrócił z kartkami.
– Proszę, panie Blake, chciałem powiedzieć, Garrett.
Garrett wziął od niego test i zaczął sprawdzać odpowiedzi.
– Mama miała kłopoty z kilkoma pytaniami, ale jej pomogłem – poinformował Kevin, a Teresa przewróciła oczami. – Jesteś gotowa do wyjścia?
– Jeśli i ty jesteś gotów – odparła, wzięła klucz do pokoju i torebkę.
– To idziemy – zawołał Kevin i pobiegł korytarzem.
Przez cały ranek i wczesne przedpołudnie Garrett uczył ich podstaw nurkowania. Poznali zasady działania sprzętu, zakładania go i sprawdzania, potem oddychania przez fajkę, najpierw przy ścianie basenu, a potem pod wodą.
– Trzeba zapamiętać, że najważniejsze jest oddychanie – wyjaśnił Garrett. – Nie wstrzymywać oddechu, nie oddychać ani za szybko, ani za wolno, tylko naturalnie.
Teresie nic nie wydawało się naturalne i okazało się, że o wiele trudniej jej to przychodzi niż Kevinowi, który niczym prawdziwy poszukiwacz przygód, już po kilku minutach pod wodą uważał, że wie o nurkowaniu wszystko, co trzeba wiedzieć.
– To łatwe – powiedział Garrettowi. – Już dziś po południu będę gotowy do pływania w oceanie.
– Jestem tego pewny, ale zajęcia muszą odbywać się w określonej kolejności.
– Jak idzie mamie?
– Dobrze.
– Czy tak dobrze jak mnie?
– Oboje doskonale sobie radzicie – rzekł dyplomatycznie Garrett.
Kevin ponownie włożył fajkę do ust i wrócił pod wodę.
– Mam dziwne uczucie, gdy oddycham – przyznała się Teresa, wypłynąwszy w tym momencie.
– Dobrze ci idzie. Rozluźnij się i oddychaj naturalnie.
– To samo powiedziałeś poprzednim razem, gdy omal się nie udusiłam.
– Zasady nie zmieniły się w ciągu ostatnich kilku minut, Tereso.
– Wiem. Zastanawiam się tylko, czy moja butla nie jest uszkodzona.
– Butla jest dobra. Dziś rano sprawdzałem dwa razy.
– Ale tej nie używasz?
– Chcesz, żebym ją sprawdził jeszcze raz?
– Nie – mruknęła i splunęła z rozpaczą. – Dam sobie radę.
Znowu zeszła pod wodę.
Kevin podpłynął i wyjął ustnik.
– Jak mama? Widziałem, że wypływała.
– Świetnie. Musi się trochę przyzwyczaić, tak jak ty.
– Dobrze. Kiepsko bym się czuł, gdybym tylko ja dostał uprawnienia, a ona nie.
– Nie martw się o to. Tylko ćwicz dalej.
– W porządku.
Po kilku godzinach w wodzie oboje, Kevin i Teresa, byli bardzo zmęczeni. Podczas lunchu Garrett opowiedział im o swoich podwodnych przygodach. Kevin bez końca zadawał pytania. Garrett na wszystkie cierpliwie odpowiadał. Teresa stwierdziła z ulgą, że umieją ze sobą rozmawiać.
Zatrzymali się na chwilę w motelu, by zabrać książkę i kolejny test. Potem Garrett zawiózł ich do siebie. Chociaż Kevin postanowił, że od razu zacznie czytać następny rozdział, gdy tylko znajdą się na miejscu – nieoczekiwanie zmienił plany. Stanął w salonie i zapatrzył się na ocean.
– Mogę iść do wody, mamo?
– Chyba nie – odparła spokojnie. – Spędziliśmy w basenie prawie cały dzień.
– Mamo, proszę? Nie musicie iść ze mną. Możecie patrzeć z ganku.
Zawahała się, a Kevin wiedział, że ją przekonał.
– Proszę – powtórzył z błagalnym uśmiechem.
– Dobrze, możesz iść. Tylko nie płyń na głębinę.
– Nie popłynę, obiecuję! – zawołał z entuzjazmem. Złapał podany przez Garretta ręcznik i pobiegł prosto do wody.