Литмир - Электронная Библиотека

Garrett i Teresa usiedli na ganku. Obserwowali go, jak zaczął się chlapać.

– Niezwykły młody człowiek – powiedział spokojnie Garrett.

– Rzeczywiście – przyznała. – Wydaje mi się, że cię polubił. Przy lunchu, kiedy poszedłeś do łazienki, powiedział, że jesteś świetny.

Szeroki uśmiech zagościł na twarzy Garretta.

– Bardzo się cieszę. Ja też go polubiłem. Jest jednym z moich najlepszych uczniów.

– Mówisz tak, żeby mi sprawić przyjemność.

– Nie, to nie tak. To prawda. Spotykam dużo dzieciaków na moich kursach, a on jest bardzo dojrzały i otwarty. Poza tym jest miły. Zbyt wiele dzieci jest rozpieszczonych, ale u niego tego nie zauważyłem.

– Dziękuję.

– Mówię poważnie. Słuchałem twoich opowieści i nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. To naprawdę wspaniały dzieciak. Dobrze go wychowałaś.

Sięgnęła po jego rękę i pocałowała ją lekko.

– Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczą twoje słowa. Nie spotkałam zbyt wielu mężczyzn, którzy chcieliby o nim rozmawiać, nie wspominając już o spędzeniu z nim czasu.

– To ich strata.

Uśmiechnęła się lekko.

– Skąd zawsze dokładnie wiesz, co powiedzieć, abym poczuła się lepiej?

– Może to ty wydobywasz ze mnie moje najlepsze cechy?

– Może.

Wieczorem Garrett zabrał Kevina do wypożyczalni wideo, żeby wypożyczyć dwie kasety, które chłopiec chciał obejrzeć. Potem dla całej trójki zamówił pizzę. Pierwszy film oglądali razem w saloniku. W pewnym momencie Kevin zrobił się senny, a o dziewiątej już spał przed telewizorem. Teresa potrząsnęła nim lekko, mówiąc, że czas wyjść.

– Nie możemy przespać się tutaj? – wymamrotał rozespany.

– Uważam, że powinniśmy wrócić do motelu – odparła spokojnie.

– Mamo, zostańmy, taki jestem zmęczony.

– Jesteś pewien? – spytała, ale Kevin już szedł chwiejnie w kierunku sypialni. Usłyszeli jęk sprężyn, gdy padł na łóżko Garretta. Poszli za nim i zajrzeli przez drzwi. Już spał.

– Chyba nie dał ci wyboru – szepnął Garrett.

– Nadal nie wiem, czy to dobry pomysł.

– Zachowam się jak prawdziwy dżentelmen, obiecuję.

– Nie martwię się o ciebie, po prostu nie chcę, żeby Kevin odniósł niewłaściwe wrażenie.

– Czy rozumiesz przez to, że nie chcesz, aby Kevin zauważył, że nam na sobie zależy? Uważam, że już o tym wie.

– Wiesz, o co mi chodzi.

– Tak, wiem. – Wzruszył ramionami. – Jeśli chcesz, żebym pomógł ci przenieść go do ciężarówki, z przyjemnością to zrobię.

Teresa patrzyła na syna bez słowa, przysłuchiwała się jego równemu oddechowi. Był stracony dla świata.

– Jedna noc nie zaszkodzi – poddała się.

– Miałem nadzieję, że to powiesz.

– Nie zapominaj o swojej obietnicy. Prawdziwy dżentelmen.

– Nie zapomnę.

– Wydajesz się pewny siebie.

– Obietnica to obietnica.

Ostrożnie zamknęła drzwi i otoczyła ramionami szyję Garretta. Pocałowała go i lekko ugryzła w wargę.

– To dobrze, bo gdyby zależało to tylko ode mnie, nie sądzę, żebym potrafiła się opanować.

Skrzywił się.

– Wiesz, jak facetowi utrudnić dotrzymanie słowa.

– Czy chcesz powiedzieć, że jestem złośliwa?

– Nie – zaprzeczył cicho. – Chcę powiedzieć, że jesteś doskonała.

Zamiast oglądać drugi film Garrett i Teresa usiedli na kanapie, popijali wino i rozmawiali. Teresa od czasu do czasu sprawdzała, czy Kevin śpi.

O północy zaczęła ziewać, a Garrett zaproponował, żeby się przespała.

– Przyjechałam tutaj, by zobaczyć się z tobą – zaprotestowała sennym głosem.

– Musisz się choć trochę przespać. Przewrócisz się zaraz.

– Nic mi nie jest, naprawdę – powiedziała i znowu ziewnęła.

Garrett wstał i podszedł do szafy. Wyciągnął z niej prześcieradło, koc, poduszkę i położył na kanapie.

– Nalegam, spróbuj zasnąć. Mamy jeszcze kilka dni na rozmowy.

– Jesteś pewien?

– Absolutnie.

Teresa pomogła Garrettowi posłać na kanapie i poszła do sypialni.

– Jeśli nie chcesz spać w swoim ubraniu, w drugiej szufladzie komody znajdziesz podkoszulki.

Pocałowała go jeszcze raz.

– To był cudowny dzień.

– Dla mnie też.

– Przepraszam, że jestem taka zmęczona.

– Bardzo dużo dziś zrobiłaś. To całkowicie zrozumiałe.

Objęli się ramionami.

– Zawsze tak łatwo dogadać się z tobą?

– Staram się.

– Świetnie ci idzie.

Kilka godzin później Garrett obudził się, czując, że ktoś nim potrząsa. Otworzył oczy i zobaczył siedzącą obok siebie Teresę. Miała na sobie podkoszulek, o którym wspomniał.

– Dobrze się czujesz? – zapytał i usiadł.

– Świetnie – szepnęła, głaszcząc jego ramię.

– Która godzina?

– Po trzeciej.

– Kevin śpi?

– Jak kamień.

– Mogę spytać, dlaczego wstałaś z łóżka?

– Miałam sen i potem nie mogłam zasnąć.

Potarł powieki.

– O czym śniłaś?

– O tobie – szepnęła.

– Czy to był dobry sen?

– O, tak… – Umilkła. Pochyliła się, żeby pocałować go w pierś, a on ją do siebie przyciągnął. Zerknął na drzwi sypialni. Zamknęła je za sobą.

– Nie martwisz się o Kevina? – spytał.

– Trochę, ale ufam, że będziesz zachowywał się jak najciszej.

Sięgnęła pod koc i przesunęła mu palcami po brzuchu. Jej dotyk wywołał w nim dreszcz.

– Jesteś pewna?

– Tak.

Kochali się czule, nieśpiesznie, potem leżeli obok siebie mocno przytuleni. Kiedy nad horyzontem ukazał się jasny blask, pocałowali się na dobranoc, a Teresa wróciła do sypialni. Po kilku minutach zasnęła. Garrett patrzył na nią, stojąc w drzwiach.

Nie wiadomo dlaczego, odeszła go ochota na sen.

Następnego ranka Teresa i Kevin razem zabrali się do następnej partii materiału, podczas gdy Garrett poszedł po świeże rogaliki na śniadanie. Potem udali się na basen. Tym razem zajęcia były już bardziej skomplikowane. Uczyli się kolejnych umiejętności. Ćwiczyli „wspólne oddychanie” na wypadek, gdyby któremuś z nich zabrakło powietrza pod wodą i musieli dzielić się jedną butlą. Garrett ostrzegł ich przed wpadaniem w panikę przy nurkowaniu i zbyt szybkim wypływaniem na powierzchnię.

– Zbyt szybkie wypływanie jest nie tylko bolesne, ale i zagraża życiu.

Przenieśli się na głęboką stronę basenu. Coraz więcej czasu spędzali pod wodą, przyzwyczajali się do sprzętu i ćwiczyli przetykanie uszu. Pod koniec zajęć Garrett pokazał im, jak się skacze do basenu, żeby nie spadła maska. Po kilku godzinach oboje mieli dosyć i byli gotowi zrezygnować.

– Czy jutro popłyniemy na ocean? – spytał Kevin, gdy wracali do ciężarówki.

– To zależy od was. Uważam, że już jesteście gotowi, ale jeśli zechcecie spędzić jeszcze jeden dzień w basenie, to nie mam nic przeciwko temu.

– Ja jestem gotów – zapewnił Kevin.

– Nie chcę cię ponaglać.

– Jestem gotów – powtórzył chłopiec.

– A co z tobą, Tereso? Czy już jesteś gotowa na ocean?

– Jeśli Kevin jest gotów, to ja też.

– Czy dostanę uprawnienia we wtorek? – spytał Kevin.

– Jeśli dobrze wam pójdzie nurkowanie w otwartym oceanie, to oboje je dostaniecie.

– Niesamowite!

– Co będziemy robić przez resztę dnia? – spytała Teresa.

Garrett załadował butle na tył ciężarówki.

– Pomyślałem, że może popłyniemy na żagle. Wygląda na to, że będzie dobra pogoda.

– Czy tego też mogę się nauczyć? – spytał Kevin niecierpliwie.

– Jasne. Zrobię cię bosmanem.

– Czy do tego też są potrzebne uprawnienia?

– Nie, to zależy od kapitana, a ponieważ ja jestem kapitanem, mogę zrobić to od razu.

– Ot tak?

– Ot tak.

Kevin popatrzył na Teresę szeroko otwartymi oczami. Niemal słyszała, co myśli. „Najpierw nauczyłem się nurkować, teraz zostanę bosmanem. Poczekaj, aż opowiem o tym kolegom”.

** ** **

Garrett nie pomylił się w ocenie pogody. Spędzili we trójkę cudowne chwile. Garrett uczył Kevina podstaw żeglowania, halsowania, przewidywania kierunku wiatru na podstawie kształtu chmur. Tak jak na pierwszej randce, jedli kanapki oraz sałatkę, ale tym razem podzielili się z rodziną morświnów, która bawiła się w pobliżu łodzi.

40
{"b":"101275","o":1}