Литмир - Электронная Библиотека

Odwróciła głowę i w niewielkiej odległości od siebie spostrzegła mężczyznę. Był od niej starszy, mógł mieć pięćdziesiąt lat lub trochę więcej. Miał mocno opaloną twarz, jakby mieszkał tu przez cały rok. Wydawał się zupełnie nieruchomy – stał w wodzie i pozwalał jej opłukiwać sobie nogi; zauważyła, że miał zamknięte oczy, jakby cieszył się pięknem świata, nawet nie patrząc na niego. Miał na sobie spłowiałe dżinsy, podwinięte do kolan, i szeroką koszulę, której nie wsunął do spodni. Obserwując go, nagle zaczęła żałować, że nie jest kim innym. Jakby to było spacerować po plaży, nie troszcząc się o nic? Przychodzić codziennie w spokojne miejsce z dala od szumu i gwaru Bostonu, tylko po to, by docenić, co życie miało do zaoferowania?

Weszła trochę głębiej w wodę i zaczęła naśladować mężczyznę, mając nadzieję, że poczuje to samo, co on. Kiedy jednak zamknęła oczy, mogła myśleć tylko o Kevinie. Bóg jeden wie, jak bardzo pragnęła spędzać z nim więcej czasu i mieć dla niego więcej cierpliwości, gdy już byli razem. Ile by dała za to, żeby usiąść i rozmawiać z Kevinem czy zagrać z nim w „Monopol” lub po prostu oglądać telewizję bez tego pragnienia zerwania się z kanapy w poczuciu, że powinna robić coś ważniejszego. Czasami czuła się jak oszustka, gdy przekonywała Kevina, że jest dla niej najważniejszy i że rodzina stoi dla niej na pierwszym miejscu.

Problem polegał na tym, że zawsze było coś do zrobienia. Talerze do pozmywania, łazienka do umycia, kuweta do oczyszczenia, samochód do naprawienia, brudne rzeczy do prania, rachunki do zapłacenia. Kevin naprawdę starał się jej pomóc, ale był niemal tak zajęty jak ona, tyle że szkołą, kolegami i dodatkowymi zajęciami. Dochodziło do tego, że nie przeczytane czasopisma lądowały w śmietniku, listy nie były napisane, a czasami, tak jak w tej chwili, martwiła się, że życie jej ucieka.

Jak to zmienić? „Nie walcz z życiem” – mawiała jej matka, ale ona nie pracowała zawodowo ani nie wychowywała pewnego siebie, chociaż czułego syna bez pomocy ojca. Nie rozumiała trudności, które codziennie musiała pokonywać Teresa. Jej młodsza siostra, Janet, niepracująca podobnie jak matka, również nie mogła tego pojąć. Była od jedenastu lat szczęśliwą mężatką i matką trzech cudownych dziewczynek. Jej mąż, Edward, nie był zbyt błyskotliwy, ale za to cechowała go uczciwość, ciężko pracował i zarabiał na utrzymanie rodziny tyle, że Janet nie musiała podejmować pracy. Czasami Teresa myślała, że podobałoby się jej takie życie, nawet gdyby musiała zrezygnować z kariery.

Nie było to jednak możliwe. Zwłaszcza po rozwodzie. Minęły trzy lata, cztery, jeśli liczyć rok separacji. Nie znienawidziła Davida za to, co zrobił, ale straciła dla niego szacunek. Nie potrafiłaby z nim żyć, wiedząc o zdradzie, bez względu na to, czy była to jedna noc, czy długotrwały romans. To, że nie ożenił się z kobietą, z którą zdradzał ją przez dwa lata, nie poprawiło jej samopoczucia. Utrata zaufania okazała się bezpowrotna.

W rok po separacji David wyjechał do swego rodzinnego stanu, do Kalifornii. Kilka miesięcy później poznał Annette. Jego nowa żona była bardzo religijna i pomału, krok po kroku spowodowała, że David zbliżył się do kościoła. Całe życie był agnostykiem, mimo to sprawiał wrażenie osoby spragnionej czegoś ważniejszego. Teraz regularnie chodził do kościoła i wspierał pastora w rozwiązywaniu małżeńskich problemów parafian. Często zastanawiała się, co mówił mężczyznom, którzy postępowali tak samo jak kiedyś on, jak pomagał innym, skoro sam nie umiał zapanować nad sobą? Nie wiedziała i nic jej to nie obchodziło. Cieszyła się po prostu, że nadal interesował się swoim synem.

Naturalnie, odkąd rozstała się z mężem, skończyło się wiele przyjaźni. Gdy już nie stanowiła części pary, czuła się skrępowana na przyjęciach z okazji świąt Bożego Narodzenia czy na pieczeniu kiełbasek w ogródku. Kilku znajomych starało się utrzymywać z nią kontakt, czasem słyszała ich głosy nagrane na automatyczną sekretarkę, proponujące lunch lub kolację. Niekiedy korzystała z zaproszenia, choć na ogół szukała wymówki, by nie pójść na spotkanie. Żadna z tych przyjaźni nie miała tego samego znaczenia co kiedyś. Okoliczności się zmieniały, ludzie się zmieniali, świat za oknem toczył się tak jak dawniej.

Od czasu rozwodu miała kilka randek. Nie chodziło o to, że była nieatrakcyjna. Przeciwnie, przynajmniej często jej to mówiono. Miała ciemnobrązowe włosy, obcięte do ramion, proste i jedwabiste. Najczęściej komplementy dotyczyły jej oczu. Brązowe z jasnymi plamkami, w których odbijało się światło. Biegała codziennie, była sprawna i nie wyglądała na swój wiek. Nie czuła się staro, chociaż gdy ostatnio spojrzała w lustro, dostrzegła, że się postarzała. Nowa zmarszczka w kąciku oka, siwe włosy, które niepostrzeżenie wyrosły, spojrzenie znużone od ciągłego pośpiechu.

Jej przyjaciele uważali, że zwariowała.

– Wyglądasz o wiele lepiej niż przed laty – twierdzili z uporem, zresztą nadal zauważała taksujące spojrzenia mężczyzn. Ale już nie miała i już nigdy nie będzie miała dwudziestu dwóch lat. Nie chodziło o to, że chciałaby je mieć, nawet gdyby mogła. Chyba że – jak czasami myślała – byłaby mądrzejsza i dojrzalsza. W innym przypadku prawdopodobnie znowu zaczęłaby się zadawać z jakimś Davidem – przystojnym mężczyzną, który kochał życie i uważał, że nie musi grać zgodnie z zasadami. Ale, do cholery, zasady są bardzo ważne, zwłaszcza dotyczące małżeństwa. Nikt nie powinien ich łamać. Jej ojciec i matka nigdy się tego nie dopuścili, podobnie jej siostra i szwagier ani Deanna czy Brian. Dlaczego on musiał to zrobić? Dlaczego – zastanawiała się, stojąc w wodzie – ciągle wracała do tego myślą, mimo że upłynęło już tyle czasu?

Przypuszczała, że miało to coś wspólnego z faktem, że gdy w końcu dostała orzeczenie rozwodu, poczuła się, jakby cząstka jej istoty umarła. Początkowy gniew zamienił się w smutek, a teraz stał się jeszcze czymś innym, niemal tępym bólem. Chociaż cały czas była w ruchu, wydawało się jej, że już nic się nie przydarzy. Każdy dzień do złudzenia przypominał poprzedni i z trudem je rozróżniała. Pewnego razu, jakiś rok temu, przesiedziała przy biurku piętnaście minut, próbując sobie przypomnieć, kiedy ostatnio zrobiła coś spontanicznie. Nic nie przyszło jej do głowy.

Pierwsze miesiące były szczególnie ciężkie. Potem gniew osłabł i nie odczuwała już pragnienia, by David zapłacił za to, co zrobił. Potrafiła tylko użalać się nad sobą. Nawet mimo obecności Kevina czuła się zupełnie sama na świecie. Był taki czas, kiedy spała tylko kilka godzin na dobę, a w trakcie pracy musiała wstać od biurka i wsiąść do samochodu, żeby się trochę wypłakać.

Teraz, gdy minęły trzy lata, nadal nie wiedziała, czy kiedykolwiek pokocha kogoś tak, jak kochała Davida. Kiedy na początku studiów zjawił się na balu drugiego roku, jedno spojrzenie wystarczyło, by zrozumiała, że chce być tylko z nim. Jej młodzieńcza miłość wydawała się taka wszechogarniająca, taka potężna. Leżała w łóżku i myślała tylko o nim, gdy szła przez campus, uśmiechała się tak często, że na sam jej widok inni się uśmiechali.

Ale taka miłość nie może przetrwać, jak się później przekonała. Mijały lata, ujawniła się inna strona ich małżeństwa. Oboje dojrzeli i jednocześnie oddalili się od siebie. Coraz trudniej przychodziło im pamiętać rzeczy, które kiedyś ich do siebie przyciągnęły. Spoglądając w przeszłość, Teresa czuła, że David stał się zupełnie kim innym, chociaż nie potrafiła wskazać momentu, w którym zaczął się zmieniać. Wszystko może się zdarzyć, gdy wygaśnie płomień uczucia, a dla niego zgasł. Przypadkowe spotkanie w wypożyczalni wideo, rozmowa, po której następował wspólny lunch i spotkanie w hotelu na przedmieściu Bostonu.

Najbardziej niesprawiedliwe było to, że czasami za nim tęskniła, a raczej za dobrymi chwilami spędzonymi razem. Małżeństwo z Davidem było wygodne jak łóżko, w którym sypiała od lat. Przywykła do obecności drugiej osoby, do której mogła się zwrócić czy tylko jej wysłuchać. Przyzwyczaiła się do porannego zapachu świeżo parzonej kawy i brakowało jej w mieszkaniu kogoś dorosłego. Tęskniła za wieloma rzeczami, ale najbardziej za poczuciem bliskości, przytulaniem się i szeptaniem do siebie za zamkniętymi drzwiami.

3
{"b":"101275","o":1}