Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Boję się powrotu do domu, boję się konfrontacji z rodzicami, Ja, Basia, schizofreniczka, mam szansę na całkowite wyleczenie. Wiem, jak to zrobić. Nie wiem jedynie, czy wystarczy mi sił.

Tęsknota za normalnością, może się uda. Nie mam rodziny, nigdy nie miałam. Teraz mam Przyjaciela.

ZABIJANO MNIE, BY MNIE RATOWAĆ, RATOWANO MNIE, BY MNIE DOBIJAĆ.

Jaka bym była, gdyby mnie kochano? Nikt tego nigdy się nie dowie.

Pragnę Ci, Przyjacielu, ofiarować moje zdrowienie. Tak jak ofiarowałam Ci to wyznanie choroby. Kiedyś opiszę to w mojej kolejnej książce i ofiaruję ją zagubionym, by wiedzieli, że jest szansa na powrót.

Nie, nie jest za późno. Nie możne być za późno, bo będzie mi dane poznać smak innego życia, wolności, miłości, odpowiedzialności, szaleństwa w twórczości, życia, życia.

24 kwietnia – Byłam z Tadeuszem W Łazienkach. Co to znaczy normalnie przeżywać rzeczywistość?

Powtarzałeś, że mi się uda, nic innego nie mogłaś mi przecież powiedzieć. Podjęłam walkę o siebie.

Akceptacja choroby. Jestem jeszcze w szoku. Muszę ją uznać, by z niej wyjść.

Tadeuszu, kocham, dlatego wygram.

Skąd we mnie taka moc teraz?

Z PRZYJAZNEJ MIŁOŚCI DO TADEUSZA.

Z AKCEPTACJI CHOROBY.

Z PRZYJAŹNI KASI I PRZYJAŹNI DO KASI.

Z POTRZEBY BYCIA POTRZEBNĄ.

Z POTRZEBY TWÓRCZOŚCI.

Z POTRZEBY INNEGO ŻYCIA.

CZY TO WYSTARCZY?

Boże, przeżyłam wszystko. Teraz proszę o więcej. Proszę o życie. Bo czym jest życie?

Wszystkim. Daje możliwość wyboru.

26 kwietnia – Miałam wczoraj wizję Chrystusa uwalniającego się z krzyża, z podkurczonymi nogami, jeszcze mu została do oderwania bok i dłonie. I będzie mógł zeskoczyć, wyzwolić się. Chrystus przygotowuje się do kolejnego zmartwychwstania.

Nie dopuszczę do tego, by stać się złoczyńcą, bo tego bym nie przetrzymała.

Ile emocji wzbudza we mnie Anka, najpierw ból nie do udźwignięcia, potem wściekłość, że dałam się zranić.

Kiedy ja jestem Baśką, a kiedy Chrystusem?

Mój kolega Piotr po przeczytaniu moich ostatnich wierszy powiedział, że w nich dystansuję się wobec miłości. Tak, boję się, by mnie nie strawił ogień miłości, bym mogła unieść ciężar niespełnienia.

28 kwietnia – Bycie kochanym to szczęście. Kochać to spełnienie życia.

Ojciec ucieka od konfrontacji, nie daje mi szans na wyzdrowienie. Nie chce ze mną rozmawiać, nigdy nie chciał, zawsze wobec mnie milczeli albo mnie oskarżali.

Każdy powrót do domu jest tylko koszmarem.

3 maja – Pierwsza konfrontacja z ojcem po powrocie z Warszawy. Powiedziałam mu, że zmarnował mi młodość, że ucieka i nie chce mnie wysłuchać, nie chce przyjąć prawdy, że nigdy nie zdobył się na to, by mnie przeprosić. Milczy, ucieka, obraź się. Uważa, że zrobił wszystko, bo mnie karmił jak psa.

4 maja – Dokończyłam rozmowę z ojcem. Powiedziałam, że mnie zniszczył w 14 roku życia i od tej pory jestem chora. Znowu próbował mnie obwiniać, lecz nie pozwoliłam na to.

Powiedział w końcu – przepraszam i kocham cię.

A potem cichy płacz i ulga.

Prawdziwy przyjaciel przyjmie każdą prawdę. Anka nie uniosła mojej prawdy, zazdrość o moją osobę przysłoniła jej wszystko. Nigdy nie była moim przyjacielem.

5 maja – Namalowałam pusty krzyż. Chrystus już się wyzwolił i chodzi po ziemi od nowa.

W maju wyjechałam na tydzień do Krakowa, do Kasi i tam ponownie, już z dala od piekła, zaczęłam pracować przy niej nad tym, co we mnie siedziało. Nie dokonałam przed wyjazdem konfrontacji z matką. Nie wiedziałam, co jej mam powiedzieć, przecież twierdziła, że mnie kocha, bo cały czas się mną opiekowała. Nie była w stanie sobie uświadomić, że mnie odrzuciła od momentu poczęcia.

Tadeusz:

Toksykomania niszczy tożsamość człowieka jak psychoza. Osoba zmierza do realizowania się jako osobowość, czyli przekształca się z tego, kim jest, w to, kim stać się może. To wychylenie się ku drugiemu człowiekowi, związanie się z nim dzięki własnej wolności może przybrać postać tragiczną, kiedy zmienia się w nienawiść i zniewolenie. Ktoś rezygnuje z własnej tożsamości, z własnych odczuć, ciała, myśli, ruchu, by zakotwiczyć się w cudzym ja.

Istnieją dwa dynamizmy zakotwiczające nas w drugim człowieku: miłość i wolność. Wiązanie się z drugą osobą może przemienić się w dramat, sprowadzić umieranie, antyrozwój, nienawiść i zniewolenie.

Przykładem pułapki wolności i miłości jest toksykomania. Lek staje się na dłużej środkiem mechanicznego samobójstwa. Lek znieczula niedobór miłości i wolności. Samozatrucie jest symptomem zredukowanej do granic własnego ciała przestrzeni życia. W tej przestrzeni rozgrywa się dramat samozbawienia, narkotycznego autyzmu, izolacji i samotności. Dramat nieudanego samostanowienia.

Narkotyk eliminuje w rozwoju duchowym sposoby spontaniczne, naturalne, więc i także dramatyczne. Dochodzi do odrzucenia dróg duchowych w samorozwoju.

Toksykomani są pierwotnie zatruci niepowodzeniami w kontaktach z innymi ludźmi. Tu załamała się ich pozytywna identyfikacja miłości, tu została pogwałcona ich wolność. Ze strony matki rozpoznali gest nienawiści, ojciec to karzące bóstwo. Wolność jest dla nich syndromem pustki, samotności, opuszczenia.

Pierwotną odpowiedzią na pragnienie miłości i wolności dziecka jest odpowiedź, jaką uzyskuje ono ze strony ojca i matki. Macierzyństwo i ojcostwo mają fundamentalny wpływ na odczytanie własnej tożsamości, wartości i sensu własnego życia. Narodziny to lęk przed wyjściem w przestrzeń kosmiczną, rodzice odczytują mowę dziecka, jego potrzeby. (Jeżeli matka nie chce narodzin to przekazuje to dziecku.)

Pragnienia dziecka mogą być nie zaspokajane i osłabiane. Wtedy podlegają rozmaitym transformacjom, przesunięciom, zatrzymaniom, oporom.

Przekazywanie przemocy, gdy jest długotrwałe i uporczywe, prowadzi do zamknięcia dziecięcych pragnień w granicach własnego ciała – autoerotyzm, narcyzm, autyzm. Jest to dotkliwe doświadczenie własnej tożsamości lub prowadzi do introjekcji – uwewnętrznienia przemocy rodziców, poddania się ich rytuałowi, przyjęcia postawy niewolniczej i włączenie postawy resentymentu, który w późniejszym okresie życia da o sobie znać w sposób negatywny – odrzucenie lub ambiwalentną miłość połączoną ze wściekłością, a potrzebę wolności połączoną z potrzebą zniewolenia.

Introjekcja przemocy, która wdziera się przez rytuał rodzicielsko – opiekuńczy, może doprowadzić do załamania się standardów identyfikacji osobowej, poprzez patologiczną identyfikację z matką lub ojcem, wyrażającą się skrajnymi postawami podporządkowania lub buntu.

Rytuał ssania jest najbardziej elementarnym doświadczeniem brania i staje się matrycą dla wszystkich sposobów brania i dawania, to dalej, w zależności od relacji matki i dziecka, przybiera postać negatywną lub pozytywną.

Dziecko jest skazane na miłość matki. Dziecko domaga się tej miłości, ale nie może jej wyegzekwować. Bo nie da się wyegzekwować żadnej miłości. Dziecko dostaje polecenie – żyj bez miłości. Taki rozdwojony komunikat staje się matrycą rozdwojenia psychicznego.

Odczytuje ono faktycznie dwa komunikaty jednocześnie – żyj – karmienie, bez miłości – brak uczuć. Te komunikaty nadawane podczas karmienia mają wielkie znaczenie dla ukształtowania się tendencji do życia i rozwoju dziecka.

Przymus życia, jakiego doświadcza dziecko podczas karmienia pozbawionego wartości uczuciowych, jest doświadczany jako przymus cielesny, fizyczny nacisk, spod którego nie może się wyzwolić inaczej jak przez wycofanie.

Przymus życia wiąże się z dotkliwym doświadczeniem swojej odrębności. Dziecko rozpoznaje, że jest kimś innym niż jego matka, że jest inna jego wolność i miłość. To gwałtowne odcięcie dziecka od matki wiąże się z koniecznością zaakceptowania braku miłości i wolności, wybudowaniem tęsknoty za idealną matką i idealną miłością. W strukturę takiej tęsknoty wbudowuje jednocześnie długotrwały, czasem wieczny żal, smutek, nienawiść i wściekłość, które nie pozwalają nawet w przyszłości identyfikować pozytywnie matki i miłości. Istnieje granica możliwości samoobrony i transformacji psychicznej, która złamana zbyt wcześnie, kształtuje osobowość zniewoloną przez negatywny obraz matki – przemoc. Powstaje patologiczny wzorzec identyfikacji osobowej.

26
{"b":"100563","o":1}