Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Nie rozumiem. – Meredith ściągnęła brwi. – Nie możesz odczytać kart, które wyciągam?

– Nie, nie, to nie tak. – Przygryzła wargę. Szczerze mówiąc, nie jestem całkowicie pewna tego, co ci opowiadam. Lekko wzruszyła ramionami. – Zobaczmy, co będzie dalej, jest duża szansa, że wszystko się poukłada.

Meredith nie bardzo wiedziała, co robić. Z jednej strony, chciała, żeby Laura mówiła konkretniej, z drugiej, nie wiedziała, jakie pytania zadawać. żeby uzyskać potrzebne odpowiedzi. Wobec czego nie powiedziała nic.

W końcu to wróżka przerwała milczenie.

– Pociągnij następną. Piąta karta odnosi się do niedawnej przeszłości.

Ósemka denarów. Odwrócona do góry nogami. Dziewczynie zrzedła mina, gdy usłyszała, że jej wysiłki i ciężka praca mogą nie przynieść spodziewanych efektów.

Szósta karta, powiązana z najbliższą przyszłością, okazała się ósemką buław, także odwróconą. Meredith podniosła na wróżkę trochę niepewne spojrzenie, lecz Laura niczym nie zdradziła, by przywiązywała szczególną wagę do wzoru, który się wyraźnie zarysowywał.

– To karta ruchu, akcji. Oznacza, że realizacja planów przyniesie skutki. W pewnym sensie to najbardziej optymistyczna z ósemek. – Przerwała, spojrzała klientce prosto w oczy. – Przyjmuję, że te wszystkie odniesienia do pracy coś dla ciebie znaczą?

– Tak. Piszę książkę. Tylko że… Czy karta odwrócona do góry nogami ma inne znaczenie?

– Zwykle oznacza opóźnienie. Powstrzymanie energii na czas, gdy dochodzi do zawieszenia w realizacji planów.

Na przykład wyjazdu z Paryża do Rennes-les-Bains. Albo poświęcenie czasu i energii na dawne sprawy rodzinne, a nie zawodowe.

– Niestety – odezwała się z krzywym uśmiechem – to też ma sens. Czy powinnam to rozumieć jako ostrzeżenie, że nie należy się rozpraszać, brać do czegoś innego?

– W zasadzie tak. Ale z drugiej strony, opóźnienie niekoniecznie musi być czymś złym. Może tego właśnie trzeba w tym momencie.

Meredith czuła, że Laura chce już skończyć mówić o tej karcie. Wzięła do ręki następną.

– Siódma reprezentuje otoczenie, w którym zajdą jakieś wydarzenia…

albo już się rozgrywają. Połóż ją nad szóstą.

Na obrazku widniała wysoka szara wieża na tle pochmurnego nieba. Rozdwojona nitka błyskawicy dzieliła je na części. Meredith zadrżała, odruchowo źle nastawiona do tej karty, i choć stale powtarzała sobie, że cała wizyta u wróżki to absolutny nonsens, wolałaby jej nie wyciągnąć.

– La Tour – przeczytała. – Niezbyt dobra karta?

– Żadna z kart nie jest dobra albo zła – odparła Laura odruchowo, lecz wyraz jej twarzy świadczył o czymś przeciwnym. – Wszystko zależy od tego, w którym momencie wróżenia się pokazuje i jak jest powiązana z innymi kartami. Tradycyjnie uważa się Wieżę za symbol dramatycznych przemian. Może oznaczać destrukcję i chaos. Podniosła wzrok na Meredith i zaraz ponownie opuściła na kartę. – W interpretacji pozytywnej to karta wyzwolenia. Mówi o utracie iluzji, o przekraczaniu granic, które w rezultacie pozwalają zacząć wszystko od początku. Może to być przebłysk inspiracji. Wcale nie musi być interpretowana negatywnie.

– Tak, tak, rozumiem – rzuciła Meredith z lekkim zniecierpliwieniem.

– A co oznacza tutaj? Teraz? Jak ją interpretujesz? Co w niej widzisz?

Laura spojrzała jej prosto w oczy.

– Konflikt – powiedziała. – Widzę konflikt.

– Pomiędzy?

– To możesz wiedzieć tylko ty. Może wchodzi w grę coś, o czym wspomniałaś wcześniej, rozdźwięk między potrzebami osobistymi a pracą zawodową. Może też chodzić o dysharmonię pomiędzy oczekiwaniami, jakie mają wobec ciebie różne osoby, a tym, co możesz i chcesz im ofiarować – to nierzadko prowadzi do nieporozumień.

Meredith słuchała bez słowa, usiłując stłumić myśl, która coraz wyraźniej kształtowała jej się w świadomości.

– Co będzie, jeśli dowiem się o sobie czegoś, co wszystko zmieni?

– Czy widzisz coś, do czego w szczególności mogłaby się odnosić ta karta? – spytała Laura cicho.

– Ja… Meredith zacięła się. – Nie – powiedziała bardziej stanowczo, niż powinna. – Nie wiem, do czego ją odnieść.

Podenerwowana wybrała następną, symbol swojego życia w danym momencie. Ósemkę pucharów.

– To jakieś żarty? – żachnęła się i szybko pociągnęła następną. Osiem

mieczy.

Laura wstrzymała oddech.

Znowu oktawa, pomyślała Meredith.

– Jakie są szanse wyciągnięcia wszystkich ósemek? – spytała. Laura nie odpowiedziała od razu.

– To rzeczywiście niezwykłe – przyznała w końcu.

Dziewczyna przyjrzała się odkrytym kartom. Nie dość, że oktawy łączyły wybrane arkana większe, że awersem do góry leżały wszystkie cztery ósemki z talii, to jeszcze te nuty przy sukni La Justice i zielone oczy dziewczyny na karcie La Force…

Prawdopodobieństwo wyciągnięcia każdej karty jest identyczne -wyjaśniła Laura, choć klientka widziała, że wróżka mówi to, co powinna powiedzieć, a nie to, co naprawdę myśli. – Więc oczywiście może się zdarzyć odkrycie czterech kart tej samej liczby.

– Spotkałaś się z tym wcześniej? Widziałaś już taki układ? – Ogarnęła wzrokiem kartoniki rozłożone na stole. – I do kompletu La Tour, karta numer XVI. Wielokrotność ósemki.

Laura wolno pokiwała głową.

– Rzeczywiście, nie przypominam sobie czegoś takiego – przyznała z ociąganiem.

– Co oznacza ósemka mieczy?

– Przeszkody. Coś lub kogoś, kto będzie cię wstrzymywał.

– Tak samo jak Czarodziej?

– Niezupełnie. – Umilkła, szukając słów. – Widzę tutaj dwie równoległe sprawy. Z jednej strony, wyraźna kulminacja jakiegoś dużego projektu, związanego albo z pracą, albo z życiem osobistym, albo obejmującym obie te dziedziny. – Podniosła wzrok na pytającą. – Zgadza się?

Meredith ściągnęła brwi.

– W zasadzie tak. Co więcej?

– Idąc dalej w tę stronę, należy dostrzec sygnały zwiastujące podróż albo zmianę okoliczności.

– No dobrze, to w zasadzie pasuje, ale…

– Wyczuwam, że jest tu coś więcej – przerwała jej Laura. – Nie widzę wyraźnie, ale czuję, że coś jest. Ta ostatnia karta… mówi, że coś odkryjesz.

Meredith zmrużyła oczy. Bez przerwy powtarzała sobie w duchu, że cała ta wizyta u wróżki to jedynie zabawa, i nic nie znaczy. Tylko dlaczego serce jej wali jak młotem?

– Pamiętaj – dorzuciła Laura pośpiesznie – że wróżba nie mówi o tym.

co się stanie albo do czego z pewnością nie dojdzie. Pozwala przyjrzeć się

możliwościom, odkryć nieuświadomione motywy i pragnienia, które mogą, ale przecież wcale nie muszą, doprowadzić do pewnego wzorca zachowania.

– Wiem, rozumiem.

To tylko zabawa.

Tyle że w głosie Laury dźwięczały bardzo poważne tony. A na twarzy wróżki malowało się skupienie i śmiertelna powaga.

– Wróżenie z tarota powinno wspierać wolną wolę, a nie ją ograniczać -

powiedziała Laura. – Choćby dlatego, że pozwala człowiekowi dowiedzieć

się więcej o sobie samym i o tym, co go może czekać. Ty sama podejmujesz

decyzje, ty rozstrzygasz, co dla ciebie najlepsze. Ty wybierasz drogę.

Rozumiem. Nagle uświadomiła sobie, że ponad wszystko chce zakończyć to spotkanie. Wyciągnąć ostatnią kartę, usłyszeć, co Laura ma do powiedzenia, i wyjść.

– Oczywiście, dopóki o tym pamiętasz.

Tym razem w głosie wróżki zabrzmiało wyraźne ostrzeżenie. Meredith z trudem powstrzymała chęć, by wstać i wyjść natychmiast.

– Powinnaś wyciągnąć jeszcze jedną kartę. Dziesiątą. Połóż ją na górze, po prawej.

Dłoń dziewczyny zawisła nad talią tarota. Niewidoczne linie połączyły ją z zielonymi koszulkami.

Meredith wyciągnęła kartę. Odwróciła ją i z jej ust wydobył się niegłośny okrzyk.

Laura zacisnęła dłonie.

– Sprawiedliwość – powiedziała Meredith cicho. – Twoja córka twierdziła, że jestem do niej bardzo podobna – dodała, choć wiedziała, że się powtarza.

Wróżka nie podniosła wzroku.

– Kamień powiązany z postacią La Justice to opal – rzekła. Zabrzmiało to, jakby czytała podręcznik. – Kolor szafirowy albo żółty jak topaz. A znak zodiaku – Waga.

Meredith zaśmiała się głucho.

– Jestem spod znaku Wagi. Urodziłam się ósmego października.

Laura nie zareagowała, jakby jej ta wiadomość wcale nie zaskoczyła.

– La Justice w talii Bousqueta – podjęła -jest potężną kartą. Jeżeli akceptujesz myśl, że arkana większe obrazują podróż Głupca od szczęśliwej niewiedzy do oświecenia, Sprawiedliwość jest pośrodku tej drogi.

– I co to znaczy?

– Zwykle interpretuje się ją jako radę, by zadbać o obiektywny punkt widzenia. Pytający powinien się upewnić, że nie błądzi, że rozumie sytuację.

Meredith uśmiechnęła się bezradnie.

– Jest odwrócona. – Dziwił ją własny spokój. – A to nie bez znaczenia, prawda?

Laura milczała.

– Prawda? – naciskała Meredith.

Odwrócona Sprawiedliwość przestrzega przed jakąś niesprawiedliwością. Przesądem albo uprzedzeniem czy jakąś pomyłką prawną. Jest też symbolem gniewu z powodu osądzenia, zwłaszcza niesprawiedliwego.

– Ta karta przedstawia mnie?

– Tak sądzę – przyznała Laura. – Nie tylko dlatego, że została odkryta ostatnia. – Zająknęła się wyraźnie. – I nie tylko ze względu na fizyczne podobieństwo. – Znowu umilkła.

– Lauro!

– Dobrze – westchnęła wróżka. – Rzeczywiście wierzę, że karta przedstawia ciebie. Jednocześnie, moim zdaniem, nie chodzi o niesprawiedliwość wyrządzoną tobie. Raczej zyskasz okazję naprawienia jakiegoś zła. Jako wysłanniczka sprawiedliwości. – Wreszcie podniosła wzrok na klientkę. – Chyba właśnie to wyczuwałam wcześniej. Jest coś innego, coś więcej… coś się kryje w tym rozkładzie, karty pokazują jakieś drugie dno.

Meredith powiodła spojrzeniem po kartonikach rozłożonych na stole. Ciągle słyszała wcześniejsze słowa wróżki. Karty mówią o możliwościach, pozwalają odkrywać nieuświadomione motywy i pragnienia.

Czarodziej i Diabeł, obaj z lodowato niebieskimi oczami. Pierwszy dwie oktawy za drugim. I wszystkie ósemki, karty związane z działaniem.

21
{"b":"98562","o":1}