Литмир - Электронная Библиотека
A
A

David czekał cierpliwie.

– Jej ojciec poznał ich ze sobą. Byli razem przez pół roku, Wydawali się szczęśliwi. Kiedyś Melanie powiedziała, że William jest zazdrosny o to, że ona została adoptowana przez bogatą rodzinę, a on nie. Nie potrafiła tego zrozumieć. W końcu był lekarzem, bardzo dobrze zarabiał. Podejrzewam, że to ich od siebie oddaliło. Od zerwania Melanie nie wspominała o nim zbyt często. Podejrzewam, że decyzja o rozstaniu była obopólna.

– Czy kiedykolwiek mówiła, że chce go odzyskać? Czy cierpiała?

– Nie rozmawiałam z nią od czterech czy pięciu dni. Nie czuła się dobrze. Miała ciągłe migreny… – Urwała. Wyraźnie zdała sobie sprawę z wagi własnych słów.

David czekał jeszcze przez chwilę, ale Ann Margaret postanowiła milczeć.

– Musimy porozmawiać z Melanie – powiedział w końcu.

– Też tak sądzę.

– Jeśli wie pani, gdzie można ją znaleźć…

– Nie wiem.

– Czy na pewno nie skontaktowała się z panią?

– Jestem jej szefową, nie matką.

– Jeśli się dowiemy, że ukrywa pani zbiega…

Ann Margaret nie dała się zastraszyć. Jeśli coś wiedziała, po prostu zachowała to dla siebie.

David położył na jej biurku wizytówkę. Błękitny symbol FBI zapłonął jaskrawo na ciemnym drewnie.

Już w drzwiach odwrócił się niespodziewanie.

– Czy słyszała pani kiedyś o Angeli Johnson? Wydało mu się, że drgnęła.

– Nie.

– A o Annie?

Na policzku zadrgał jej mięsień.

– Nazywam się Ann Margaret Dawson. I to mi wystarcza, przynajmniej na razie.

– Oczywiście. Uśmiechnęła się blado.

– Oczywiście. Wyszli.

– I co sądzisz? – spytał Chenney w drodze do samochodu.

– Jeszcze nie wiem.

– Dość się przejęła.

David zabębnił palcami w kierownicę. Przekręcił kluczyk w stacyjce.

– Wydaje mi się, że warto by ją poobserwować.

– No, nie wiem. Melanie Stokes jest przerażona. Na jej miejscu naprawdę uciekałbyś do Czerwonego Krzyża?

– Nie. Ale gdybym naprawdę się nazywał Ann Margaret Dawson, nie wzdrygałbym się na wspomnienie Angeli Johnson.

– Kim jest Angela Johnson?

– Żoną Russella Lee Holmesa. Chenney otworzył szeroko oczy.

– Myślisz…

– Ann Margaret, Annie, Angela. Dużo podobieństw.

– I jest z Teksasu.

– I jest w odpowiednim wieku.

– Jasna cholera!

David skinął głową. W głowie tłoczyły mu się tysiące myśli, ale przede wszystkim martwił się o Melanie.

Chenney odezwał się dopiero w Bostonie.

– Kurczę, Riggs, jesteśmy szowinistyczne świnie.

– Pewnie tak.

– Pomyśl przez chwilę. Rodzina Stokesów nie ma powodu, żeby wyjawiać prawdę. Według nas O’Donnell także nie ma motywu. Melanie też, a ty ciągle uważasz, że Russell Lee Holmes nie żyje.

– Tak właśnie uważam.

– A żona Russella Lee? Która musiała wiedzieć o wszystkim?

– Boże – mruknął David. Fragmenty układanki nagle zaczęły do siebie pasować. – Naprawdę jesteśmy szowinistyczne świnie.

– Prawdopodobnie znała wszystkie szczegóły.

– Stąd ten ołtarzyk w pokoju Melanie. Gdybyś był kobietą i przed dwudziestu laty rozstał się z córką, żeby jej bronić, dać szansę na lepsze życie, na pewno chciałbyś… – żeby pamiętała. Żeby

kiedyś zaczęła mnie szukać.

– Chryste. Jutro z samego rana…

– Wszystko, co zdołam znaleźć o Angeli Johnson…

– Ann Margaret Dawson.

– Właśnie.

57
{"b":"94040","o":1}