– Paweł, leć po Budzyńskiego, niech taksówkę szykuje! – Marynia rzuca polecenie, nerwowo zerkając na jeszcze poniemiecki budzik.
– A po co samochód, jak na stację dziesięć minut!
– Ot, durny! Taż on z Ameryki i musi wiedzieć, że my sroce spod ogona nie wypadli.