Литмир - Электронная Библиотека

Jeszcze mógł się ratować, jeszcze mógł pójść do nocnego sklepu, jeszcze mógł zatelefonować do jednej ze swych aktualnych kobiet, jeszcze mógł wezwać pogotowie ratunkowe, ale on już chyba nie chciał. Wyłączył telewizor, siedział w kuchni i palił. Wiem, że bał się, i wiem, że coś go bolało. Może w apteczce szukał relanium, persenu albo aspiryny? Nic tam nie było, puste opakowanie po rutinoscorbinie, dwie drażetki witaminy C, za słabe środki jak na zmartwychwstanie. Pił zimną wodę z kranu, to pewne, odkręcał kurek, pił łapczywie i ocierał usta. Może chciał coś zjeść? Ale w lodówce były tylko trzy na wiór zeschłe kostki rosołu drobiowego i jeden, za to prawie nienaruszony, słoik dżemu z truskawek. Może uwierzył? Tak jest, uwierzył, że jak wypije garnek pożywnego bulionu, uzupełni zasób soli mineralnych – poczuje się lepiej. Tak jest, uwierzył, że jak powoli, łyżeczka za łyżeczką, zje słoik dżemu truskawkowego, cukier, glukoza i witaminy przywrócą mu siły. i zgasił papierosa, i jął szykować ostatnią wieczerzę, i ci, co drzwi wyważyli, tak go znaleźli: leżał na podłodze, a usta jego zalakowane były biało-truskawkową pieczęcią.

27
{"b":"88198","o":1}