Литмир - Электронная Библиотека

– Precz! – krzyknął Lenin i zatoczył się, jak pijany.

– Precz! – powtórzył chrapliwie i nagle, zgrzytnąwszy zębami, upadł na fotel w drgawkach. Coś zadzwoniło przeciągle, syknęło, pękło… Cały świat zawirował, w szalonej spirali

mknąc w otchłań wzburzoną, skotłowaną, gdzie snuły się czarne tumany i pełzły, niby blade węże, mgławice majaczące, kreślące w mroku zawiłe, tajemne zygzaki…

Mały, siwy człeczyna wyślizgnął się z pokoju i, ujrzawszy pielęgniarkę, rzekł do niej łagodnie:

– Idźcie do niego, siostro, snadź nie całkiem zdrów jeszcze nasz Włodzimierz Iljicz… Wyszedł spokojny, uśmiechnięty.

Ciężki i długi atak ponownie pozbawił Lenina przytomności i sił.

Uporawszy się z nim, długo pozostawał w zadumie, nie spostrzegając nikogo i nie odpowiadając na pytania obecnych.

jedna i ta sama, niedostępna myśl świdrowała, dręczyła mózg jego:

– Czyżby wysiłek mój poto był, aby doprowadzić lud do przeciwnego bieguna? Byłoby to szyderstwem losu… przekleństwem najstraszniejszem… Jakżeż ciężkie zwątpienia rzucił do duszy mojej ten pop szalony! Nie! Nigdy!

Zadzwonił trzy razy, gwałtownie, niecierpliwie. Wbiegł sekretarz.

– Piszcie, towarzyszu! – gorączkowym, chrapliwym głosem zawołał Lenin. – W Moskwie przebywa pop Wissarjon Czerniawin. Schwytać i rozstrzelać… dziś jeszcze!…

ROZDZIAŁ XXXI.

Lekarze nie wierzyli własnym oczom, patrząc na Lenina.

Gotowi byli myśleć, że stał się cud. Ten beznadziejnie chory człowiek, napół sparaliżowany, wpadający w obłęd, nagle się podniósł, wyprostował bary, uśmiechnął się chytrze i wesoło, jakgdyby mówił:

– Tylko ja jeden coś wiem, ale nikomu tajemnicy swojej nie powierzę! Wprost z łóżka prawie przeszedł do sali rady komisarzy ludowych. Był wielki czas po temu!

Komisarze, oprócz rzucającego się po całym froncie Trockiego i ponurego, upartego Stalina, potracili głowy.

„Białe" armje Kołczaka i Denikina odnosiły zwycięstwa nad komunistami. Wszystkie obietnice Lenina, rzucone na cały świat, zawiodły i nie zostały wypełnione.

Najpierw rozwiała się nadzieja na trwały pokój i zatwierdzenie socjalizmu w przeciągu dwuch miesięcy; nie sprawdziła się przepowiednia o zwycięskiej rewolucji w Niemczech. Powstanie proletarjatu, które istotnie wybuchnęło w Monachjum i Berlinie, runęło. Niemcy, kochający swój kraj i kulturę, niezależnie od tego, czy byli to oddani Hohenzollernom imper-jaliści, czy liberali, socjaliści, kierowani przez Scheidemanna, Adolfa Hitlera i Noskego, zdławili komunizm w zarodku. „Spartakusowcy" zostali zwyciężeni, a rozwścieczony tłum robotników, żołnierzy i oficerów znęcał się na ulicy nad Liebknechtem, Luxemburg i Jogichesem, przewożonymi do więzienia, gdzie wodzowie komunizmu zostali zamordowani.

Niemiecka republika przeszła do obozu najniebezpieczniejszych, bo idejowo zorganizowanych wrogów dyktatury proletarjatu.

Wnet za nią, zrzuciły bolszewickie jarzmo Węgry, Czesi i państwa bałkańskie; we Włoszech komuniści nie odważyli się nawet na proklamowanie powstania, chociaż po większych i mniejszych miastach motłoch uliczny, olśniony rozmachem rosyjskiej rewolucji, pokrzykiwał wesoło:

– Viva Lenin! Viva il bolcevismo!!

Lenin wiedział już o tem podczas swej choroby, czytając dzienniki i naradzając się z kolegami. Przedstawiono mu istotny stan rzeczy raz jeszcze, natychmiast po przybyciu jego do sali Rady komisarzy.

Wszyscy obecni z wyrzutem patrzyli na niego, z zapartym oddechem oczekując słów dyktatora. Namyślał się krótko. Podniósł głowę i, mrużąc oczy, powiedział:

– Teraz my sami musimy zaszczepić komunizm w Germanji… Należy bez zwłoki rozpocząć dyplomatyczne stosunki z kapitalistycznemi państwami, wyrażając naszą szczerą chęć do pokojowego z niemi współżycia…

– To zdrada idei!… Kompromis!… śmierć komunizmu! – krzyknęli Zinowjew i Kamie-niew, tłukąc pięściami w stół. – oportunizm zbrodniczy!

– Musimy żyć z sąsiadami formalnie w dobrych stosunkach – ciągnął spokojnie Lenin, -potrzebujemy od nich towarów, brakujących nam, pieniędzy i specjalistów dla naprawy naszego zniszczonego przemysłu. Dopuścimy kapitalistów zagranicznych, aby ożywili handel i ułatwili naszym komisjom ekonomicznym i dyplomatycznym wolny wstęp do swoich państw, gdzie będziemy szerzyli naszą agitację. Jednocześnie socjaliści o zabarwieniu Zimmerwaldu i Kienthalu muszą dokonać roboty rozkładowej wewnątrz tych państw. Rosyjski proletarjat musi za wszelką cenę zakończyć wojnę domową zwycięstwem i odetchnąć trochę. Przez ten czas wzmocniony nasze placówki w Polsce, Niemczech, Czechach i zaczniemy od początku…

– nie mamy żadnych sił w Niemczech. Tam wszystko zgnietli imperjaliści i ugodowi towarzysze… – zauważył Cziczerin.

– Nie dajcie mi skończyć! – wybuchnął Lenin. – Posiadamy olbrzymią armję, złożoną z kilkuset tysięcy rosyjskich jeńców w Niemczech. Muszą oni być zorganizowani i rozlokowani na linji Elby. Towarzysze Busch i Kork pisali mi o tem. Jeńcy uderzą. Pójdziemy przez Polskę. Młode, słabe, zniszczone państwo nie będzie stawiało oporu…

Dzierżyński drgnął i nieruchomy wzrok wbił w Lenina. Odezwał się Trockij. Mówił głosem szyderczym:

– Taki plan wymaga dużo złota… W kraju naszym fabryki stoją, głód, epidemje, niezadowolenie rosną, towarzyszu prezesie Rady komisarzy ludowych! Tymczasem jesteśmy zbuntowanymi nędzarzami…

Lenin spojrzał na niego pogardliwie. Uśmiechnął się i rzekł dobitnie:

– mamy brylanty Romanowych, nieprzebrane skarby w Ermitażu i innych muzeach. Sprzedać wszystko!…

Zaśmiał się cicho.

– Fabryka papierów państwowych ma rozpocząć druk pieniędzy cudzoziemskich! – rzucił chrapliwym głosem. – Po upływie dwuch miesięcy będziemy mieli półmiljona uzbrojonych ludzi na terenie nieprzyjacielskim. Pamiętajmy, że otaczają nas narody, zgnębione wojną, niezadowolone, wyglądające pokoju. Zaczniemy od Czecho-Słowacji i Polski, po nich nastąpi kolej na Rumunię i Jugosławję. Po pierwszych powodzeniach przyłączą się do nas Włochy. Dziś dostarczono mi ścisłych informacyj, że mimo niepowodzenia, niemiecki proletarjat pójdzie pod naszym sztandarem. Czy długo potem zdoła przetrwać Francja? Padnie, a z nią runie Anglja! Dla tego planu musimy mieć w przygotowaniu wszystko do ostatniego skrawka papieru. Nikt nie wytrzyma naszego nacisku zbrojnego od wewnątrz i z zewnątrz!… Nie mamy prawa wpadać w rozpacz i zwątpienie, towarzysze! Precz z paniką! Musimy trochę odetchnąć, zebrać się z siłami i – do dzieła!

Pod wpływem wrzącej energji, spokoju i niegasnącej ani na chwilę wiary Lenina, rozpoczęła się nowa praca.

Formowano i szkolono olbrzymią armję, bito fałszywe funty i dolary, sprzedawano niemal na ulicach wszystkich stolic świata brylanty, perły, złote serwisy, należące do korony i kościołów; wywożono zagranicę obrazy, rzeźby; handlowano staremi ikonami, zabytkami mu-zealnemi, zbiorami księgarskiemi; obdzierano ze wszelkich kosztowności świątynie; wytężono wszystkie siły na zwalczanie rządu syberyjskiego, posiadającego prawie cały „złoty skarb" państwa.

Lenin myślał o wszystkiem.

Niewidzialnemi szczelinami sączył propagandę komunistyczną i pieniądze na rewolucję światową; zwoływał narady fachowców, planując elektryfikację kraju i zaprowadzenie w każdej chacie chłopskiej światła elektrycznego; ustawiał motory powietrzne do poruszenia dyna-mo-maszyn; budował samoloty; projektował nowe uniwersytety i szkoły dla wychowania specjalistów o psychologii proletarjackiej; podtrzymywał fantastyczne projekty nowych fabryk; przyjmował delegacje chłopskie; pisał własnoręcznie kartki z pozwoleniem dla wieśniaków i robotników na przewiezienie kolejami większej ilości towarów i produktów; osobiście sprawdzał, czy jego rozkazy zostały wykonane i rozesłane; zasypywał wszystkie dzienniki artykułami; wydawał książki i broszury; wygłaszał mowy agitacyjne, usypiające podejrzliwość narodu, kojące cierpienie jego i budzące nadzieję.

96
{"b":"100830","o":1}