– Kochany Edward. Jakiż on szarmancki. Bardzo pożytecznie mieć kilku wielbicieli na podorędziu.
Martin ujął jej dłoń.
– Do widzenia, lady Juliano. Jeszcze raz przepraszam za pomyłkę.
– Do zobaczenia, panie Davencourt – odparła szelmowsko Juliana. – Proszę nie próbować znów mnie porywać.