Литмир - Электронная Библиотека

Oczywiście banki narodowe starały się bronić gospodarek swych państw, nakazując programom defensorskim wykup na pniu wszelkich rzucanych na rynek dużych bloków kluczowych akcji i podobną metodą utrzymywanie kursów waluty i obligacji skarbowych, jednak już w ramach tych najprostszych strategii mogły one zostać pokonane przez przeciwnika o większych rezerwach pieniężnych (szczególnie gdy chodzi o wielkoemisyjne papiery dłużne ze szczytu piramidy). Między innymi stąd tendencja do łączenia się w ekonomiczne sojusze obronne, zwłaszcza jeśli chodzi o mniej bogate państwa.

W Stanach i NAFTA działania podobne znajdowały się w kompetencji właśnie Economic Defense Corps, w tym celu został on stworzony. Jego potencjał militarny oscylował obecnie wokół stu teradolarów, a w każdym razie takie spekulacje słyszał Hunt w mediach. Skuteczne przeciwdziałanie ofensywom długofalowym jest wszakże bardzo trudne i nie od dzisiaj mówiło się, iż EDC już nie wystarcza.

Zagrożeni druzgoczącymi ofensywami zazwyczaj uciekali się bowiem do tworzenia gigantycznych holdingów konsolidujących całe gałęzie przemysłu państwa, czy nawet kontynentu, w jeden ekonomiczny organizm. Jeśli dotyczyło to dziedziny stanowiącej filar gospodarek tych krajów, zarząd podobnego holdingu stawał się analogiem rządu państwowego (czy ponadpaństwowego) i odpowiednio zyskiwał na kompetencjach i znaczeniu. Miało to miejsce na przykład w przypadku Południowoamerykańskiego Kartelu Drzewnego. Mieszkańcy Amazonii mogli mówić raczej o podporządkowaniu ekonomicznym niż obywatelstwie w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Kartele takie stanowiły struktury sztywne, obliczone na wiele lat, natomiast sojusze pierwszego rodzaju były luźne i łatwe do zerwania, i w rzeczy samej zrywało się je, odwracało i tworzyło od nowa niemal bez przerwy Działo się tak przede wszystkim dlatego, iż superkomputery maklerskie wprowadziły je do swych rozważań jako jeszcze jedną zmienną, a w epoce, gdy minister obrony, minister spraw zagranicznych, szefowie wywiadu i kontrwywiadu są obowiązkowo infoekonomistami, rządy przejawiały niebezpieczną skłonność do sugerowania się radami owych komputerów.

Nicholas rozglądał się po wnętrzu tego Bunkra II, bezskutecznie usiłując przezwyciężyć dezorientację. Próbował odszyfrować z obrazowanych dookoła analiz coś, co podparłoby jego intuicyjne podejrzenie nieprzypadkowości awarii owego nadprogramu EDC (tu przecież powinni pisać otwartym tekstem), ale o Kubusiu Puchatku nie było nigdzie ani słowa. Spytał nawet diabła, który z kolei spytał programy Bunkra (pytanie zostanie zarejestrowane), lecz w odpowiedzi otrzymał właściwie tylko maksymę o nieprzewidywalności zachowań wolnego rynku, jeśli nie liczyć kilku giga szczegółowych analiz w attachmencie. Owszem, do specyfiki IEW należało i to, że pole, na którym rozgrywa się tu bitwy, podlega nieustannym, a bardzo szybkim i głębokim zmianom, i kierunku tych zmian nie da się w żaden sposób przewidzieć: jest to proces chaotyczny co się zowie. Między innymi to odstręczało Hunta od infoekonomiki: to nie zawód, nie kariera, raczej rodzaj powołania, wymaga oddania absolutnego. Średni czas użyteczności żołnierzy EDC z pierwszej linii frontu wynosił pięć miesięcy.

Bo to przecież nie tylko Wojny. Sytuację dodatkowo komplikował fakt, iż dosłownie każdy mógł się do tych zmagań włączyć. Czy sam Hunt nie spekulował na gierdzie? W ten czy inny sposób robili to wszyscy, pośrednio i bezpośrednio, nawet jeśli nie zdawali sobie sprawy. Co prawda pojedynczy prywatny inwestor nie prezentuje żadnej siły, lecz ich dziesiątki milionów – dziesiątki, setki milionów „giełdowych bandytów", z domowego terminala inwestujących i realizujących zyski pomiędzy obiadem a kolacją, bez żadnej głębszej analizy, „na nos" – to jest już wielce znaczący czynnik, którego nie sposób lekceważyć a który nie daje się do końca zanalizować i zasymulować w żadnych, choćby nie wiadomo jak rozległych, skomplikowanych i doświadczonych komputerowych sieciach komórkowych. Często słyszał od znajomych infoekonomistów, jak by to było wspaniale, gdyby nagle szlag trafił wszystek giełdowy plankton i pozostały w oceanach tylko rekiny i wieloryby: nareszcie zobaczylibyśmy nieco jaśniej, co tu jest grane.

Ale samych waleni też było w owych wodach sporo. Żaden kraj nie może przecież „odmówić" uczestnictwa w Wojnach Ekonomicznych, zająć postawy „gospodarczego pacyfisty" lub na siłę neutralnego, grożąc odwetem za pomocą tradycyjnych środków – w ten bowiem sposób w najlepszym razie skaże się na izolację, co jest równoznaczne z cofnięciem się do gospodarki dziewiętnastowiecznej, koniecznością substytucji eksportu, krwawą wojną przemytniczą, kończy się zaś nieodmiennie masową emigracją i odpływem kapitału, błyskawiczną pauperyzacją społeczeństwa, zmianą rządu oraz przejęciem kraju za bezcen przez cierpliwych konkurentów.

Cóż, jeśli wierzyć Kleist, czeka nas to tak czy owak. Dotknął twarzy żołnierza. Wydęła się ku niemu ze wszystkich stron.

Nie przeszkadzam? Chciałbym o coś zapytać.

– Słucham, sir – rzekł żołnierz. Nie wstał jednak. (I dobrze, pomyślał Hunt. Pewnie bym zwymiotował).

– Może mi pan powiedzieć, kiedy dokładnie zaczęliście się orientować w, mhm, aberracjach Puchatka?

– Pierwszy alarm poszedł przedwczoraj o piątej szesnaście po południu, NYT.

Tak oto teoria o premedytowanej akcji Langoliana upadła. Za żadne skarby by nie zdążyli. Ale czy to automatycznie musii oznaczać, że Chigueza mówiła prawdę?

Czuł, że kłamała; tam, na lotnisku, czuł był to przez skórę(przez myślnię) z każdym jej słowem wyraźniej: łgała na potęgę, w kwestii Tuluzy, być może również w innych.

– Dzięki.

Żołnierz nawet nie skinął głową. Zapewne przez cały ten czas pracował w trybie multitaskingu, odpowiadał za niego skrypt osobowościowy menadżera.

– Pani generał zaprasza – odezwał się wtem diabeł.

Nicholas wyciągnął do niego rękę. Lucyfer wyprowadził go spod kolejnych warstw OVR. Powrót do świata 3D też był małym szokiem. Wchodząc z powrotem na galeryjkę, podpierał się laską.

Kleist przyjęła go ze wszystkimi oficjalnymi rytuałami. Co prawda znajdowali się poza NEti, ale pod wewnętrzną siecią Bunkra. Z drugiej strony, czy tamto ambulatorium było spod niej wyjęte? Poprawiając koronki mankientów, kalkulował poziomy desperacji.

Ostentacyjnie ascetyczny wystrój pomieszczenia (dwa fotele, nagi stół, resztę miała na pewno w OVR) oraz szary, polowy mundur generał zniechęcały do wszelkiej ornamentyki słownej.

– Ten wasz program… – zaczął Hunt po kilku minutach. – Ten, co to mu odbiło…

– Nie nasz – warknęła.

– Nieważne. Czy jego fiksacja wyszła na jaw dostatecznie wcześnie, by mieli czas przygotować produkcję i dystrybucję zagrzybionej Tuluzy? Jak pani sądzi, pani generał?

Zorientował się, że odruchowo wykrzywia wargi w lekkim półuśmiechu i natychmiast wrócił do miny całkowicie neutralnej. Ale Kleist już swoje zobaczyła i teraz popatrywała nań podejrzliwie, w zamyśleniu przesuwając kciukiem po krawędzi blatu.

– Nie chcę w tym brać udziału – powiedziała.

– W czym?

– W tych waszych gierkach. Żegnam, panie Hunt. Nie podniósł się. Szóstym palcem skinął na Lucyfera i pod sufitem rozwinęło się dymne zwierciadło z wyświetlonymi gotykiem notatkami Hunta, poczynionymi przezeń pospiesznie w samochodzie w drodze do Bunkra. Przebiegł je szybko wzrokiem i ponownie skinął na Lucyfera.

– Nie spytam, skąd, ile i od kiedy pani wiedziała o tej szczepce i o Grzybie, bo i tak mi pani nie powie – rzekł, walając Oratorowi stosownie modulować swój głos. -Ale proszę się zastanowić nad następującą rzeczą: jeśli wszyscy decydenci na całym świecie przykryją się teraz Tuluzą 10 – to jakie będzie następne posunięcie mocarstw monadalnych dla odzyskania utraconej przewagi?

– Pan coś insynuuje, panie Hunt? Jeśli pan coś wie, proszę mi to jasno powiedzieć.

Oczywiście rzecz cała polegała na tym, że on nic nie wiedział. Domyślał się na podstawie cudzych domysłów i szukał dla tych domysłów potwierdzeń. Kleist, być może, też się czegoś domyślała – skoro słyszała o Grzybie, miała jakieś swoje źródła. (Właśnie – jakie? Sprawdzić! Subtelnie: tu nie można nasłać sneakera). Ale nie istniał sposób, by zapytać ją o te domysły wprost. Co natomiast mógł robić: zarzucać takie przynęty. I to ostrożnie, ostrożnie – bo wszelka nadmierna dosłowność może go drogo kosztować.

– Zmień temat – szepnął mu diabeł do lewego ucha. Zmienił.

– Jak tam rynek? Opanowaliśmy już sytuację?

Odczekała chwilę, nim odpowiedziała. Zapewne sprawdzała w OVR (czy jej roboczy MUI też był pięciowymiarowy?), chociaż nie zauważył zmiany ogniskowej spojrzenia.

– Przejęliśmy z powrotem kontrolę nad funduszami operacyjnymi. Niepewne programy wykasowaliśmy, zabiliśmy zarażone sieci. Straty są wysokie, ale też w ogóle panuje znaczne zamieszanie. Parę dni potrwa, zanim świat się zbilansuje i wtedy się przekonamy, jak stoimy.

Jutro zobaczymy na giełdach, jak ustalą się metatrendy. Tyle mogę rzec na pewno: niedoczas realizacyjny zwiększył się o kilkanaście godzin.

– Co?

Minimalne opóźnienie reakcji inwestorów nie wprzężonych.

Teraz wróć, podszepnął diabeł.

– Jeśli kiedykolwiek usłyszy pani o kolejnym takim Grzybie, proszę się nie krępować. Jestem do pani dyspozycji. Dojrzał w jej oczach błysk zrozumienia.

– To nie Bronstein mi powiedział – wycedziła. – Tak?

– Tak, tak, tak. Może pan sobie darować – prychneła – Myślałam: to nielogiczne, w końcuż kto świadomie dąży do samozagłady, przecie to szaleństwo. Ale widzę, że dla was to żadna katastrofa, że to nie znaczy nic, bo wy nie identyfikujecie się z żadnym państwem. Nigdy nie składaliście przysięgi, nigdy nie nosiliście munduru, żadna flaga i żadna ziemia nie jest waszą. Od kogo otrzymał pan już oferty? Jak wysoko przebijają? Żegnam, panie Hunt. Zejdź mi pan, kurwa, z oczu.

Potem, zjeżdżając na minus siedem, by wygłosić przemówienie zamykające konferencję, Hunt przewinął kilkakrotnie sam moment jej reakcji i pojął, co oznaczał ów błysk. Generał Kleist uważała, że to Nicholas odpowiedzialny jest za śmierć Bronsteina i, być może, również za to nagłe ujawnienie Tuluzy 10; że zdradzając się Nicholasowi ze swoją wiedzą – wtedy, w ambulatorium – niechcący sprowokowała go do podjęcia tak drastycznych decyzji.

48
{"b":"89187","o":1}