Najzabawniejsza jest konkluzja tekstu, że teraz to będzie na ostro, gdyż na spotkaniu autorskim młody autor obrzucał publiczność kiszonymi ogórkami.
Dziecko, prosząc, zagląda przez oczy w nie-opancerzony środek dorosłego. Mówi takim tonem, jakby urodziło się tylko dla tej chwili, bo tylko nią żyje. Tym mocniej, im większe pragnienie. Nie odmawia się ostatniej prośbie skazanego na dzieciństwo: – A może ciuciusia?
Zapaliłam w oknach adwentowe światełka i gwiazdy, mające przywoływać największą – betlejemską. Trochę te błyski w szybie są dla innych, na czarną drogę przy naszym domu i żeby ktoś jak lusterkiem odbił słaby blask w swoich oknach.