Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Katie

Tego wieczoru znowu strach i strapienie ogarnęły Katie. Przeczytała jeszcze kilka stron dziennika, po czym wmusiła w siebie makaron z sosem primavera i popiła herbatą. Wszystko kręciło się za szybko. Nie tylko w jej głowie, lecz również w obolałym, nabrzmiewającym pomału łonie.

Urodził się mały chłopiec. Nickolas wojownik.

A w niej rosło kolejne dziecko.

Katie musiała przemyśleć sytuację, rozważyć wszystkie możliwości i zachować roztropność. Jakie ewentualnie dopuszczała?

Matt przez tyle miesięcy zdradzał Suzanne?

Matt zdradzał żonę, a Katie być może nie była pierwsza?

Matt zostawił Suzanne i Nickolasa, a teraz był już po rozwodzie?

Suzanne umarła, bo serce w końcu nie wytrzymało?

Suzanne żyje, ale jest bardzo chora?

Gdzie teraz jest Suzanne? Może powinna spróbować ją odszukać na Martha`s Vineyard i zadzwonić? Ale nie była pewna, czy to dobry pomysł.

Spróbowała się temu przyjrzeć. Co ma do stracenia? Musiałaby co najwyżej przełknąć dumę. A Suzanne? Czy to możliwe, że nie ma pojęcia o zdradzie Matta? Oczywiście, wszystko było możliwe.

Nie mogła się z tym pogodzić. Kochała tego mężczyznę, ufała mu, wydawało jej się, że w pełni ją rozumie, a raptem ja zostawił.

Przypomniała sobie pewną sytuację z Mattem, która nie dawała jej spokoju. Którejś nocy Matt obudził się przy niej i płakał. Długo go wtedy tuliła i głaskała po policzku. W końcu zapewnił ją szeptem:

– Katie, bardzo się staram, żeby wszystko zostawić za sobą. I musi mi się udać.

Katie zaczęła bić się pięścią w udo. Serce waliło jej jak oszalałe. Piersi bolały.

Zerwała się z kanapy, pobiegła do łazienki i zwróciła cały zjedzony właśnie makaron.

Nieco później weszła do kuchni i dolała sobie herbaty. Siedziała z Ginewrą, wpatrzona w cztery ściany. Sama powiesiła szafki. Miała własną skrzynkę z narzędziami i szczyciła się tym, że nigdy nie musi nikogo wzywać do żadnych napraw. Skoro jesteś taka mądra, pomyślała, to napraw własne serce!

W końcu sięgnęła po telefon. Nerwowo wystukała numer. Usłyszała, jak mama odbiera.

– Cześć, mamo, to ja – powiedziała znacznie ciszej, niż zamierzała.

– Katie, co ci jest, kochanie? Może jednak powinnaś przyjechać na kilka dni do domu? Na pewno wszystkim nam by to świetnie zrobiło.

Tak gryzła się tym, co miała im obwieścić.

– Mogłabyś poprosić tatę, żeby też wziął słuchawkę? – spytała.

– Jestem, Katie – włączył się ojciec. Odebrałem w gabinecie. Podniosłem, kiedy zadzwonił telefon. Co u ciebie?

Westchnęła głośno.

– No więc… jestem w ciąży.

I wtedy wszyscy troje rozpłakali się przy telefonach, bo tacy byli.

Ale mama i tata od razu zaczęli ją pocieszać.

– W porządku, Katie. Kochamy cię. Jesteśmy z tobą. Rozumiemy.

Bo tacy byli.

14
{"b":"98434","o":1}