Znowu cisza.
W końcu Ryan spojrzał na zegarek. Wszyscy zrobiliśmy to samo, jak roboty na linii produkcyjnej.
– No. To zabieramy się do tych dokumentów. Jak macie coś, czego w nich nie ma, to dodać. Luc, Michel, sprawa Gautier była prowadzona przez CUM, więc możecie mieć coś więcej na jej temat.
Charbonneau i Claudel przytaknęli.
– Pitre była w gestii SQ. Sprawdzę ją dokładnie. Inne są świeższe, więc dokumenty powinny być raczej kompletne.
Jako że pięć ostatnich przypadków znałam aż za dobrze, zabrałam się za Pitre i Gautier. Ich sprawy toczą się od 88 i 89 roku.
Na wpół nagie, mocno rozłożone ciało Constance Pitre znaleziono w opuszczonymi domu w Khanawake, indiańskim rezerwacie leżącym w górę rzeki od Montrealu. Marie-Claude Gautier znaleziono za stacją metra Vendome, gdzie można się przesiąść na pociągi jeżdżące na zachodnie przedmieścia miasta. Obie kobiety zostały bestialsko pobite i poderżnięto im gardła. Gautier miała dwadzieścia osiem lat, a Pitre trzydzieści dwa. Obie były pannami. Obie mieszkały same. Przesłuchiwano zwyczajnych podejrzanych, prowadzono standardowe dochodzenie. W obu przypadkach śledztwo utknęło w martwym punkcie.
Trzy godziny studiowałam dokumenty, które, w porównaniu z tymi, jakimi zajmowałam się ostatnio, były raczej skąpe. Obie kobiety były prostytutkami. Czy to z tego powodu szybko umorzono śledztwo? Wykorzystywane za życia, ignorowane po śmierci? Baba z wozu, koniom lżej? Nie pozwoliłam sobie rozwodzić się nad tym.
Obejrzałam zdjęcia obu ofiar. Miały inne twarze, ale w jakiś niepokojący sposób podobne. Niesłychanie blade, obfity makijaż, zimne, tępe spojrzenie. Wyraz ich twarzy przypomniał mi noc spędzoną w Main, gdzie z bliska miałam okazję przyjrzeć się nocnej klienteli. Rezygnacja. Desperacja. Tam widziałam to na żywo. Teraz patrzyłam na martwą naturę.
Rozłożyłam na stole zdjęcia z miejsc zbrodni i tak wiedząc, czego się spodziewać. Pitre: ogródek, sypialnia, ciało. Gautier: stacja, krzaki, ciało. Głowa Pitre była prawie odcięta. Gardło Gautier też było poderżnięte, a jej prawe oko zostało zamienione w spęczniała miazgę. Skrajne bestialstwo tych zbrodni sprawiło, że zostały wciągnięte do naszego śledztwa.
Przeczytałam raporty z autopsji, toksykologiczny i policyjne. Przeczytałam uważnie zapis z każdego przesłuchania i streszczenia prowadzących śledztwo. Dowiedziałam się najdrobniejszych szczegółów dotyczących życia i śmierci ofiar.
Wszystkie dane, które wyciągałam z dokumentów, wnosiłam do sporządzonej naprędce tabeli. Niewiele jednak tego było.
Słyszałam innych, kręcących się wokół mnie, szuranie krzeseł, wymieniane żarciki, ale nie zwracałam na to wszystko uwagi.
Kiedy w końcu zamknęłam skoroszyty, było już po piątej. Został tylko Ryan. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że mi się przygląda.
– Chcesz zobaczyć The Gypsies?
– Słucham?
– Słyszałem, że lubisz jazz.
– Tak, ale festiwal już się skończył, Ryan. – Od kogo to słyszałeś? Skąd? Czy to zaproszenie na randkę?
– Festiwal tak. Ale miasto bawi się dalej. Les Gitantes dają koncert w Old Port. Świetny zespół.
– Wiesz co, Ryan, chyba nie – odparłam, ale poważnie zastanawiałam się nad jego propozycją. Myślałam już od jakiegoś czasu. Dlatego odmówiłam. Nie teraz. Jak się skończy śledztwo. Jak zwierzę znajdzie się w klatce.
– Trudno. – Elektryzujące oczy. – Ale jeść musisz…
To prawda. Kolejny plastikowy obiad, jedzony samotnie, nie był kuszącą perspektywą. Nie. Nie możesz dać Claudelowi nawet podstaw do zarzutów o niewłaściwe zachowanie.
– To chyba nie jest najle…
– Możemy przedyskutować twoje spostrzeżenia na temat morderstw, kiedy będziemy połykać pizzę.
– Czyli spotkanie służbowe.
– Certainement.
Bzyczenie.
Czy ja chciałam rozmawiać o morderstwach? Oczywiście, że tak. Coś mi nie pasowało z tymi dwoma nowymi. Co więcej, bardzo mnie interesowała brygada specjalna. Ryan przedstawił nam wersję oficjalną, ale jak to naprawdę było? Może powinnam wiedzieć, kto pociąga za sznurki? Kogo unikać? Bzyczenie. Czy inni jeszcze by się zastanawiali? Oczywiście, że nie.
– Dobrze, Ryan. Gdzie chcesz iść?
Wzruszył ramionami.
– Do Angela?
Blisko mojego mieszkania. Przypomniał mi się telefon o czwartej rano w zeszłym miesiącu, gdy był z “przyjaciółką". Odbija ci, Brennan. Facet chce jeść pizzę. Wie, że możesz zaparkować samochód w domu.
– A tobie tam odpowiada?
– Jest po drodze.
Dokąd. Nie spytałam.
– Okej. No to spotkamy się tam za – spojrzałam na zegarek – pół godziny, co?
Wstąpiłam do domu, dałam jeść Birdiemu i unikałam luster. Nie uczesałam się. Nie upudrowałam. Spotkanie służbowe.
Piętnaście po szóstej Ryan popijał zimne piwo, a ja dietetyczną colę, kiedy czekaliśmy na veggie supreme. Bez koziego sera na jego połowie.
– Robisz błąd.
– Nie lubię go.
– Bardzo poważny błąd.
– Nie przekonasz mnie.
Przez chwilę gawędziliśmy o tym i owym, a potem zmieniłam temat.
– Powiedz mi coś o tych dwóch sprawach. Dlaczego Pitre i Gautier?
– Patineau polecił mi wyciągnąć wszystkie nie rozwiązane sprawy prowadzone przez SQ, które są w jakiś sposób podobne do naszych. Do 85 roku. Właściwie to chodziło o zbieżności w metodzie popełniania zbrodni, na które zwracałaś uwagę. Kobiety, bestialstwo, okaleczanie. Claudel przeszukał sprawy prowadzone przez CUM. Miejscowe komisariaty poproszono o to samo. Jak na razie, mamy te dwa.
– Szukamy tylko w granicach prowincji?
– Niezupełnie…
Musieliśmy przewrać, bo przyszła kelnerka. Pokroiła i podała nam pizze. Ryan zamówił jeszcze jedno piwo. Ja nic, trochę z żalem. Twoja wina, Brennan.
– Nawet nie waż się myśleć o spróbowaniu mojej połowy.
– Nie lubię tego sera. – Napił się. – Wiesz, co jedzą kozy?
Wiedziałam, ale siedziałam cicho.
– Co masz na myśli mówiąc “niezupełnie"?
– Na początku Patineau zlecił wyszukanie spraw z samego Montrealu i okolic. Kiedy przyszedł profil z Quantico, rozesłał opis naszych spraw do Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej, żeby sprawdzić, czy mają podobne przypadki w swoich kartotekach.
– I?
– Zero. Wygląda na to, że nasz miejscowy klient.
Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. W końcu spytał:
– A co ty o tym myślisz?
Zastanawiałam się przez chwilę.
– Przeglądałam te nowe dokumenty tylko przez trzy godziny, ale wydaje mi się, że te kobiety jakoś nie pasują.
– Bo są dziwkami?
– To też, ale coś jeszcze. Morderstwa były brutalne, nie ma dwóch zdań, ale są zbyt…
Przez całe popołudnie starałam się znaleźć słowo odpowiadające moim odczuciom, ale nie udało mi się.
Upuściłam kawałek pizzy na talerz i przyglądałam się, jak pomidor i karczoch spływają z wilgotnego ciasta.
– …niechlujne.
– Niechlujne?
– Niechlujne.
– Jezu, Brennan, czego ty chcesz? Widziałaś mieszkanie Adkins? Albo Morisette-Champoux? Wyglądało w nich tak, jak po bitwie pod Wounded Tree.
– Knee.
– Co?
– Knee. To było Wounded Knee.
– Ta z Indianami?
Kiwnęłam głową.
– Nie chodzi mi o krew. Miejsca, gdzie zamordowano Pitre i Gautier wyglądały, jak… – Znowu szukałam odpowiedniego słowa. – Jakoś chaotycznie. Jakby niczego nie planowano. W innych przypadkach ma się wrażenie, że gościu dokładnie wiedział, co robi. Wszedł do ich mieszkań. Przyniósł własną broń. Zabrał ją ze sobą. Nigdzie nie znaleziono narzędzia zbrodni, prawda?
Pokiwał głową.
– W przypadku Gautier znaleźli nóż.
– Ale żadnych odcisków. To może sugerować planowanie.
– Była zima. Facet pewnie miał rękawiczki.
Zakręciłam colą w szklance.
– Ciała wyglądają tak, jakby je po prostu porzucono. W pośpiechu. Gautier leżała twarzą do ziemi. Pitre leżała na boku, jej ubrania były porwane, spodnie na kostkach. Zerknij jeszcze raz na zdjęcia Morisette-Champoux i Adkins. Ciała wyglądają prawie tak, jakby pozowały. Obie leżały na plecach z rozłożonymi nogami i ułożonymi rękoma. Jak lalki. Albo baleriny. Chryste, Adkins wyglądała, jakby ją ścięto z nóg, kiedy robiła piruet. Ich ubrania nie były porwane, tylko starannie rozpięte. Tak jakby chciał pokazać, co im zrobił…
Ryan milczał.
Zjawiła się kelnerka, chcąc usłyszeć, że nam smakowało. Coś jeszcze? Tylko rachunek.
– Po prostu jakoś mi te dwie sprawy nie pasują do innych. Oczywiście mogę się śmiertelnie mylić.
– Tego właśnie mamy się dowiedzieć.
Ryan wziął rachunek, podnosząc rękę w geście “nie dyskutuj".
– Ja płacę. Ty postawisz następnym razem.
Uciszył moje protesty wyciągając rękę. Dotknął mojej górnej wargi. Potem powoli powiódł palcem wskazującym wokół kącika moich ust i pogroził mi nim.
– Uparta kozo – powiedział.
Czerwone mrówki nie zdołałyby tak rozpalić mojej twarzy.
Wróciłam do pustego mieszkania. Nie zdziwiłam się. Ale zaczynałam się martwić o Gabby i miałam nadzieję, że się pojawi. Przede wszystkim po to, żeby usłyszeć ode mnie, że ma się spakować.
Położyłam się na kanapie i włączyłam grę Expos. Martinez właśnie trafił piłką w uderzającego. Sprawozdawca szalał. Następcy trafionego zrzedła mina.
Oglądałam tak długo, aż głos sprawozdawcy stał się tylko szumem, który zagłuszyły kłębiące się w mojej głowie myśli. Czy Pitre i Gautier mają cos wspólnego z pozostałymi morderstwami? Co znaczy Khanawake? Pitre była Indianką z plemienia Mohawków. Wszystkie inne były białe. Cztery lata temu Indianie zablokowali Mercier Bridge, zamieniając życie dojeżdżających do pracy w piekło. Relacje między rezerwatem a jego sąsiadami ochłodziły się. Czy ma to jakieś znaczenie?
Gautier i Pitre były prostytutkami. Pitre była zatrzymywana kilkakrotnie Żadna z innych ofiar nie była notowana. Czy to coś znaczy? Jeśli ofiary wybierano na chybił trafił, jakie byłoby prawdopodobieństwo, że dwie z nich są prostytutkami?
Czy miejsca, w których zamordowano Morisette-Champoux i Adkins, zdradzały ślady świadczące o premedytacji? Może staranne ułożenie ciał tak naprawdę tylko wytwór mojej wyobraźni? Może to był czysty przypadek?