Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Nie wiem. Mam takie przeczucie. Wydawała się podenerwowana, kiedy dzwoniła.

– Panna Kathryn wywarła na mnie wrażenie niezbyt bystrej.

– Jest po prostu inna.

– A ta jej przyjaciółka El też nie jest chyba za bardzo inteligentna… Co tak przycichłaś?

Zawahałam się, ale opowiedziałam mu o mojej przygodzie.

– Skurwysyn. Przykro mi, Brennan. Bardzo lubiłem tego kociaka. Domyślasz się, kto to mógł zrobić?

– Nie.

– Dostałaś jakąś ochronę?

– Często patrolują sąsiedztwo. Jest okej.

– Nie chodź po zmroku.

– Dziś rano przysłali szczątki z Murtry. Mam dużo pracy w laboratorium.

– Jeżeli to ma jakiś związek z narkotykami, to możesz się narażać jakimś oprychom.

– Odkryłeś Amerykę, Ryan. – Wrzuciłam skórkę od banana i opakowanie od ciasta do śmieci. – Obie ofiary to były młode, białe, kobiety, jak przypuszczałam.

– Niezbyt pasuje do handlarzy narkotykami.

– No nie.

– Ale nie możemy tego wykluczyć. Niektórzy z tych facetów używają, kobiety jak prezerwatywy. Te młode damy mogły się znaleźć w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.

– Zgadzam się.

– Przyczyna śmierci?

– Jeszcze nie skończyłam.

– Do roboty, tygrysie. Ale pamiętaj, że będziemy cię potrzebować w sprawie z St-Jovite, kiedy dostanę tych drani.

– Jakich drani?

– Jeszcze nie wiem, ale ich dostanę.

Rozłączyliśmy się i zapatrzyłam się na mój raport. Potem wstałam i przeszłam się po laboratorium. Potem usiadłam. Potem znowu się przeszłam.

Przed oczami wciąż miałam obrazy z St-Jovite. Białe ciała dzieci, z powiekami i paznokciami w kolorze bladego błękitu. Przestrzelona czaszka. Podcięte gardła, ręce pokryte ranami zadanymi, kiedy ofiara chciała się bronić. Zwęglone ciała, z poskręcanymi i wykrzywionymi kończynami. Co łączyło, śmierci w Quebecu z miejscem na wyspie Świętej Heleny? Dlaczego właśnie dzieci i delikatne kobiety? Kim był Guillion? Co było w Teksasie? W jaką to potworność wplątała się Heidi i jej rodzina?

Skoncentruj się, Brennan. Te młode kobiety w twoim laboratorium też nie żyją. Zostaw sprawę morderstw w Quebecu Ryanowi i skończ tę sprawę. Zasługują na to. Dowiedz się, kiedy zmarły. I w jaki sposób.

Założyłam kolejną parę rękawiczek i przejrzałam każdą kość pod szkłem powiększającym. Nie znalazłam nic, co pomogłoby ustalić przyczynę śmierci. Żadnych śladów tępego narzędzia. Żadnych wlotów czy wylotów kuli. Żadnej rany zadanej nożem. Żadnych pęknięć gnykowych, które wskazywałyby na uduszenie.

Jedyne uszkodzenia spowodowane były przez zwierzęta żerujące na ciele.

Kiedy odłożyłam ostatnią kostkę stopy, spod kręgosłupa wyszedł mały, czarny źuczek. Patrzyłam na niego i przypomniałam sobie, jak pewnego popołudnia Birdie znalazł w mojej kuchni w Montrealu chrząszcza. Bawił się nim godzinami, zanim mu się nie znudziło.

Do oczu napłynęły mi łzy, ale się nie dałam.

Wzięłam źuczka i włożyłam go do plastikowego pojemnika. Żadnych śmierci. Wypuszczę go, kiedy wyjdę.

Okej, żuczku. Jak długo one nie żyją? Popracujemy nad tym. Sprawdziłam, która godzina. Czwarta trzydzieści. Wystarczająco późno. Przejrzałam spis telefonów, znalazłam numer i wykręciłam. Pięć stref czasowych stąd ktoś podniósł słuchawkę.

– Doktor West.

– Doktor Lou West?

– Tak.

– A nie Kapitan Kam? Cisza.

– Ten od puszek…

– To raczej tuńczyk. To ty, Tempe?

Wyobraziłam go sobie: gęste, siwe włosy i broda otaczające twarz zawsze opaloną hawajskim słońcem. Na wiele lat przed naszym spotkaniem znalazła go japońska agencja i zatrudniła do reklam tuńczyka w puszkach. Ze swoim kolczykiem w uchu i końskim ogonkiem świetnie pasował do wizerunku kapitana, którego szukali. Japończycy kochali Kapitana Kama. Chociaż bezlitośnie z niego kpiliśmy, nikt z naszych wspólnych znajomych nie widział tych reklam.

– Może byś tak rzucił robaki i sławił tuńczyka na cały etat?

Lou miał doktorat z biologii i wykładał na uniwersytecie na Hawajach. Według mnie był najlepszym entomologiem sądowym w kraju.

– Nie za bardzo. – Zaśmiał się. – Mundur mnie dusi.

– Możesz to robić nago.

– Japończycy chyba nie są na to gotowi.

– A czy to cię może powstrzymywać?

Razem z Lou i kilkoma innymi specjalistami sądowymi prowadzimy kurs na Akademii FBI w Quantico w Wirginii. Nasza grupa składa się z patologów, entomologów, antropologów, botaników i ekspertów od spraw ziemi, większość z przeszłością akademicką. Kiedyś jakiś zatwardziały w swoim konserwatyzmie agent stwierdził, że kolczyk Lou jest nie na miejscu. Lou wysłuchał go cierpliwie, a następnego dnia zamiast małego kółeczka ze złota ujrzeliśmy długie pióro ozdobione według tradycji Indian Cherokee koralikami i małym, srebrnym dzwoneczkiem.

– Dostałem twoje robaczki.

– Dotarły w całości?

– Nietknięte. Świetnie je zebrałaś. W obu Karolinach występuje ponad pięćset dwadzieścia gatunków owadów towarzyszących procesowi rozkładu. Przysłałaś mi większość z nich.

– Co możesz mi powiedzieć?

– Chcesz usłyszeć wszystkie wnioski?

– Jasne.

– Przede wszystkim, twoje ofiary zostały prawdopodobnie zamordowane w ciągu dnia. A w każdym razie ciała wystawiono na trochę na światło dnia przed zakopaniem. Znalazłem poczwarki Sarcophaga bullata .

– Mów do mnie po ludzku.

– To gatunek muchy. Zebrałaś puste i pełne poczwarki z obu ciał.

– I?

– Sacophagidae nie są takie ruchliwe po zachodzie słońca. Jeżeli położysz przy nich ciało, to mogą złożyć larwy, ale w nocy nie są aktywne.

– Złożyć larwy?

– Owady składają albo larwy, albo jaja.

– Owady składają larwy?

– To jest ich osiągnięcie. Sarcophagidae jako grupa składają larwy. Ta strategia pozwala im wyprzedzić inne robaki i chroni przed drapieżnikami żywiącymi się jajami.

– No to dlaczego nie wszystkie to robią?

– Ma to i swoje ujemne strony. Samice potrafią złożyć więcej jaj niż larw. W ten sposób osiągnięta zostaje równowaga.

– Życie wymaga kompromisów.

– No właśnie. Podejrzewam, że ciała leżały też na powierzchni ziemi, przynajmniej trochę. Sarcophagidae nie lubią wchodzić tak szybko jak inne grupy, na przykład Calliphoridae.

– To ma sens. One zostały zabite na wyspie albo ktoś przewiózł tam ciała łodzią,

– Tak czy inaczej, prawdopodobnie zostały zamordowane w ciągu dnia, potem leżały na zewnątrz i na powierzchni ziemi, zanim je pogrzebano,

– A co z innymi gatunkami?

– Znowu chcesz wszystko?

– Zdecydowanie.

– W przypadku obu ofiar natychmiastowe pogrzebanie odwlekłoby inwazję owadów. Jednak kiedy dotarły do górnego ciała, Calliphoridae nie zwlekały ze złożeniem jaj.

– Calliphoridae ?

– Muchy plujkowate. Zazwyczaj pojawiają się kilka minut po śmierci, razem ze swoimi przyjaciółmi, muchami mięsnymi. Oba gatunki świetnie latają.

– Super.

– Zebrałaś co najmniej dwa gatunki much plujkowatych: Cochliomyia

– Pozostańmy może przy nazwach pospolitych.

– OK. Dostałem larwy w trzech stadiach larwalnych i nietknięte, puste powłoki larwalne przynajmniej dwóch gatunków much plujkowatych.

– Co to znaczy?

– Już wykładam. Zacznę od cyklu życiowego muchy. Podobnie jak my, dorosłe muchy zajmują się znalezieniem odpowiedniego miejsca dla swoich młodych. Zwłoki są do tego idealne. Chronione środowisko. Mnóstwo pokarmu. Świetne otoczenie dla młodych osobników. Zwłoki to wielka atrakcja, plujkowate i muchy mięsne mogą się pojawić kilka minut po zgonie. Samica albo natychmiast złoży jaja, albo pożywi się nieco płynami wytwarzającymi się w szczątkach, a potem złoży jaja.

– Przyjemne.

– Chwila, nawet nie wiesz, ile tam jest białka! W przypadku urazu ciała wejdą tamtędy, jeżeli nie, wykorzystają otwory: oczy, nos, usta, odbyt…

– Widzę to oczami wyobraźni.

– Plujkowate składają ogromne gromady jaj, które zupełnie wypełniają naturalne otwory ciała i rany. Skoro tam było dosyć chłodno, więc w tym grobie mogło nie być ich aż tak wiele.

– No dobrze, młode się wykluwają, na scenę wychodzą larwy.

– O właśnie. Akt drugi. Larwy są świetne. Z przodu posiadają parę haczyków gębowych, których używają przy odżywianiu i poruszaniu się. Oddychają przez maleńkie, płaskie strukturki z tyłu.

– Czyli tyłkami.

– W pewnym sensie. W każdym razie, z równocześnie złożonych jaj równocześnie wychodzą młode. Razem się też odżywiają, poruszając się w masie po całym ciele. Takie grupowe odżywianie powoduje roznoszenie bakterii i produkcję enzymów trawiennych, które pozwalają larwom na skonsumowanie większości tkanki miękkiej zwłok. To przebiega bardzo sprawnie. Larwy szybko dojrzewają i kiedy osiągają maksymalne rozmiary, bardzo zmienia się ich zachowanie. Przestają się odżywiać i zaczynają szukać suchszych miejsc, zwykle już poza ciałem.

– Czyli akt trzeci.

– Tak. Zakopują się do ziemi, ich zewnętrzna powłoka twardnieje i przekształca się w ochronne okrycie. Od teraz są poczwarką. Wyglądają jak małe piłeczki. Larwy pozostają w środku do czasu, kiedy ich komórki się przeobrażą, wtedy wychodzą jako dorosłe muchy.

– To dlatego te puste powłoki są takie ważne?

– Tak. Pamiętasz muchy mięsne?

– Sarcophagidae . Składające larwy.

– Bardzo dobrze. One zwykle dojrzewają pierwsze. I tak zabiera im to od szesnastu do dwudziestu czterech dni, przy temperaturze około dwudziestu stopni. W warunkach, jakie mi opisałaś, zabrałoby im to nieco więcej czasu.

– Tak. Tam nie było aż tak ciepło.

– Ale obecność pustych powłok oznacza, że niektóre muchy mięsne zakończyły swój rozwój.

– Można powiedzieć, że olały powłoki.

– Plujkowatym dojrzewanie zajmuje od czternastu do dwudziestu pięciu dni, czasem trochę dłużej, tak jak w mokrym środowisku na twojej wyspie.

– To by się zgadzało.

– Zebrałaś jeszcze coś, co zapewne będzie larwą Muscidae , czyli muchy domowej i jej krewniaków. Te gatunki zazwyczaj pokazują się dopiero od pięciu do siedmiu dni po zgonie. Wolą zaczekać na, jak my to mówimy, fazę “późne świeże” albo “wczesne spuchnięte”. Aha, były tez muchy sernice.

59
{"b":"96629","o":1}