Tydzień później, gdy do mieszkania Norberta włamała się policja, poinformowana przez zaniepokojonego pracodawcę, w środku nie było nikogo. Nie znaleziono żadnych rzeczy, które mogłyby rzucić światło na sprawę zaginionego. Jedyne, co zwróciło uwagę policji, to zapalona przy stole lampa i leżąca na nim, obok zimnej herbaty, broszurka. Zastanawiające było, że miała ona wszystkie kartki nie zadrukowane.