Литмир - Электронная Библиотека

Na placu przed operą już nie natknęli się na nikogo. Niebawem stanęli przed bocznym wejściem dla aktorów. Slim sprawnie otworzył zamek drzwi. Weszli do korytarza. Slim zaryglował drzwi od wewnątrz, po czym wydobył z kieszeni świecę i zapalił.

– Prowadź! – odezwał się Nowicki.

Slim ruszył w głąb korytarza. Nowicki lufą rewolweru popchnął Alvareza. Po kilku chwilach Slim zatrzymał się i otworzył drzwi.

– Tutaj będziecie mogli porozmawiać – oznajmił i pierwszy wszedł na scenę teatru.

Nowicki popchnął Alvareza.

– Carramba! Co to ma znaczyć? – zawołał Alvarez rozglądając się zdumionym wzrokiem.

Nowicki stanął przed nim, po czym schował rewolwer do pochwy.

– Teraz możemy pogadać. Tutaj nikt nam nie przeszkodzi – rzekł. Alvarez cofnął się o krok, pochylił do przodu…

– Nie sięgaj do kieszeni! Wiem, że masz tam rewolwer – ostrzegł Nowicki. – Ja i mój przyjaciel strzelamy równie dobrze jak… Smuga.

Alvarez znieruchomiał. Błysk zrozumienia, a potem niepokoju odzwierciedlił się w jego oczach.

– Kim jesteście? Czego chcecie? – zapytał po chwili.

– Myślałeś, że chodzi nam o tę zaczepkę na statku? Nie, dostałeś za swoje i z tamtym kwita – wyjaśnił Nowicki. – Dzisiaj zdasz nam rachunek z tego, co uczyniłeś Smudze. Jesteśmy jego przyjaciółmi.

Wyraz ulgi odmalował się na twarzy Alvareza.

– A więc o niego chodzi? – powiedział. – To jakieś nieporozumienie. Nie wyrządziłem nic złego senhorowi Smudze. Nie wiem nawet, gdzie on jest obecnie. Kilka miesięcy temu oznajmił mi, że wyjeżdża nad Rio Putumayo. Od tej pory więcej go nie widziałem.

– Słuchaj, nie mamy czasu na zabawę w ciuciubabkę. Wiemy, co Smuga powiedział tobie przed wyjazdem nad Putumayo i wiemy również, po co tam pojechał. Smuga znalazł dowody twej winy. Dozorca Mateo wyznał wszystko. Potem Smuga udał się nad Ukajali, aby ująć Cabrala i Josego, czyli nasłanych przez ciebie morderców Johna Nixona. Z wyprawy tej nie powrócił i ty na pewno wiesz, co się z nim stało!

– Dlaczego mam wiedzieć?! – zapytał Alvarez.

– Smuga powiedział ci, że porachuje się z tobą, gdy tylko zdobędzie dowody twej winy. Doniesiono ci, że odkrył prawdę. Tyś ostrzegł Cabrala i Josego, a oni przygotowali zasadzkę.

– To nieprawda! – gwałtownie zaprzeczył Alvarez.

– Więc nie wiesz, gdzie on jest?

– Nie wiem!

– Dobrze, twoja sprawa. Smuga upewnił się, że to ty nasłałeś morderców na Johna Nixona. Gdyby wrócił, już gryzłbyś ziemię. Przez ciebie Smuga przepadł, a może nawet zginął. Skoro nie mógł wykonać tego, co zapowiedział, teraz nam zdasz rachunek ze swych uczynków.

– Jest was trzech przeciwko mnie!

– Masz rację, to byłoby morderstwo, chociaż sam nie przebierałeś w środkach i nie dałeś szans obrony nieszczęsnemu Johnowi Nixonowi. My jednak jesteśmy ludźmi innego pokroju niż ty. Tylko ja tutaj zastąpię Smugę. Jeśli pokonasz mnie, będziesz mógł spokojnie odejść.

– Nie wierzę!

– Slim i Tomek! Słyszeliście, co powiedziałem? – zapytał Nowicki.

– Za wiele ceregieli robisz z tym draniem. Powinniśmy powiesić go i kwita! – odparł Slim.

– To już nie twoja sprawa!

– Dobrze, niech będzie, jak chcesz – odparł kapitan Slim.

– Sąd powinien go osądzić, ale wiem, że nie uwierzono by nam na słowo – powiedział Tomek. – Poza tym pan Alvarez uznaje prawo silniejszego. Jeśli teraz zwycięży, odejdzie stąd wolny, ale nie obiecuję, że potem się z nim nie spotkam.

– No, wybieraj! Rewolwer czy nóż?! – zawołał Nowicki. Alvarez przenikliwym wzrokiem zmierzył przeciwnika. Sam nie był ułomkiem i posiadał zaprawę w bijatykach. Bardziej był pewny noża niż rewolweru. Po chwili namysłu odparłŕ- Skoro zmuszacie mnie do walki, niech będą noże.

31
{"b":"90357","o":1}