Kiedy byłam małą dziewczynką, wierzyłam świecie, że za lustrem zaczyna się inny świat. Za wszelką cenę starałam się dostrzec w szklanej tafli chociaż fragment niewidocznego pokoju czy korytarza, przekonana, że stoją tam inne meble i mieszkają dziwne, tajemnicze istoty. Pragnęłam je podejrzeć tak bardzo, ale nie chciały mi się pokazać. Czasem, w nocy, przemykały ukradkiem, ciemne jak mrok.
Prawdopodobnie z tej fascynacji wziął się pomysł na mikropowieść „Zwierciadło".
Niektórym może wyda się ponura, aleja, pisząc ją, świetnie się bawiłam.