18 października – Ból rozprzestrzeniający się w Kosmos. Tadeuszu bardzo cierpię.
Nie szłam na żadne leczenie, przeżyłam kilka śmierci klinicznych. Chciałam, by Bóg przyjął moje ciało.
Po wybudzeniu stale pytałam siebie, co się stało, jak ja to zrobiłam, dlaczego mi się nie udało.
I potem mozolne dochodzenie do prawdy. Odzyskałam pełną świdomość 7 listopada.
Pierwszy zapis jest z 24 listopada. Uczyłam się w tym czasie chodzić, czytać, pisać. Lęk ponownie zaczął mnie osaczać. Było to prawdziwe zderzenie z Kosmosem.
3 grudnia – Już wiedziałam od Anki, która stale we mnie uderzała, że użyłeś słowa szantaż.
Boli mnie to mocno, nie rozumiałam tego, dlaczego szantaż, ani dlaczego tak boli to stwierdzenie.
We śnie byłam stale zabijana, pytałam się, jak ich przekonać, że jestem martwa, by mnie już nie zabijali. Stale halucynowałam, ale się już tego nie bałam.
10 grudnia – Czy jestem zagrożona samobójstwem? Totalną dezintegracja ku śmierci. Jeżeli tego potrafiłam dokonać, mogę to odwrócić.
11 grudnia – Cokolwiek uczyniłam ostatecznie przeciwko sobie, wydawało mi się, że było niemożliwe, nie zaistniało, nie dotyczyło mnie, lecz powracało w przetworzonych fantazjach i zabijało.
12 grudnia – Idę w tym samym kierunku. Jak to przetrzymać?
16 grudnia – Bóg znowu do mnie przyszedł.
22 grudnia – Jeżeli wymyśliłam wszystkie swoje nieszczęścia, to także mogę wymyśleć dobre rzeczy. Muszę znaleźć sposób, by ponownie we mnie nie rosły rany, blizny, agresje, obsesje i nie eksplodowały tym razem siłą ostateczną. Czy chcę żyć?
28 grudnia – Śniłam zaślubiny z morzem.
2 stycznia 1991 przyszła kartka od Ciebie, na drugi dzień wysłałam pierwszy list.
6 stycznia – Skojarzyłam, że list od Ciebie to zemsta.
16 stycznia – Wystałam Ci drugi list.
28 stycznia – List od Ciebie, który wywołuje ból, ból, ból. Zaczynam czuć, co mam robić.
Twoje słowa prawdziwie uderzają o skałę, w której schowałam się w dzieciństwie. Teraz mogę umrzeć lub zacząć nowe życie. Wybrnąłeś w tym liście, Tadeuszu. Nie powiedziałeś mi.
2 lutego – A jednak, Tadeuszu, zbrakło mi boskiej mocy tamtego dnia, by z sobą skończyć, i kilka lat wcześniej, kiedy powinnam odejść. Walczę, Tadeuszu, o każde tchnienie tutaj.
3 lutego – W kogo byt skierowany cios?
Słowo „szantaż”, które się rozrastało i eksplodowało bólem przerażającym. Usypiałam ze słowem „szantaż" i wybudzałam się z tym słowem.
Oto prawda, Tadeuszu, o mojej schizofreni, którą Ci ofiarowuję.