Kolejną godzinę spędziłam na odtwarzaniu z notatek tego, co mi powiedział J.S. Cały czas przychodziły mi do głowy jego ostatnie słowa.
– Odstępy robią się coraz krótsze.
Tak, to wiedziałam,
– Podnosi stawkę.
To też wiedziałam.
– Być może teraz ty jesteś na celowniku.
O dziesiątej poszłam do łóżka. Leżałam w ciemności, wpatrując się w sufit. Czułam się samotna i żal mi było samej siebie. Dlaczego nosiłam brzemię śmierci tych kobiet? Czy grałam istotną rolę w fantazjach jakiegoś psychopaty? Dlaczego nikt nie traktuje mnie poważnie? Dlaczego się starzeję, dlaczego jem odgrzewane mrożonki na kolację przed włączoną telewizją, której i tak nie oglądam?
Kiedy Birdie umościł się w moim kolanie, ten delikatny kontakt wyzwolił łzy, które powstrzymywałam od rozmowy z J.S. Wypłakiwałam się w powłokę poduszki, którą kupiliśmy z Pete'em w Charlotte. A właściwie, to ja wybrałam i kupiłam, a on czekał wtedy zniecierpliwiony.
Dlaczego moje małżeństwo było porażką? Dlaczego sypiam sama? Dlaczego Katy jest taka niezadowolona? Dlaczego moja najlepsza przyjaciółka znowu lekceważy moje uczucia? Gdzie ona jest?
Nie. Nie będę o tym myśleć.
Nie wiem, jak długo tak leżałam, czując pustkę swojego życia, nasłuchując odgłosów klucza Gabby w zamku.