Ignorując krytykę, nie dawałam za wygraną.
– Obie ofiary to kobiety. Obydwie zamordowano w ciągu ostatnich dwóch lat. Na obu ciałach stwierdzono ślady okaleczenia czy próby…
Tak starannie wypracowane opanowanie nie wytrzymało i wybuchnął niepowstrzymanym gniewem.
– Do cholery! – wypalił. – Co pani pie…
Jego usta nadęły się, żeby wyrzucić to mało grzeczne słowo, ale zdążył się powstrzymać w ostatnim momencie. Udało mu się nieco uspokoić, chociaż widać było, że wiele go to kosztowało.
– Czy zawsze pani tak wyolbrzymia?
– Niech pan się nad tym zastanowi – rzuciłam chłodno.
Cała trzęsłam się z wściekłości, kiedy wstałam, żeby zamknąć za nim drzwi.