Dowcip był lichy, ale wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Wieczny pesymista Isz, który siedział z nogami na stole i zamkniętymi oczami, zauważył:
– Najgorsze będzie przejście przez reling. Będziemy jak na patelni.
– Pamiętajcie – rzekł Dickstein – oni myślą, że jesteśmy przekonani, iż statek jest opuszczony. Zasadzka ma nas zupełnie zaskoczyć. Liczą na łatwe zwycięstwo… ale my jesteśmy przygotowani. No i będzie ciemno…
Otworzyły się drzwi i wszedł kapitan:
– Dostrzegliśmy “Coparełlego”.
Dickstein wstał.
– Idziemy. Powodzenia i nie brać jeńców.