– Stać! – krzyknął.
Jupiter zastygł w pół kroku między drzwiami do piwnicy a krzesłem, na którym siedział nieporuszenie generał Kaluk. Pete i Bob upadli na rozciągniętego na podłodze Dimitriewa.
– Dziadek? – zapytał Tom.
– Dobry wieczór. Tom – odparł garncarz. – Eloise, moja droga, przepraszam cię za to wszystko.
Generał Kaluk zaczął podnosić się z krzesła i garncarz natychmiast skierował swoją strzelbę w jego stronę.
– Nie ruszaj się, Kaluk. Mam następny ładunek w tej dubeltówce i z przyjemnością wpakuję ci go w głowę.
Generał posłusznie usiadł.
– Jupiterze, mój chłopcze! – powiedział garncarz. – Czy mógłbyś, proszę, zebrać te rewolwery? Myślę o przyjacielu generała, który leży na podłodze. Jestem też pewien, że generał ma gdzieś pistolet. Zawsze był rozmiłowany w broni.
– Tak jest, panie Potter – odpowiedział Jupiter. – To znaczy, panie Kerenow.