Литмир - Электронная Библиотека

Zaimprowizowany przez Pigmejczyków taniec przedstawiał łowy na słonia. Jedni tancerze napinali łuki, inni potrząsali krótkimi, ostrymi dzidami bądź harpunami, a Mtoto, jako główny bohater dnia, skradał się niczym lampart, zadawał zdradliwe ciosy wyimaginowanemu słoniowi, unikał groźnych uderzeń jego trąby i kłów, aż ostatecznie zwyciężył olbrzymie zwierzę. Tomek i towarzysze z zainteresowaniem oglądali ciekawe widowisko.

Ta niezwykle oryginalna pantomima kończyła się wręczeniem kłów zabitego słonia naczelnikowi. Stary Pigmejczyk, zadowolony ogromnie z darów otrzymanych od białych ludzi, ofiarował Smudze jeden ciężki kieł. Smuga dziękował naczelnikowi, lecz równocześnie niemal nie odrywał wzroku od nóg czarownika. Uwagę jego przykuły nałożone ponad kostkami opaski, wykonane z brązowej skóry o czarnych i jaskrawo białych pręgach ułożonych w oryginalne desenie.

Bosman miał właśnie zamiar odnieść cenny dar do namiotu, ale w tej chwili Smuga zbliżył się do czarownika.

– Jak się nazywa zwierzę, z którego masz zrobione opaski na nogach? – zapytał.

Czarownik z wielkim upodobaniem spojrzał na skórzane ozdoby i odparł:

– Okapi…

Tomek i bosman krzyknęli zdumieni. Smuga gestem nakazał im milczenie i powiedział:

– Słyszałem o takim zwierzęciu. Czy to prawda, że żyje ono w dżungli?

– Ono żyje tam, gdzie bagno i gąszcz – wyjaśnił czarownik. – Dobre mięso, dobra skóra.

– Chciałbym schwytać okapi. Czy mógłbyś, wielki czarowniku, powiedzieć, gdzie można je znaleźć? – zapytał Smuga.

– To trudne. Okapi jest mądry. Wie, że człowiek boi się bagna. Okapi tam siedzi i dobrze chowa swoje dobre mięso i skórę. Idź, buana, dwa księżyce tam – odpowiedział czarownik wskazując na zachód.- Trafisz na bardzo wielkie bagno. Tam szukaj, a może znajdziesz.

Po długim wahaniu czarownik odstąpił Smudze jedną skórzaną opaskę w zamian za nóż myśliwski i trzy garście soli.

– Ciekawe, co by Hunter powiedział, gdyby usłyszał czarownika mówiącego z najobojętniejszą miną o legendarnym jakoby okapi? – rzekł Smuga, gdy tylko znalazł się z towarzyszami w namiocie.

– Teraz nie możemy już wątpić w istnienie dziwnego zwierzęcia – zawołał Tomek. – Ze słów czarownika wynika, że jadł nawet jego mięso.

– Ani chybi, że te żarłoki muszą znać każde zwierzę żyjące w dżungli, które nadaje się do zjedzenia – potwierdził bosman. – No, no, trzeba przyznać, że miałeś nosa zwracając uwagę na te skórzane opaski. Mnie by to nie przyszło do głowy.

– Oryginalny deseń pokrywający skórę rzucił mi się w oczy – odparł Smuga przyglądając się opasce. – Wspomniałem wam już kiedyś, że o okapi mówił mi ktoś w Szwajcarii. Był to Stanley, który od Murzynów zamieszkujących dżunglę Konga dowiedział się o istnieniu tego zwierzęcia. Stanley wspominał mi, że okapi ma na nogach pręgowaną skórę. Dlatego też od razu zwróciłem uwagę na opaski u nóg czarownika.

– Powiedział, że o dwa dni drogi stąd mają się znajdować bagniste okolice, w których można napotkać okapi. Kiedy wyruszamy w drogę? – gorączkował się Tomek.

– Jutro skoro świt zwijamy obóz – odparł Smuga.

– Dobra nasza, ale łyknijmy rumu za pomyślność wyprawy – zaproponował bosman wyciągając manierkę.

– Po raz pierwszy trafiliśmy na prawdziwy ślad tego legendarnego zwierzęcia. Warto uczcić to wydarzenie – zgodził się Smuga.

49
{"b":"90669","o":1}