– Czy Stanley lub Johnston widzieli okapi? – zaciekawił się Wilmowski.
– O ile mi wiadomo, do tej pory żaden biały człowiek nie widział tego legendarnego zwierzęcia. Myślę również, że w ogóle nikt go nie widział. Coś mi się wydaje, że podczas naszego safari będziemy tropić jakieś senne mary – powiedział Hunter chmurząc czoło.
– No, jak pan jednak widzi, nie zostałem tak całkowicie błędnie poinformowany – zauważył Smuga uśmiechając się przyjaźnie. – O okapi słyszałem w Szwajcarii, i to od kogoś, kto w zupełności zasługiwał na zaufanie. Podobno zwierzęta te można spotkać@
– Jeżeli nie są one jedynie wytworem czyjejś wyobraźni, będziemy łowili okapi i, jak mówiliśmy, goryle. Co jeszcze macie panowie w programie? – zapytał tropiciel.
Smuga roześmiał się i odparł:
– Przebrnęliśmy już chyba przez najgorsze. Reszta zapewne stanowi dla pana codzienny chleb. Chcemy łowić lwy, lamparty, żyrafy i szympansy. Mamy również zamiar schwytać parę młodych hipopotamów i słoni oraz nosorożca. Musimy przecież zapewnić sobie rentowność wyprawy na wypadek, gdyby nie udało się dowieźć do Europy żywych goryli i gdybyśmy nie zdołali wytropić okapi, w których istnienie tak bardzo pan powątpiewa.
– Zwierzęta te moglibyśmy znaleźć w Kenii6 [6 Kenia (Republika Kenii) – począwszy od VII w. koloniści arabscy tworzyli na wybrzeżu Kenii tzw. sułtanaty. Od XVI w. sułtanaty podlegały Portugalii, potem zostały podbite przez sułtana Zanzibaru, a następnie włączyli je do swych posiadłości Brytyjczycy. Od 1963 r. Kenia jest państwem niepodległym. 65% ludności Kenii należy do ludów Bantu (Kikuju, Luo, Kamba), nilotyckich (Diomo. Masajowie) i kuszyckich (Somalijczycy. Galla); reszta ludności to Indusi. Europejczycy i Arabowie nie zapuszczają się w niezbadane dżungle Ugandy.]. Natomiast pierwsze przedsięwzięcie będzie wymagało, no… powiedzmy… dużego ryzyka. Czy panowie stanowczo obstajecie przy wykonaniu założonego planu?
– Postaramy się zrealizować go w całości – poważnie potwierdził Smuga. – Wyprawę tę urządzamy na własny koszt. Nie możemy sobie pozwolić na straty.
– Czy ma to oznaczać, że bez względu na grożące niebezpieczeństwa jesteście zdecydowani wyruszyć na tę wyprawę? – upewniał się Hunter.
– Nie zważając na nic, drogi panie!
– Nawet na bezpieczeństwo tego chłopca? – zdumiał się tropiciel wskazując Tomka.
– Zostaw pan naszego mikrusa w spokoju – wtrącił rubasznie bosman Nowicki, który mimo wielu lat spędzonych poza Warszawą nie zatracił gwary używanej na Powiślu. – U tego chłopaka nie znajdziesz pan cykorii nawet na lekarstwo, a głowę ma nie od parady. Jestem ciekaw, czy przyciśnięty do muru mierzyłbyś pan tygrysowi między ślepia zamiast w komorę. Bo nasz mikrus inaczej nie strzela!7 [7 Powiedzeniem tym bosman chciał wyrazić sprawność strzelecką Tomka. Strzelając w płaski łeb tygrysa czy lwa ryzykuje się tak zwaną obcierkę, to znaczy, że kula może drasnąć zwierze boleśnie, lecz nieszkodliwie po czaszce i wprawić je w stan niebezpieczny dla myśliwego. Rzuca się ono wtedy na niefortunnego strzelca bez względu na okoliczności.]
– Czy pan mówi to poważnie? – zapytał Hunter.
– Bosman powiedział szczerą prawdę – odparł Smuga. – Tomek zabił w ten sposób tygrysa, który przypadkowo wydostał się z klatki na statku podczas naszej ostatniej wyprawy. Strzałem tym uratował mi życie i swoje również. Jest bardzo odważny, strzela nadzwyczaj celnie. Muszę jeszcze dla ścisłości dodać, że jako strzelec. Tomek jest uczniem bosmana Nowickiego.
– Niech się pan o mnie nie obawia, proszę pana – wtrącił Tomek. – Bosman zawsze sprawuje nade mną opiekę podczas łowów, a przecież żaden goryl nie dorówna mu siłą.
Bosman obruszył się na to mimowolnie dwuznaczne porównanie. Reszta mężczyzn roześmiała się ubawiona. Hunter pierwszy spoważniał i powiedział:
– Goryl przegryza z taką łatwością lufę karabinu, jak ty łamiesz zapałkę w palcach. Więc chcecie panowie zaryzykować wszelkie niebezpieczeństwa?
– Nie będziemy się lekkomyślnie narażali, lecz mamy szczery zamiar wykonać nasz plan całkowicie – oświadczył Wilmowski. – Czy potwierdza pan teraz swą zgodę na udział w wyprawie?
Hunter przenikliwym wzrokiem obrzucił czterech łowców. W jasnych oczach Wilmowskiego odzwierciedlały się rozwaga i opanowanie. Hunter pomyślał, że człowiek ten nie zwykł postępować nierozważnie. Z postaci Smugi biła znów stanowcza pewność siebie, której się nabywa jedynie przez pokonywanie niebezpieczeństw. Tak więc i Smuga budził zaufanie jako towarzysz przyszłych łowów. Błyski niecierpliwości w oczach Tomka mówiły za siebie. Gdy Hunter spojrzał z kolei na herkulesowo zbudowanego bosmana, napotkał jego kpiący wzrok. Wydało mu się, że ten sękaty jak pień drzewny olbrzym drwi sobie z niego i jego zastrzeżeń. Pod wpływem tego ironicznego spojrzenia rumieńce wystąpiły na twarz tropiciela.
“Małpolud… Złośliwy małpolud! – pomyślał. – Ale naprawdę wygląda na to, że można z nim wziąć nawet diabła za rogi!”
Tropiciel nie wytrzymał niemej drwiny bosmana z Powiśla. Przymknął na chwilę oczy, a gdy je znów otworzył, nie było już w nich cienia wahania.
– No, pal licho goryle i te… okapi. Idę z wami – zadecydował trochę podniesionym głosem.
– Wobec tego układ jest ostatecznie zawarty – powiedział zadowolony Wilmowski. – Angażujemy pana na okres pół roku. Zaliczkę na poczet honorarium w wysokości dwumiesięcznej pensji wypłacamy natychmiast, resztę zdeponujemy u bankiera, którego wskaże nam pan w Mombasie. Zgoda?
– Zgoda! – powtórzył Hunter i podał silną dłoń Wilmowskiemu.
– Byłem pewny, że pan z nami pójdzie – zawołał Tomek.
– A to dlaczego?
– Bo… bo chyba każdy łowca chciałby sprawdzić, czy okapi istnieją w rzeczywistości. Przecież to ogromnie ciekawe!
Hunter poważnie spojrzał na chłopca.
– Dziwne to, synu, ale naprawdę się nie pomyliłeś. Sprawa okapi intryguje mnie od wielu lat. Pewien znajomy proponował mi kiedyś wyprawę w celu rozwiązania tej zagadki. Odmówiłem mu jednak, mimo że spędziłem z nim prawie cały rok na polowaniu w okolicach Jeziora Wiktorii. Wtedy więcej przywiązywałem wagi do życia niż dzisiaj…
– Czy spotkało pana coś złego? – zapytał Tomek nieśmiało.
– Rok temu umarła moja żona, którą bardzo kochałem.
– To przykre – szepnął chłopiec. – Wiem, jak się robi smutno i ciężko, gdy człowiek zostaje sam.