– Podle postąpiłeś, Mateo, wielka jest twoja wina – odparł Smuga.
– Powiedziałem wszystko, co chciałeś. Uwolnij mnie teraz! – rzekł Mateo już nieco pewniejszym tonem.
Smuga surowo popatrzył na niego, po czym odezwał sięŕ- Mogłem dowiedzieć się prawdy od ciebie, a potem puścić koniec sznura. Do tej pory już tylko twoje kości leżałyby na dnie rzeki. Czy wiesz, dlaczego jeszcze żyjesz, nikczemny zdrajco?
– Senhor, daruj życie!
– Żyjesz, bo to byłaby dla ciebie zbyt łagodna kara – ciągnął Smuga. – Człowiek, który szybko umiera, nie ma czasu zdać sobie sprawy z wielkości swej winy.
– Czego jeszcze chcesz? – zapytał drżącym głosem Mateo.
– Najpierw zaprowadzisz mnie do Yahuan, którzy okaleczyli martwego Nixona. Potem wspólnie odszukamy Cabrala i jego kompana, a następnie odwiedzimy Pedra Alvareza.
Metys milczał zasępiony. Dopiero po dłuższej chwili cicho powiedziałŕ- Muszę zrobić to, czego żądasz. Jednak nie mów prawdy w obozie. Cubeowie natychmiast by mnie zabili!
– Gdybyś spróbował ucieczki, odnajdę cię, choćbym nawet miał na to poświęcić resztę mego życia, a wtedy… Pamiętaj!
Przeciął jeńcowi więzy, po czym rozładował jego rewolwer i razem z nożem rzucił mu pod nogi.
– Bierz i idź przede mną! – rozkazał.