Zostawiła coś po sobie. Była kimś. Kilkaset lat później robotnicy szli na samobójczy strajk z jej imieniem na transparentach. Coś po sobie zostawiła.
* * *
Achaja zginęła zasztyletowana w wieku trzydziestu siedmiu lat. Miała ten problem, że była bezpłodna. Nie udało się sprokurować jej dziecka, choć zajmowali się tym mistrzowie w danym fachu. Cesarzowa bez potomstwa to młyn na wodę różnych koterii. Wszelkie adopcje mogły być przecież anulowane. A władza mamiła, kusiła, oszałamiała. Kilkunastu spiskowców dopadło ją na schodach pałacu. Była tak pijana, że ledwie odbiła dwa ciosy. Jedenastu sztyletom udało się dosięgnąć jej ciała. Żołnierze rozstrzelali napastników, ale to już było bez znaczenia.
Shha, ciągnąc ją za rękę, mówiła:
– Siostro, nie mogę cię podnieść, bo wyglądasz jak jeż. Z każdej strony coś sterczy.
Płakała, pomstowała głośno, wykrzykiwała najohydniejsze inwektywy na zabójców. I co chwilę pytała:
– Siostro, żyjesz?
– Siostro, żyjesz?
– Siostro…
Achaję, jak głosi legenda, zapakowano do trumny wypełnionej żywicą. Podobno zamurowano ją w jednej z wielkich bram Syrinx. Podobno… Nikt nie wiedział dokładnie.
* * *
Mniej więcej w tym czasie, gdzieś daleko, w miejscu, które od Syrinx dzieliły wręcz niewyobrażalne odległości, za nieprzebytą czarną pustką w innym świecie… dwóch braci pojechało nad brzeg morza. Do malutkiej miejscowości. Ustawili na polu dziwną konstrukcję. Wyglądało to jak ogromna katapulta. Na niej umieścili niesamowity aparat zbudowany z płótna, drewna i metalu.
Bracia rzucali monetą, chcąc wylosować, który z nich poleci pierwszy. Jeden z nich położył się w niewielkim dwupłatowcu. Ktoś uruchomił silnik. Urządzenie wyrzucone przez katapultę wystartowało nagle i wykonało pierwszy lot dzięki terkoczącemu silnikowi. Bracia gratulowali sobie wzajemnie. Ktoś zrobił zdjęcie. Mały chłopak pobiegł nadać telegram.
Konstrukcja z drewna, płótna i metalu nie była zdolna polecieć tak wysoko, żeby przekroczyć czarną pustkę. Ale Ziemcy zrobili właśnie pierwszy krok.
Zamierzali później polecieć wyżej i dalej. Bez strachu chcieli kroczyć cienistym gościńcem. A to nikomu nie wróżyło dobrze.
* * *
Cesarzowa Achaja zginęła zasztyletowana mając trzydzieści siedem lat.
KONIEC
Ale nie jest to koniec historii jej życia.