Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– To się nie zdarzy, dziecko – odparła szeptem. – Nie ufałam magii nawet wówczas, kiedy byłam młoda i wystarczająco szalona, by wierzyć, że miłość może nas ocalić. Dlaczego teraz miałabym jej zaufać?

– Ponieważ poszłaś za Duiliem i byłaś szczęśliwa.

– Ale wówczas miałam jeszcze nadzieję, że można uciec przed czarodziejem. Teraz wiem, że nie da się tego dokonać.

– Mogę cię zatrzymać.

– Żeby mieć obok jeszcze jednego demona? – Uśmiechnęła się niemal czule. – Nie sądzę, żebyś właśnie tego chciał, Ercole. Czekałam, żeby ci podziękować za róże.

– Dlatego że on nie żyje?

– Dlatego że obiecałam go odnaleźć, a pomimo wszelkiej magii, rozpaczy i śmierci należy wierzyć, iż niektóre rzeczy są naprawdę. Pamiętaj o mnie. – Delikatnie cofnęła rękę i zrobiła krok do tyłu.

Mówiono później, że demony wichru pochwyciły ją i uniosły, zanim sięgnęła morza.

Ercole, który odnalazł ją na poszarpanych skałkach i zakopał głęboko w korzeniach róż zasadzonych jej własną ręką, nigdy nie opowiedział, co naprawdę zdarzyło się tamtej nocy na Isola di Tutti Venti. Coś jednak musiało się wydarzyć, bo o poranku demony wichrów zbiegły się na nowo i otoczyły wyspę ciasnym pierścieniem, kryjąc ją przed wzrokiem żeglarzy. Być może naciął własny przegub nożami, które niegdyś należały do Duilia, i wlał magię w różane krzewy, gdyż każdego roku róże w ogrodach Sirocco rozkwitają białymi kwiatami. Nikt jednak nie cieszy się ich widokiem i nikt nie potrafi odnaleźć zaklętej wyspy. A w pierwszą wiosenną pełnię dziewczęta ze wszystkich księstw Półwyspu rzucają w morze białe róże na pamiątkę kobiety, która panowała nad demonami i która na koniec zdołała uciec przed czarodziejem.

Choć wcale nie wiadomo, czy tak właśnie było.

13
{"b":"89140","o":1}