Литмир - Электронная Библиотека

Spokojnie Basiu, ten dzień jest do przeżycia. Poczułam to właśnie teraz. Puls jest bardziej wyraźny, spokojny, równy.

Dlaczego Andre Malaroux zabił śmierć? Pozostało jedynie piekło. W moim ogrodzie rosły kwiaty dobra i przyciągały zapachem ptaki, motyle i dziwne owady bez nazwy. Swoisty mikroklimat źle wpływał na trzepoczące serca, rozgrzewał skrzydła i opóźniał start. Dzikie ptaki zawsze muszą być czujne.

Pod wpływem kokainy oddawałam się każdemu mężczyźnie za każdą cenę. Total orgazm. Gotowość do współżycia jest wprost niewyobrażalna.

Czas zatrzymał się i nie przemijał na zewnątrz, tylko we mnie samej, jakby na przestrzeni stuleci zachodziły niewielkie zmiany krajobrazu, a w środku szalone łańcuchy reakcji chemicznych. Odnalazłam stały kontakt z dostawcą koki za jeden seans erotyczny w miesiącu. Dystrybutor miał różne wymagania, czasami musiałam jedynie ssać penisa przez większość nocy, co było trudne, bo wtedy jeszcze kokaina wyzwalała we mnie napady śmiechu, a penis wypadał z ust i kurczył się gwałtownie.

Efekt pierwszego wzięcia kokainy całkowicie mnie zaskoczył. Gdyby ktoś mnie uprzedził, że po chwilach niebiańskiego uniesienia, ba, ekstazy kosmicznej, będę marzyła jedynie o całkowitym unicestwieniu każdej myśli, ruchu, każdej żywej cząstki mej istoty. Jakże obrzydliwy staje się mózg własny z pokładami pamięci, rozkołysanymi emocjami. DZIECIŃSTWO.

Jedno pchnięcie ścinające krew. Ptak z obciętymi skrzydłami, który drepcze w miejscu, podskakuje z nadzieją na lot.

Matka niekiedy w odruchu litości wyciągała dłoń, lecz lęk przed topielą powodował, że zaciskała ją w pięść.

Bezsilność. Jest prawie tak silna jak uczucie poniżenia.

Zaczęłam palić ogromne ilości papierosów. Zasłona dymna, która pozornie odgradzała od świata. Maska uśmiechu dla klienta. Brałam kokainę w pewnych odstępach czasu, lecz systematycznie, jak lek zapisany przez zaufanego lekarza. U nas jest wiele problemów z tym specyfikiem. Jeszcze nie ta sfera walutowa.

Nauczono mnie preparować cocainum hydrochloratum i robiłam sobie zastrzyki dożylnie. Tańczyłam ponad miastem, w tanecznych podmuchach wiatru, wirowałam obok przechodniów, wpadałam na witryny sklepów, rozstrzaskując szyby wystaw. To niesamowite uczucie zatrzymać się na wystawie i znieruchomieć jak eksponat. Pokonywałam ciszę przestworzy, mówiłam, mówiłam, nawoływałam, śpiewałam, krzykiem budziłam śpiących, domagałam się miłości. Po przebiciu się przez chmury, spadałam w ramiona nieznajomych mężczyzn, wykradałam im penisa i wrzucałam do kosza.

W ciągu dnia odkrywałam siebie po raz trzysta osiemdziesiąty szósty. Kokaina przestawała działać nagle i dreszcze dopadały mnie gwałtownie. To rzeczywistość biła mnie po całym ciele.

Potrafiłam być niewidzialna.

Znowu pada deszcz. Nie chcę, spadek ciśnienia atmosferycznego oznacza zadławienie. Nie takiej śmierci jestem przeznaczona. Jutro… jutro napiszę nowe strony. Już nic więcej nie mogę uczynić.

Kto i za co mógłby mnie przeprosić?

Udało mi się skończyć 18 lat. Byłam dorosła. Wobec prawa. Mogłam, na przykład, podpisać akt zawarcia małżeństwa, zostać skazana na karę śmierci za zbrodnię mniej lub bardziej prawdziwą, wyjechać za granicę. Państwo w swej dyskryminacji pozytywnej daje kobietom przywileje byłam zwolniona ze służby wojskowej. Jedno badanie psychiatryczne mniej.

Pamięć jako rozkład wegetatywny. Śmietnisko podświadomości. Jedyny wzór chemiczny, którego nigdy nie zapomnę brzmi:

Cl17H21N04 xHCL

Notatnik z adresami znajomych spaliłam.

Zła sława jak fale burzliwego oceanu zalewała miasto i ludzie z radością niegrzecznych dzieci wskazywali na moje ciało palcem. Poruszałam się w zwolnionym rytmie w parkach, wpadałam do fontanny, usypiałam w autobusach lub na klatkach bardzo przyzwoitych domów. Kiedy kokaina w tajemniczy sposób wycieka z krwi, czuję gwałtowne osłabienie w stopach i nie potrafię utrzymać równowagi. Przyciąganie ziemskie jest zbyt silne w tej części Kosmosu.

Ludzie przestali się pytać samych siebie, dlaczego tak się stało ze mną. Stanowiłam jedynie element zagrożenia krajobrazu zdrowego systemu społecznego. Wierzyli, że jestem rakowatym tworem, który należy wypalić, wyciąć, unicestwić całkowicie. Nie przewidywali, że wraz ze mną może zginąć cały organizm. Oczywiście, te porównania były czystą demagogią. Jakakolwiek forma zła musi zaistnieć, by oddzielała piękno. Mimo wszystko należałam do nich jako uzupełnienie całości. Pytanie o przyczynę jest nieprzyzwoite w najwyższym stopniu.

Połowa moich znajomych uprawia nielegalne stosunki seksualne po cichu, na delegacjach lub zakazanych prywatkach i są powszechnie szanowanymi obywatelami. Mój niekontrolowany seks, spowodowany pobudzeniem przez narkotyk, wyzwalał tajne pożądanie i odrazę.

Wierzę, że jest czas, który nigdy nie powinien zaistnieć. Moja psychosynteza przyjmowała kształt kuli ognistej, stawała się ogniem podniecającym mężczyzn, i rozbicie ram czasu, ciało jako podświadomość. Moje życie stało się niezmiennymi płaszczyznami ciągłości, których odpowiednie konfiguracje wskazywały na daną chwilę. Mogło to być dzieciństwo, lata nastoletnie, czas obecny a nawet czas przyszły. To nie miało znaczenia, to jakby obracanie kuli, jest styczna zawsze z powierzchnią na tej samej przestrzeni. Na przykład dzisiaj jest 7 września 1990 roku i to absolutnie nic nie oznacza.

Zrozumiałam, że nie istnieję, kiedy nagle, pewnej nocy, zwiędły wszystkie kwiaty w moim ogrodzie. Od tej pory czas jest letni, zdecydowanie upalny, przebiegający przez innych niczym zaklęcie. Kiedy je wypowiadam dotykając mężczyzny, wywołuję natychmiastową erekcję członka.

Poszerzone źrenice. Zasłaniają ciemne tęczówki i dzięki nim dostrzegam zmienioną optykę rzeczywistości. Obraz jest lekko zamazany, jak przymglone porannym szronem okno. Moje oczy lepiej widzą w ciemnościach, to, co innym umyka mroczny świat duszy ludzkiej z podziemnej krainy świata przestępczego.

Czy ktoś na codzień dostrzega cichy płacz prostytutki, lęk złodzieja, sumienie mordercy? Tutaj gra się na jedną kartę twardą bezwzględnością na pokaz lub z przekonania, lub jak czynią prawdziwi złoczyńcy udają przyjaźń by zaatakować najmocniej, tych, których udało im się oszukać. Innej strony twarzy nie można odkryć, to byłby koniec prawa wstępu do piekieł.

Raz w tygodniu doznawałam poszerzenia świadomości z nową porcją kokainy. Tak długo byłam w stanie siedzieć na dnie depresji i rozdrażnienia, kiedy cały świat prowokował do śmiertelnego ataku. Wpływałam z kolejnym zastrzykiem w ramiona przeróżnych mężczyzn, spragnionych miłosnego uniesienia lub niezwykłego wyuzdania. Moje seksualne biopole rozszerzało się do praktyk Corezza włącznie. Był jeden mężczyzna, którego erekcja trwała godzinami. Ciągła zmiana mężczyzn zaczęła mnie wyczerpywać, lecz musiałam mieć coraz więcej pieniędzy. Handlarz natychmiast odpowiada na zwiększone zapotrzebowanie podnosi cenę, bo wie, że i tak zapłacisz.

Sformalizowane instytucje przestały mnie poszukiwać w pewnym momencie. „Zero kontaktu” jak mawiają psychiatrzy „afekt blady połączony z mutyzmem”. To dobry rodzaj samoobrony, kiedy chcesz się odłączyć. Nie polecam nastolatkom, można zginąć.

Szef komisariatu z reguły wypuszczał mnie z aresztu po 6 godzinach, kiedy zaczynałam się rozpływać. Miał niewielki wybór.

Wymyśliłam sobie. Tylko ta pieprzona śmierć jest realna. Nie pamiętam dokładnie, w którym momencie pojawił się smród. Przestałam odczuwać potrzebę mycia się. A później przychodził napad sprzątania, prałam, wietrzyłam pościel, zmywałam zasuszoną spermę, usiłowałam ugotować sobie obiad. Świeże powietrze źle czuło się w moim mieszkaniu i ulatywało przez mury, które także były przeciwko mnie.

Nie pamiętam, co pisałam na poprzednich stronach. Zamieram jak jaszczurka przyłapana na otwartej przestrzeni. Wierzyłam, że danej wiosny uda mi się wyjechać w nieznane krainy, gdzie nikt nie będzie mnie pokazywał palcem lub przeklinał na niedzielnych kazaniach. Jak prosto jest wyrzec się drugiego, odejść.

Usiłowałam podpalić swój dom. Nie udało się.

Raz byłam w ciąży. Płód wyjątkowo silny, sam nie chciał odejść, mimo że byłam całkowicie wyczerpana, z anemią, z początkami obłędu. To dziwne, że ten ostatni miesiąc życia jest taki jasny i oczywisty, A więc płód rozwijał się prawidłowo i radośnie. Kto jest ojcem? Oto pytanie Hamlecie. Dziesięć tygodni wcześniej miałam osiemnastu partnerów i każdy z nich mógł zasiać zdradzieckie ziarno. Miliony złośliwych plemników zaatakowały komórkę jajową i oto rozpoczęło się życie, nikomu niepotrzebne. Gdzieś w głębokiej podświadomości przemknęła mi szaleńcza myśl, że dziecko byłoby moim ocaleniem, lecz błyskawicznie ją zabiłam.

Ginekolog od razu zapytał, czy chcę usunąć ciążę, jakby chodziło w wyrwanie zęba czy obcięcie paznokci. Kiwnęłam obojętnie głową. Siady po nakłuciach upoważniały go do ironii i bezczelnego zachowania. Podszczypując mnie na fotelu ginekologicznym, opuścił spodnie i odbył ze mną stosunek.

Miałam wtedy dużo pieniędzy, mogłam zapłacić za zabieg, część klientów stanowili Arabowie, którzy mieli zmyślne wymagania i solidnie bili. Sama operacja odbyła się w szpitalu. Stała się dla mnie czymś ważnym, może najistotniejszym oto mordowałam własne dziecko. Nie ma gorszej zbrodni, potem można uczynić wszystko. Inne kobiety także przybyły pozbyć się problemu. Pociąg śmierci na sali operacyjnej podążał w przepaść, do słoja z formaliną lub do kosza na śmieci i dalej do krematorium szpitala.

W szpitalu cierpienie jest codziennością, jak oddychanie czy oddawanie stolca. Czy może być coś bardziej pospolitego od śmierci?

Jeszcze się mnie nie obawiano, jeszcze nikt nie słyszał o AIDS, była to cisza przed burzą. Sądzę, że dlatego się uratowałam przed zarażeniem wirusem HIV, ponieważ w pewnym momencie stałam się aseksualna, a przez to samotna. I nie używałam wspólnych igieł i strzykawek.

Słuchałam przez kilka dni opowieści kobiet kochanych i kochających, które chwilowy los zamienił w morderczynie, bez udziału współwinnego nieszczęścia.

Po zabiegu odczułam niespodziewany spokój, jakby dziecko miało wnieść w moje życie nowy rodzaj cierpienia czy samozagłady.

I zaczęło się. Zaczęłam sobie wyobrażać mego syna, znałam płeć mego dziecka. Zdecydowanie mordercą nie może być istota o tak wybujałej wyobraźni, tak namacalnej, rzutującej obrazy jak projektor filmowy. Wina za wszystkie wyskrobane dzieci na całym świecie osaczała mnie coraz mocniej.

7
{"b":"88327","o":1}