Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Służył tłumaczem wojsku. Ten, gdy się o mnie dowiedział,

Żem sierota i Litwin, często mię wabił do siebie,

Rozpowiadał o Litwie, duszę stęsknioną otrzeźwiał

Pieszczotami i dźwiękiem mowy ojczystej, i pieśnią.

On mię często ku brzegom Niemna sinego prowadził,

Stamtąd lubiłem na miłe góry ojczyste poglądać;

Gdyśmy do zamku wracali, starzec łzy mi ocierał,

Aby nie wzbudzić podejrzeń: łzy mi ocierał, a zemstę

Przeciw Niemcom podniecał. Pomnę, jak w zamek wróciwszy,

Nóż ostrzyłem tajemnie; z jaką zemsty rozkoszą

Rżnąłem kobierce Winrycha lub kaleczyłem zwierciadła,

Na tarcz jego błyszczącą piasek miotałem i plwałem

[82]

.

Potem, w latach młodzieńczych, częstośmy z portu Kłejpedy

[83]

,

W łódkę ze starcem siadali brzegi litewskie odwiedzać.

Rwałem kwiaty ojczyste, a czarodziejska ich wonia

[84]

Tchnęła w duszę jakoweś dawne i ciemne wspomnienia.

Upojony tą wonią, zdało się, że dzieciniałem

[85]

,

Że w ogrodzie rodziców z braćmi igrałem małymi.

Starzec pomagał pamięci; on piękniejszymi słowami

Niźli zioła i kwiaty, przeszłość szczęśliwą malował:

Jakby miło w ojczyźnie, pośród przyjaciół i krewnych

Pędzić chwile młodości; ileż to dzieci litewskich

Szczęścia takiego nie znają, płacząc w kajdanach Zakonu?

To słyszałem na błoniach; leczna wybrzeżach Połągi

[86]

,

Gdzie grzmiącymi piersiami białe roztrąca się morze

I z pienistej gardzieli piasku strumienie wylewa:

»Widzisz, mawiał mi starzec, łąki nadbrzeżnej kobierce?

Już je piasek obleciał. Widzisz te zioła pachnące?

Czołem silą się jeszcze przebić śmiertelne pokrycie;

Ach, daremnie! Bo nowa żwiru nasuwa się hydra,

Białe płetwy roztacza, lądy żyjące podbija

I rozciąga dokoła dzikiej królestwo pustyni…

Synu, plony wiosenne żywo do grobu wtrącone,

To są ludy podbite, bracia to nasi Litwini;

Synu, piaski zza morza burzą pędzone — to Zakon!«…

Serce bolało słuchając. Chciałem mordować Krzyżaków,

Albo do Litwy uciekać: starzec hamował zapędy.

»Wolnym rycerzom, powiadał, wolno wybierać oręże

I na polu otwartym bić się równymi siłami;

Tyś niewolnik: jedyna broń niewolników jest zdrada.

Zostań jeszcze i przejmij sztuki wojenne od Niemców,

Staraj się zyskać ich ufność. Dalej obaczym

[87]

, co począć«.

Byłem posłuszny starcowi, szedłem z wojskami Teutonów:

Ale w pierwszej potyczce, ledwiem obaczył chorągwie,

Ledwiem narodu mojego pieśni wojenne usłyszał,

Poskoczyłem ku naszym, starca za sobą przywodzę.

Jako sokół wydarty z gniazda i w klatce żywiony,

Choć srogimi mękami łowcy odbiorą mu rozum

I puszczają, żeby braci sokołów wojował;

Skoro wzniesie się w chmury, skoro pociągnie oczyma

Po niezmiernych obszarach swojej błękitnej ojczyzny,

Wolnym odetchnie powietrzem, szelest swych skrzydeł usłyszy:

Pójdź, myśliwcze, do domu, z klatką nie czekaj sokoła».

Skończył młodzieniec; a Kiejstut słuchał ciekawie, słuchała

Córa Kiejstuta Aldona, młoda i piękna jak bóstwo.

Jesień płynie, z jesienią ciągną się długie wieczory;

Kiejstutówna, jak zwykle, w sióstr i rówiennic

[88]

orszaku

Za krosnami usiada albo się bawi przędziwem;

A gdy igły migocą, toczą się chybkie wrzeciona,

Walter stoi i prawi

[89]

cuda o krajach niemieckich

I o swojej młodości. Wszystko, co Walter powiadał,

Łowi uchem dziewica, myślą łakomą połyka;

Wszystko umie na pamięć, nieraz i we śnie powtarza.

Walter mówił, jak wielkie zamki i miasta za Niemnem,

Jakie bogate ubiory, jakie wspaniałe zabawy,

Jak na gonitwach waleczni kopije kruszą rycerze,

A dziewice z krużganków patrzą i wieńce przyznają.

Walter mówił o wielkim Bogu, co włada za Niemnem,

I o Niepokalanej Syna Bożego Rodzicy,

Której postać anielską, w cudnym pokazał obrazku.

Ten obrazek młodzieniec nosił pobożnie na piersiach;

Dziś Litwince darował, gdy ją do wiary nawracał,

Gdy pacierze z nią mówił; chciał wszystkiego nauczyć,

Co sam umiał; niestety, on ją i tego nauczył,

Czego dotąd nie umiał: on nauczył ją kochać.

I sam uczył się wiele. Z jakim rozkosznym wzruszeniem

Słyszał z ust jej litewskie już zapomniane wyrazy.

Z każdym wskrzeszonym wyrazem budzi się nowe uczucie

Jako iskra z popiołu: były to słodkie imiona

Pokrewieństwa, przyjaźni, słodkiej przyjaźni, i jeszcze

Słodszy wyraz nad wszystko, wyraz miłości, któremu

Nie masz równego na ziemi, oprócz wyrazu — ojczyzna.

«Skądże, pomyślał Kiejstut, nagła w mej córce odmiana,

Gdzie jej dawna wesołość, gdzie jej dziecinne rozrywki?

12
{"b":"245972","o":1}