Литмир - Электронная Библиотека

„Wejście tylko dla pasażerów”, choć nigdy nie miał żadnej karty pokładowej, biletu czy paszportu. Coburn znał go dobrze i lubił na tyle, że parę razy zaprosił go na kolacje. Ufał mu całkowicie, szczególnie od tamtego strajku, kiedy Rashid był jednym z informatorów Coburna pośród wrogo nastawionych pracowników irańskich.

Jednakże Simons nie zaufa Rashidowi wyłącznie za poręką Coburna. Tak samo, jak upierał się przy osobistym spotkaniu z Keane’em Taylorem, nim dopuścił go do tajemnicy, zechce również porozmawiać z Rashidem.

Coburn zaaranżował więc spotkanie.

* * *

Kiedy Rashid miał osiem lat, chciał zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Jako dwudziestotrzylatek wiedział już, że prezydentem nigdy nie zostanie, ale nadal chciał pojechać do Ameryki. Miało mu to umożliwić EDS. Wiedział, że ma w sobie to coś, co zrobi z niego wielkiego biznesmena. Studiował psychologię i niezbyt wiele czasu zajęło mu zrozumienie mentalności ludzi z EDS. Potrzebne im były wyniki, nie wytłumaczenia. Jeśli powierzano ci zadanie, zawsze było lepiej zrobić trochę więcej, niż od ciebie oczekiwano. Jeśli z jakiegoś powodu zadanie było trudne lub wręcz niemożliwe do wykonania, najlepiej się do tego nie przyznawać: EDS nie darzyło sympatią tych, co skamlali o trudnościach. Zamiast:

„Nie mogę tego zrobić, bo… „, trzeba było powiedzieć: „Na razie udało mi się osiągnąć tyle, a teraz pracuję nad następującym problemem… „. I tak się złożyło, że ta postawa doskonale odpowiadała Rashidowi. Stał się pożyteczny dla EDS i wiedział, że firma to docenia.

Największym jego osiągnięciem było zainstalowanie terminali komputerowych w tych pomieszczeniach, gdzie personel irański był podejrzliwy i wrogo nastawiony. Tak wrogo, że Patowi Sculleyowi udawało się zainstalować nie więcej niż dwa w miesiącu, Rashid natomiast rozmieścił pozostałe osiemnaście w dwa miesiące. Miał zamiar zdyskontować ten sukces. Ułożył list do Rossa Perota, który – jak mu się wydawało – był szefem EDS, z prośbą, aby pozwolono mu ukończyć szkolenie w Dallas. Chciał poprosić wszystkich kierowników EDS w Teheranie, aby poparli ten list, ale wypadki potoczyły się zbyt szybko. Większość kadry kierowniczej ewakuowano, a EDS w Iranie zaczęło się rozpadać, nigdy więc nie wysłał tego listu. Musiał wymyślić coś innego.

Zawsze znajdował jakiś sposób. Dla Rashida wszystko było możliwe.

Mógł zrobić wszystko. Udało mu się nawet wykręcić od wojska. W czasie gdy tysiące młodych Irańczyków z zamożnych rodzin wydawały fortuny, aby uchronić się od służby wojskowej, Rashid po paru tygodniach w mundurze zdołał przekonać lekarzy, że jest nieuleczalnie chory na padaczkę. Jego koledzy i zwierzchnicy wiedzieli, że Rashid jest zdrów jak koń, ale za każdym razem, gdy znalazł się w pobliżu lekarza, dostawał napadu drgawek. Trafiał przed komisje lekarskie, gdzie drgawki trwały całymi godzinami – co, jak twierdził, było ogromnie wyczerpujące. Ostatecznie tylu lekarzy zaświadczyło, że jest chory, iż otrzymał papiery o demobilizacji. Cała sprawa była szalona, idiotyczna, niemożliwa do wykonania – ale właśnie niewykonalne sprawy stanowiły specjalność Rashida. Wiedział więc, że pojedzie do Ameryki. Nie wiedział jak, ale szczegółowe i wymyślne planowanie i tak nie leżało w jego stylu. Wykorzystywał chwilę, był mistrzem improwizacji. Jego szansa nadejdzie, a on ją pochwyci.

Pan Simons interesował go. Nie był podobny do innych szefów EDS. Tamci mieli po trzydzieści, czterdzieści lat, a pan Simons zbliżał się do sześćdziesiątki. Jego długie włosy i białe wąsy bardziej upodabniały go do Irańczyka niż do Amerykanina. Poza tym nigdy nie ujawniał od razu, o czym myśli. Tacy jak Sculley czy Coburn mawiali: „Oto sytuacja, to masz wykonać i nie później niż do jutra rana… „. Simons powiedział natomiast: „Chodźmy na spacer”.

Chodzili po ulicach Teheranu. Rashid stwierdził nagle, że opowiada o swej rodzinie, o pracy w EDS, o swych poglądach na ludzką psychikę. Słyszeli nieustanną strzelaninę, a po ulicy maszerowały rozśpiewane tłumy. Wszędzie mogli dostrzec barykady po niedawnych walkach, przewrócone samochody i wypalone domy.

– Marksiści niszczą drogie samochody, a muzułmanie rozwalają sklepy z alkoholem – powiedział do Simonsa Rashid.

– Dlaczego tak się dzieje? – zapytał Simons.

– Nadszedł czas, aby Irańczycy sprawdzili się, wcielili w życie swe idee i odzyskali wolność.

Znaleźli się na placu Gasr i stanęli przed murami więzienia.

– Tutaj znajduje się wielu Irańczyków, którzy chcieli tylko wolności – powiedział Rashid.

Simons wskazał gromadę kobiet w długich szatach, z zasłoniętymi twarzami.

– Co one robią?

– Ich mężowie i synowie zostali niesprawiedliwie uwięzieni, więc zbierają się tu, chcąc płaczem i krzykiem skłonić strażników, aby ich wypuścili.

– Tak… – powiedział Simons – a ja współczuję Paulowi i Billowi nie mniej niż te kobiety swoim mężom.

– Mnie też bardzo obchodzi ich los.

– A co robisz w tej sprawie? – zapytał Simons. Rashid poczuł się urażony.

– Robię wszystko, co mogę, aby pomóc mym amerykańskim przyjaciołom – odparł. Pomyślał o psach i kotach. Do jego aktualnych zadań należało opiekowanie się zwierzakami pozostawionymi przez ewakuowanych pracowników EDS – w sumie czterema psami i dwunastoma kotami. Rashid nigdy nie miał zwierzęcia domowego i nie umiał się obchodzić z wielkimi, agresywnymi psami. Za każdym razem, kiedy wchodził do mieszkania, w którym przebywały psy, aby je nakarmić, musiał najmować dwóch albo trzech mężczyzn z ulicy, którzy pomogliby mu je opanować. Dwa razy zabierał je wszystkie w klatkach na lotnisko, usłyszawszy, że będzie samolot, który weźmie je na pokład, ale za każdym razem lot odwoływano. Pomyślał, że mógłby opowiedzieć o tym Simonsowi, ale czuł, że Simons nie przejmie się tym zanadto.

„Simons coś chowa w zanadrzu – pomyślał Rashid – i nie chodzi tu o zwykłe obowiązki”. Rashid uważał Simonsa za doświadczonego człowieka – można było się o tym przekonać po prostu patrząc na jego twarz. Rashid nie miał zaufania do doświadczenia, wolał raczej szybką naukę. Rewolucję, nie ewolucję. Wybierał łatwiejszą drogę, na skróty, przyspieszony rozwój, intensyfikację. Simons był inny – cierpliwy, a Rashid, po zanalizowaniu psychiki Simonsa, uznał, że owa cierpliwość wywodzi się z silnej woli. „Kiedy nadejdzie czas – pomyślał Rashid – powie mi, czego ode mnie oczekuje”.

– Słyszałeś o Rewolucji Francuskiej? – zapytał Simons.

– Trochę.

– To miejsce przypomina mi Bastylię, symbol ucisku. „Dobre porównanie”

– pomyślał Rashid.

– Francuscy rewolucjoniści – mówił dalej Simons – zdobyli Bastylię i wypuścili więźniów.

– Myślę, że to samo stanie się tutaj. Przynajmniej jest taka możliwość. Simons skinął głową.

– Jeśli tak się stanie, ktoś tu powinien być, żeby zająć się Paulem i Billem.

„Tak. To będę ja” – pomyślał Rashid.

Stali obaj na placu Gasr, patrząc na wysokie mury i ogromne wrota oraz na zawodzące kobiety w czarnych szatach. Rashid przypomniał sobie swą zasadę: zawsze rób więcej, niż EDS od ciebie oczekuje. Co będzie, jeśli tłumy zignorują więzienie Gasr? Może powinien sprawić, aby się tak nie stało. W tłumie byli tylko ludzie tacy jak Rashid: młodzi, rozczarowani Irańczycy, którzy chcieli zmienić swe życie. Może uda mu się nie tylko wmieszać w tłum, ale nawet go poprowadzić. Może stanie na czele ataku na więzienie. On, Rashid, może uratować Paula i Billa. Nie ma rzeczy niemożliwych.

* * *

Coburn nie wiedział o wszystkim, co działo się w duszy Simonsa w tym momencie. Nie był obecny przy jego rozmowach z Perotem i Rashidem, a sam Simons nie śpieszył się z informacjami. Z tego, co wiedział Coburn, wszystkie trzy możliwości – ucieczka w skrzyni ciężarówki, wydostanie więźniów z ewentualnego aresztu domowego i zdobycie „Bastylii” – wydawały się dość wątpliwe. Co więcej, Simons nie robił nic, aby pomóc w zrealizowaniu którejkolwiek z tych możliwości, ale przesiadywał pozornie zadowolony z siebie w domu Dvoranchików i omawiał coraz to bardziej szczegółowe scenariusze. Nie martwiło to jednak zbytnio Coburna. Był zawsze optymistą i podobnie jak Ross Perot nie widział sensu w rozgryzaniu posunięć największego na świecie specjalisty od tego rodzaju akcji.

60
{"b":"101330","o":1}