Do tego momentu nic nie będzie wskazywało na to, że dzieje się coś niezwykłego.
Kiedy Simons i Boulware będą już gotowi do otworzenia ognia osłaniającego, Ron Davis wyjdzie z furgonetki, wejdzie na dach, przejdzie z niego na ogrodzenie, następnie zaś zeskoczy na podwórko. Do wykonania tego zadania wybrano właśnie Davisa, ponieważ był najmłodszy i najbardziej sprawny fizycznie, skok zaś – z wysokości dwunastu stóp – był niewątpliwie trudny.
Coburn przedostanie się przez ogrodzenie za Davisem. Jay być może nie był w najlepszej kondycji, za to Paul i Bill znali go znakomicie. Gdy tylko go ujrzą, domyśla się z pewnością, że przybywa im z pomocą.
Następnie, Boulware opuści drabinę na podwórze. Jeżeli do tej pory będą wystarczająco szybcy, będzie sprzyjać im moment zaskoczenia, w tym momencie jednak strażnicy mogą zareagować. Wówczas Simons i Boulware wystrzelą w powietrze.
Strażnicy padną zapewne plackiem na ziemię, więźniowie, ogarnięci paniką, zaczną biegać w kółko, a uczestnicy akcji zyskają jeszcze kilka sekund.
A co będzie, jeżeli nastąpi kontrakcja na zewnątrz więzienia? – zapytał Simons. – Ze strony policji, żołnierzy, sił rewolucyjnych albo po prostu ogarniętych duchem obywatelskim przechodniów?
Postanowiono, że dwóch ludzi będzie pilnować skrzydeł, po jednym na każdym końcu ulicy. Przyjadą samochodem kilka sekund przed furgonetką. Będą uzbrojeni w pistolety. Ich zadaniem będzie zatrzymać każdego, kto zechciałby przeszkodzić w uwolnieniu więźniów. Wyznaczono do tego Jima Schwebacha i Pata Sculleya. Coburn był pewien, że Schwebach nie zawaha się zastrzelić człowieka w razie potrzeby, Sculley zaś, choć nigdy w życiu do nikogo nie strzelał, w czasie dyskusji był tak opanowany, że Coburn pomyślał, iż będzie on w równym stopniu bezwzględny.
Glenn Jackson będzie prowadził samochód. Myśl o tym, że Glenn, baptysta, strzelałby do ludzi, nawet nikomu nie przyszła do głowy.
W tym samym momencie, w zamieszaniu panującym na podwórzu, Davis zapewni bezpośrednią osłonę, obezwładniając najbliższych strażników, podczas gdy Coburn wyłuska Paula i Billa z tłumu i skieruje ich do drabinki. Potem zeskoczą z ogrodzenia na dach furgonetki, a stamtąd na ziemię, po czym ukryją się w samochodzie. Za nimi podążą Coburn i Davis.
– Hej, to ja ryzykuję najwięcej ze wszystkich – odezwał się Davis. – Do diabła: pierwszy w środku i ostatni na zewnątrz. Najdłużej w akcji…
– Nie marudź – rzucił Boulware. – Co dalej?
Simons wróci na przednie siedzenie furgonetki, Boulware wskoczy do tyłu i zamknie drzwi, Poche zaś odjedzie z maksymalną prędkością.
Jackson zabierze do samochodu Swebacha i Sculleya z ich stanowisk na skrzydłach, po czym pojedzie w ślad za Pochem.
Podczas odwrotu, Boulware będzie mógł strzelać przez tylne okienko furgonetki, Simons zaś – trzymać pod ogniem drogę od przodu. Natomiast każdym poważniejszym pościgiem zajmą się Sculley i Schwebach, jadący samochodem osobowym.
Następnie, w umówionym miejscu porzucą furgonetkę i przesiądą się do kilku wozów. Spotkają się potem w bazie lotniczej Doshen Toppeh, na przedmieściach Teheranu. Stamtąd odlecą z Iranu odrzutowcem Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych: Perot będzie musiał to jakoś załatwić.
Pod koniec wieczoru mieli już zarys planu nadającego się do realizacji.
Zanim się rozstali Simons uprzedził, aby z nikim nie rozmawiać o akcji: ani ze swoimi żonami, ani nawet między sobą. Każdy z nich będzie musiał wymyśleć sobie dobrą legendę, dlaczego za jakiś tydzień wyjedzie ze Stanów. A poza tym – dodał Simons, patrząc na pełne popielniczki i zaokrąglone brzuchy – każdy z nich powinien opracować własny program ćwiczeń, który poprawi mu kondycję. Oswobodzenie więźniów przestało już być szalonym pomysłem zrodzonym w głowie Rossa Perota. Było po prostu czymś realnym.
* * *
Jay Coburn był jedynym, który na serio podjął próbę wprowadzenia żony w błąd.
Wrócił do Hiltona i zadzwonił do Liz.
– Cześć, kochanie.
– Cześć, Jay! Gdzie jesteś?
– W Paryżu…
Joe Poche również zadzwonił do żony z Hiltona.
– Gdzie jesteś? – zapytała.
– Jestem w Dallas.
– Co robisz?
– Pracuję w EDS, oczywiście.
– Joe, EDS w Dallas dzwoniła do mnie, żeby się dowiedzieć, gdzie jesteś!
Poche zorientował się, że ktoś, nie wtajemniczony w całą akcję, próbował się z nim skontaktować. – Nie pracuję przecież z tymi facetami, tylko bezpośrednio z Rossem. Ktoś zapomniał kogoś powiadomić, ot wszystko.
– A nad czym pracujecie?
– To dotyczy pewnych spraw związanych z Paulem i Billem.
– Och…
Kiedy Boulware wrócił do domu swoich przyjaciół, u których zatrzymała się jego rodzina, jego córki, Stacy Elaine i Kesja Nicole, już spały. – Jak ci poszło? – spytała żona.
„Planowałem ucieczkę z więzienia” – pomyślał Boulware. Ale odpowiedział – W porządku.
Spojrzała na niego podejrzliwie.
– No, ale co robiłeś?
– Nic szczególnego.
– Jak na kogoś, kto robił „nic szczególnego”, byłeś dość zajęty. Dzwoniłam do ciebie dwa albo i trzy razy, odpowiedziano mi, że nie potrafią cię znaleźć.
– Byłem i tu, i tam. Hej, wiesz co? Chyba napiłbym się piwa. Mary Boulware była ciepłą, otwartą kobietą, która brzydziła się fałszem. Była też inteligentna. Ale wiedziała także o tym, że Ralph miał ściśle określone poglądy na temat zadań męża i żony. Poglądy te mogły być staroświeckie, ale w tym małżeństwie zdawały egzamin. Jeżeli w jego pracy było coś, o czym nie chciał jej mówić, to cóż, nie będzie mu wiercić dziury w brzuchu.
– Piwo raz, już podaję – powiedziała.
Jim Schwebach nie próbował oszukać swojej żony, Racheli. Już się domyśliła. Kiedy Schwebach przeprowadził pierwszą rozmowę z Patem Sculleyem, Rachela zapytała:
– Kto to był?
– Pat Sculley z Dallas. Chcą, żebym do nich przyjechał i popracował nad badaniami w Europie.
Rachela znała Jima prawie dwadzieścia lat – zaczęli chodzić ze sobą, kiedy on miał szesnaście, a ona osiemnaście lat – i potrafiła czytać w jego myślach.
– Chcą tam wrócić, żeby wyciągnąć tych facetów z więzienia – powiedziała.
– Rachela – oparł Schwebach bez przekonania – przecież wiesz, że jestem już poza tymi sprawami. Nie zajmuję się tym więcej.
– Ale masz się tym zająć…
Pat Sculley nie potrafił przekonywająco kłamać nawet swoim kolegom, a co dopiero swojej żonie. Opowiedział Racheli wszystko.
Ross Perot również powiedział Margot wszystko.
I nawet Simons, który nie miał żony, wiercącej mu dziurę w brzuchu, złamał zasady bezpieczeństwa i opowiedział wszystko swojemu bratu Stanleyowi w New Jersey…
W równym stopniu niemożliwe okazało się utrzymanie w tajemnicy planu oswobodzenia wobec innych członków wyższej kadry kierowniczej EDS. Pierwszym, który domyślił się wszystkiego, był Keane Taylor, były żołnierz piechoty morskiej, wysoki, popędliwy i dobrze ubrany. Perot zawrócił go z Frankfurtu z powrotem do Teheranu.
Od Nowego Roku, kiedy Perot powiedział: „Wysyłam cię tam, żebyś zrobił coś bardzo ważnego”, Taylor był pewien, że przygotowywana jest tajna operacja. Nie potrzebował zbyt wiele czasu, aby domyślić się, kto ją przygotowuje.
Pewnego dnia, dzwoniąc z Teheranu do Dallas, zapytał o Ralpha Boulware.
– Nie ma go tutaj – usłyszał.
– Kiedy wróci?
– Nie wiemy dokładnie.
Taylor, który źle znosił czyjąś głupotę, podniósł głos:
– No, to dokąd wyjechał?!
– Nie wiemy dokładnie.
– Co to znaczy, że nie wiecie dokładnie?
– Jest na urlopie.
Taylor znał Boulware’a od lat. To właśnie Taylor dał mu sposobność wykazania się na kierowniczym stanowisku. Popijali razem. Wielokrotnie Taylor, strzelając z Ralphem porannego klina rozglądał się wokoło i uzmysławiał sobie, że jest jedynym białym w barze pełnym czarnych. W takie noce doczołgiwali się razem do domu tego, który mieszkał bliżej i witająca ich nieszczęśliwa jedyna żona dzwoniła do drugiej, mówiąc: „W porządku, są tutaj”.