Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Miałam spotkanie z dobermanem, uznałam, że najlepiej się wycofać.

– Słusznie. To co, negocjowałaś z tym miłym młodzieńcem, żeby na mnie ruszył, żebyś mogła uciec?

– Lee, nie wkurzaj się na mnie.

– Właściwie, to prawie bym chciał, żebyś to zrobiła. Miałbym usprawiedliwienie, żeby komuś wpierdolić. Czego naprawdę chciał?

– Chciał mi coś wcisnąć, ale nie chodziło mu o motocykl. Co to jest? – spytała, pokazując na rzeczy, które miał w rękach.

– Wyposażenie niezbędne do jazdy na motocyklu o tej porze roku. Powyżej setki powietrze jest dość ostre.

– Nie mamy motocykla.

– Już mamy.

Poszła za nim na tył budynku, gdzie stała olbrzymia Honda Gold Wing SE. Błyszczące chromy, futurystyczny kształt i pełna szyba z przodu nadawały jej wygląd pojazdu, którym z powodzeniem mógłby jeździć Batman. Pomalowany był na metaliczny szarozielony kolor z ciemnoszarymi pasami i miał dwa wygodne siedzenia z oparciami. Pasażerowie będą w niewpasowani jak w futerały. Motocykl był tak wielki i tak bogato wyposażony, że wyglądał jak otwarty wóz campingowy.

Lee wsadził kluczyk w stacyjkę i zaczął wkładać swój kostium, podając drugi Faith.

– A dokąd się tym wybieramy?

– Jedziemy do twojego domku w Karolinie Północnej. – Lee zasunął zamki błyskawiczne.

– Całą drogę na motocyklu?

– Nie możemy wynająć samochodu bez karty kredytowej lub dowodu. Nasze samochody są bezużyteczne. Nie możemy jechać pociągiem, samolotem ani autobusem, bo wszędzie tam nas znajdą. Jeśli nie masz skrzydeł, to motocykl jest jedynym sposobem.

– Nigdy nie jechałam motocyklem.

– Nie musisz nim kierować. – Zdjął okulary. – Po to tu jestem. Co na to powiesz? Mała przejażdżka? – Błysnął zębami w uśmiechu.

Faith poczuła, jakby cegła uderzyła ją w głowę. Jej ciało płonęło, kiedy patrzyła, jak Lee wsiada na maszynę. I w tej właśnie chwili słońce przebiło się przez szarość i promień światła rozjaśnił jego i tak błyszczące niebieskie oczy, które teraz płonęły szafirowo. Nie mogła się poruszyć. Boże, ledwo oddychała, kolana zaczęły jej drżeć.

To było w piątej klasie. Siedziała na huśtawce i czytała książkę, gdy podjechał na rowerze chłopiec z wielkimi oczami o takim samym kolorze. „Mała przejażdżka?” – zapytał. „Nie” – odpowiedziała, po czym natychmiast rzuciła książkę i siadła na bagażnik. Byli parą od dwóch miesięcy, planowali wspólne życie, przysięgali sobie nawzajem dozgonną miłość, chociaż nie doszło między nimi do niczego więcej jak muśnięcie ustami. Później jej matka umarła, a ojciec wywiózł ją gdzieś daleko.

Przez chwilę zastanawiała się, czy to mógł być Lee. Tak całkowicie wyrzuciła z pamięci to wspomnienie, że nie przypominała sobie nawet imienia chłopaka. To mógł być Lee, dlaczego nie? Pomyślała tak, bo był to jedyny przypadek w całym jej życiu, kiedy poczuła miękkość w kolanach. Chłopiec powiedział wtedy to samo co przed chwilą Lee, i tak samo słońce rozjaśniło mu oczy, a jej serce by chyba wybuchło, gdyby nie przyjęła jego propozycji. Właśnie tak czuła się w tej chwili.

– Dobrze się czujesz? – zapytał Lee.

– Tak po prostu sobie tym pojedziesz, i ci tutaj pozwolą na to. – Faith starała się mówić spokojnie, chwyciwszy się jedną ręką oparcia motocykla.

– Mój brat jest tu właścicielem. To jest egzemplarz testowy, w zasadzie jedziemy na dłuższą jazdę próbną…

– Nie wierzę, że to robię. – Zupełnie jak w piątej klasie, wtedy też nie mogła nie wsiąść na ten rower.

– Pomyśl o alternatywie, wtedy myśl o przejażdżce tą hondą wyda ci się cudowna. – Opuścił przyłbicę kasku, jakby dodając swojej wypowiedzi wykrzyknik.

Faith wcisnęła się w kombinezon i z pomocą Lee udało jej się nałożyć kask. Lee wsadził torby do pojemnego bagażnika hondy, włączył silnik, przez chwilę pozwolił mu chodzić na niskich obrotach, po czym przygazował. Kiedy zwolnił sprzęgło, moc hondy niemal wdusiła Faith w oparcie fotela, więc czym prędzej przycisnęła się do Lee rękami, a nogami do półtonowego motocykla. Wjechali na autostradę Jeff Davis i skierowali się na południe.

Faith omal nie spadła z motocykla, kiedy usłyszała przy uchu głos.

– Uspokój się, to tylko taka wewnętrzna komunikacja. – Lee najwyraźniej poczuł jej zdziwienie. – Jechałaś kiedykolwiek samochodem do swego domku na plaży?

– Nie, zawsze tam latałam samolotem.

– To też dobrze, mam mapę. Pojedziemy 95 i w pobliżu Richmond wjedziemy na międzystanową 64. W ten sposób dostaniemy się do Norfolk i tam ustalimy najlepszą trasę. Po drodze coś zjemy. Powinniśmy tam zajechać, zanim zrobi się całkiem ciemno. W porządku?

Faith złapała się na tym, że kiwa głową więc przypomniała sobie, by powiedzieć:

– W porządku.

– Teraz usiądź wygodnie i się odpręż. Jesteś w dobrych rękach.

Faith zamiast się oprzeć, przytuliła się do niego i objęła mocno w pasie. Zanurzyła się we wspomnienia tych boskich dwóch miesięcy w piątej klasie. To musiał być omen. Może mogliby odjechać i nigdy nie wracać, zacząć w Outer Banks, wynająć łódź i zakotwiczyć na jakimś skrawku ziemi na Karaibach, gdzie nikogo wcześniej nie było, w miejscu, którego oprócz nich nikt nigdy nawet nie widział. Mogłaby nauczyć się opiekować szałasem, gotować z mleka kokosowego czy czegoś innego, co by tam mieli, byłaby dobrą panią domu, a Lee łowiłby ryby. Co noc mogliby się kochać przy świetle księżyca. To wszystko brzmiało zachęcająco, a biorąc pod uwagę okoliczności, nic nie wydawało się niemożliwe.

– Aha, Faith? – Lee odezwał się w jej uchu. Przytknęła kask do jego kasku i poczuła twardy dotyk jego torsu na swojej piersi. Znowu miała dwadzieścia lat, wiatr był przepyszny, ciepło słońca ożywiało, a jej największym zmartwieniem był egzamin semestralny. Nagła wizja obojga leżących nago pod gołym niebem, opalonych, z mokrymi włosami i splątanymi nogami zupełnie ją obezwładniła.

– Tak?

– Jeśli kiedykolwiek spróbujesz mnie znowu wykiwać, jak na lotnisku, to użyję tych dobrych rąk, żeby skręcić ci kark. Rozumiesz?

Odsunęła się od niego i wcisnęła w skórę siedzenia. Jak najdalej od niego. Jej biały rycerz z oszałamiającymi błękitnymi oczami, pomyślałby kto.

Dosyć wspomnień, dosyć marzeń.

45
{"b":"97738","o":1}