– Doskonale – potwierdził Jack.
– Świetnie – powiedział Bingham. – Proszę teraz wracać do pracy, spotkamy się później na konferencji.
Jack natychmiast posłuchał rady i zniknął.
Przez chwilę Bingham i Calvin milczeli zatopieni we własnych myślach.
– Dziwny gość – stwierdził Bingham. – Nie potrafię go rozszyfrować.
– Ani ja – przyznał Calvin. – Jego niezaprzeczalną zaletą jest bystrość i ochota do ciężkiej pracy. Jest bardzo zaangażowany. Ile razy ma dyżur przy autopsjach, zawsze jest pierwszy w sali.
– Wiem i dlatego nie mogę go od razu wylać. Skąd u niego tyle zuchwalstwa? Przecież musi wiedzieć, że to źle nastraja ludzi, a nie wydaje się, żeby go to zniechęcało. Jest lekkomyślny, sam się unicestwia, do czego wczoraj wręcz się przyznał. Dlaczego?
– Nie wiem. Czasami mam wrażenie, że to złość. Ale na co? Nie mam pojęcia. Kilka razy próbowałem z nim porozmawiać na towarzyskiej stopie, ale to równie bezskuteczne jak wyciskanie wody z kamienia.