Słowo od Alfreda Hitchcocka
Witajcie, miłośnicy tajemniczych opowieści! Poproszono mnie o ponowne zaprezentowanie Wam naszych niezmordowanych Trzech Detektywów. Tym razem ratują oni od zguby, na którą prawdopodobnie zasługuje, najbardziej antypatycznego człowieka w mieście. Przy okazji wydobywają z mroków liczącą czterysta lat tajemnicę pewnego południowoamerykańskiego kraju, z którą łączy się historyczna postać okrutnika oraz zaginiony skarb. To powinno Wam dostarczyć dostatecznych emocji, ale znajdziecie ich więcej. Męczące i denerwujące przyjęcie, plotkarski komputer i nawiedzony dom nie dadzą detektywom wytchnąć ani na chwilę.
Więcej o tych tajemniczych sprawach nie powiem. Co za sens miałoby ujawnianie wszystkiego we wstępie? Ale może ci z Was, którzy nie zetknęli się dotąd z Trzema Detektywami, chcieliby wiedzieć o nich więcej?
Przywódcą zespołu jest Jupiter Jones, chłopiec pulchny, niektórzy powiedzieliby nawet gruby. To bez znaczenia. Jest bystry i zdecydowany i prześciga niejednego w umiejętności dedukowania prawdy z najwątlejszych przesłanek.
Pete Crenshaw, Drugi Detektyw, jest najroślejszy z chłopców, bardzo sprawny fizycznie i… boi się duchów.
Bob Andrews, chłopiec zrównoważony, zajmuje się dokumentacją. Bardzo często miejscem jego pracy detektywistycznej jest biblioteka, gdzie zdobywa różne zadziwiające informacje.
Detektywi mieszkają w Rocky Beach, nadmorskim mieście kalifornijskim, położonym niedaleko mego miejsca zamieszkania – Malibu. Ich bazą operacyjną jest sekretna siedziba na terenie składu złomu, który należy do państwa Matyldy i Tytusa Jonesów, wujostwa Jupitera.
Teraz, skoro poznaliście już chłopców, bierzcie się do czytania.
Alfred Hitchcock