Dość dokładne badania środowiska planety Kappa przeprowadzone po wypadkach geologów nie wykazały obecności żadnych czynników podejrzanych o spowodowanie tajemniczej „śpiączki". Trudno powiedzieć, czy było to skutkiem zarządzonych przez Kamila środków ostrożności, jednak nikomu już nie przytrafiła się na planecie żadna niebezpieczna przygoda. Orbitę Kappy opuścił astrolot z pełnym kompletem pasażerów, choć dwóch spośród nich żyło – jak wyraził się lekarz Bunn – tylko teoretycznie. Ofiary śpiączki odłożono do przetrwalników z nadzieją przywrócenia ich wkrótce do normalnego stanu; choć nikt nie potrafił na razie zaproponować jakiegokolwiek na to sposobu.
Osoby, których świadoma obecność w czasie lotu była zbędna, także powróciły do przetrwalników. Pełniąca służbę załoga podróżna miała przed sobą jeszcze niecałe trzy miesiące pracy, po których nastąpi wymiana obsady. Przed startem w dalszą drogę Kamil zarządził dokładny przegląd zewnętrzny astrolotu, kazał przetestować wszystkie urządzenia nawigacyjne i układy zabezpieczeń i dopiero po odebraniu szczegółowych meldunków od specjalistów wydał rozkaz startu.
Wyruszając z układu Tamiry, astrolot wkraczał w zupełnie dziewiczy obszar Kosmosu: wiedza o przestrzeni rozciągającej się dalej, w kierunku celu podróży, była znikoma i pochodziła głównie z obserwacji radioastro-nomicznych. Poza Tamirę nie dotarły praktycznie żadne próbniki z Ziemi. Te dwa, które wysłano przed startem wyprawy do Hares, nie przekazały informacji i nie powróciły do Układu Słonecznego.
Dlatego właśnie, ze względu na brak danych o właściwościach próżni rozciągającej się przed astrolotem, Kamil polecił tak starannie i dokładnie przygotować statek do dalszej drogi. Wypadki geologów uświadomiły mu po raz pierwszy bezsilność człowieka wobec nieznanych niebezpieczeństw, choć dotychczas zapatrywał się dość sceptycznie na możliwość niezwykłych wydarzeń na martwych planetach, a tym bardziej w próżni.
Zamknął dziennik pokładowy, w którym lakonicznie odnotował przebieg ostatnich wydarzeń na Kappie, i wydobył z kieszeni bluzy swój prywatny notatnik. Posługiwał się nim dla notowania spostrzeżeń i własnych przemyśleń, dotyczących codziennych, drobnych zdarzeń, tego wszystkiego, co nie musiało znaleźć się w oficjalnych dokumentach wyprawy, a mogło przydać się osobiście Kamilowi w związku z funkcjami, jakie pełnił w astrolocie.
Były więc tam próby oceny poszczególnych członków załogi, ich cechy charakteru, szkice powiązań osobistych, upodobania i antypatie wzajemne. Były też zupełnie prywatne sądy i spostrzeżenia Kamila, nie zawsze trafne. Uważał on jednak, że z ołówkiem w ręce lepiej mu się wnioskuje, i zawsze wolał notować swoje myśli niż nagrywać w formie dźwięku.
Teraz właśnie, otworzywszy notatnik na nowej stronie, usiłował uporządkować i zarejestrować wszystko, co wiadomo było w sprawie okoliczności towarzyszących przypadkom tajemniczej „śpiączki". Wobec załogi Kamil starał się – o ile to było możliwe w takiej sytuacji – nieco bagatelizować tę sprawę. Postępował zresztą zgodnie z zasadami, jakie wpojono mu w czasie szkolenia. Wiedział, jak łatwo o zbiorową psychozę lęku przed nieznanym niebezpieczeństwem, prowadzącą nieuchronnie do rozprzężenia tak koniecznej dyscypliny i obniżenia skuteczności działania załogi. Sam jednakże bynajmniej nie lekceważył problemu. Od chwili wypadku z geologami poświęcił tej sprawie mnóstwo czasu. Zasięgał opinii specjalistów i wertował zasobniki informacji komputera, sprawdzał każdy szczegół. Kazał dokładnie zbadać nawet znalezione przy poszkodowanych próbki skał, by wykluczyć możliwość szkodliwego ich działania na organizm ludzki.
Badając indywidualne dawkomierze, rejestrujące dawki promieniowania jonizującego używane przez uczestników wyprawy geologicznej, odkrył niewielkie napromienienie neutronami dawkomierza należącego do Enrica. Znacznie mniejsze śladowe napromienienie tego samego rodzaju wykazał dawkomierz Mufiego. U innych Kamil nie stwierdził niczego podobnego, a zatem dla badanej sprawy nie miało to znaczenia, jednak fakt wystąpienia takiego promieniowania na planecie Kappa był sam w sobie interesującym fenomenem i dlatego Kamil odnotował to również.