Литмир - Электронная Библиотека
A
A

- Z czego się tak cieszysz? - mruknął Danny. - Straciliśmy tylko czas. I nie mamy „cytrynek”, żeby ukoić smutek. Co tam znowu wykombinowałeś?

- Za kilka godzin spotykam się z Saurelem. Mam do niego kilka pytań, ale chyba znam już odpowiedzi. Jak tylko wrócimy do hotelu, zadzwonisz do Janet i każesz jej podstawić na lotnisko samolot. Rano ma już tam być. I każ jej zarezerwować apartament prezydencki w Dorchester. Lecimy do Londynu, staruszku. Lecimy do Londynu.

ROZDZIAŁ 14

Międzynarodowe obsesje

Trzy godziny później siedziałem naprzeciwko Jeana Jacques’a Saurela w restauracji Le Jardin w hotelu Le Richemond. Nigdy dotąd nie widziałem tak pięknie nakrytego stołu. Na bielutkim jak śnieg, mocno nakrochmalonym obrusie spoczywał dostojnie rząd cudownych, ręcznie polerowanych srebrnych sztućców i wspaniała kolekcja chińskiej porcelany. Pełen luksus - pomyślałem - musiało to kosztować fortunę. Ale podobnie jak reszta tego zabytkowego hotelu restauracja nie przypadła mi do gustu. Była urządzona w stylu art déco, circa lata trzydzieste, kiedy to pewnie po raz ostatni ją odnawiano.

Wystrój sali nie był może wyśmienity - w dodatku po długiej podróży samolotem leciałem z nóg - za to towarzystwo miałem naprawdę zacne. Saurel okazał się nie lada dziwkarzem i właśnie wprowadzał mnie w arkany sztuki uwodzenia Szwajcarek, które pieprzyły się ponoć chętniej niż króliki. Twierdził, że wciągnąć je do łóżka jest tak łatwo, iż stawał codziennie w oknie swego gabinetu, patrzył, jak przechadzają się ulicą w króciutkich spódniczkach - koniecznie z pudlem na smyczy - i malował na ich plecach wyimaginowane tarcze strzelnicze.

Uznałem, że to cenne spostrzeżenie, tym bardziej było mi smutno, że nie słyszy tego Danny. Ale tematy, jakie zamierzaliśmy poruszyć, były tak horrendalnie nielegalne, że obecność osób trzecich nie wchodziła po prostu w rachubę, nawet jeśli osoby te również maczały palce w czymś brzydkim i zakazanym. Była to oczywista oczywistość. Kolejna lekcja, jakiej udzielił mi kiedyś Al Abrams, mówiąc: „Dwoje ludzi to przestępstwo. Troje to zmowa”.

Tak więc siedziałem z Saurelem, ale myślami ciągle wracałem do Danny’ego, zastanawiając się, co, u licha, teraz robi. Nie należał do tych, których można było spuścić z oka za granicą. Pozostawiony sam sobie, niemal zawsze rozrabiał. Dobrze chociaż, że tutaj, w Szwajcarii, nie mógł zrobić niczego - nie licząc gwałtu czy morderstwa - z czego siedzący naprzeciwko mnie facet nie mógłby wyciągnąć go jednym telefonem do odpowiednich władz.

- Dlatego najczęściej - mówił - zabieram je do Metropolu na drugim brzegu rzeki i tam się pieprzymy. À propos, to wasze fuck jest po prostu genialne. We francuskim nie ma słowa, które tak dobrze oddawałoby sens tej czynności. Ale żeby nie zbaczać z tematu: próbowałem ci tylko powiedzieć, że zaliczanie jak największej liczby Szwajcarek stało się dla mnie drugą profesją. - Wzruszył ramionami jak żigolak i uśmiechnął się tym ciepłym europejskim uśmiechem. A potem głęboko zaciągnął się dymem z papierosa. - Kaminsky mówi - powiedział, wydmuchując go - że podzielasz moje zamiłowanie do pięknych kobiet. To prawda?

Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową.

- Świetnie - ciągnął Wielki Dziwkarz. - Świetnie... Ale podobno masz piękną żonę. Jakie to dziwne. Mieć piękną żonę i mimo to oglądać się za innymi. Ale dobrze cię rozumiem, przyjacielu. Widzisz, moja żona też jest piękna, mimo to odczuwam przymus obcowania z każdą młodą kobietą, która mnie zechce i spełni moje standardy doskonałości. A w tym kraju takich kobiet nie brakuje. - Wzruszył ramionami. - Ale myślę, że taki już jest ten świat, że dla takich jak my innej drogi po prostu nie ma. Zgodzisz się ze mną?

Jezu Chryste, koszmar! Dokładnie to samo wmawiałem sobie od lat, próbując zracjonalizować i usprawiedliwić swoje zachowanie. Ale dopiero teraz, kiedy słowa te wypowiedział ktoś inny, uświadomiłem sobie, jakie to absurdalne.

- Cóż - odparłem - przychodzi taka chwila, kiedy trzeba sobie powiedzieć: „Dość. Sprawdziłem się i wystarczy”. Jestem teraz w takim punkcie. Kocham żonę i mam dość pieprzenia się, z kim popadnie.

Saurel zmrużył oczy i mądrze pokiwał głową.

- Byłem w tym punkcie wiele razy. Tak, to bardzo miłe uczucie. Uświadamia nam, co tak naprawdę jest ważne. Ostatecznie gdyby nie dom i rodzina, nasze życie byłoby puste. Dlatego ilekroć jestem z rodziną, delektuję się tym jak najpyszniejszym łakociem. Ale już po kilku dniach mam ochotę podciąć sobie żyły. Nie zrozum mnie źle. Kocham żonę i dzieci. Naprawdę. Ale jestem Francuzem, a jako Francuz mogę znosić życie rodzinne tylko przez pewien czas, do rozsądnej granicy, po której przekroczeniu zaczynam mieć tego dosyć. Dlatego czas spędzony poza domem sprawia, że jestem lepszym mężem dla żony i lepszym ojcem dla dziecka. - Wziął papierosa z popielniczki i potężnie zaciągnął się dymem.

Czekałem, czekałem i czekałem, ale go nie wypuścił. Niesamowite! Był w tym lepszy od mojego ojca. Jakby zinternalizował cały dym, jakby wchłonął go do szpiku kości. Nagle przyszło mi do głowy, że Szwajcarzy palą z zupełnie innych powodów niż Amerykanie. Szwajcarzy robili to dla czystej, prostej przyjemności, podczas gdy w przypadku moich rodaków miało to coś wspólnego - mimo licznych ostrzeżeń - z prawem do samobójstwa, jakie gwarantował im ten straszny nałóg.

Nadeszła pora przejść do interesów.

- Jean - powiedziałem ciepło. - Pytałeś, ile pieniędzy zamierzam ulokować w Szwajcarii. Myślę, że sensownie byłoby zacząć od niewielkich kwot, powiedzmy od pięciu milionów dolarów. Potem, jeśli wszystko pójdzie dobrze, będzie tego więcej... nie wiem... z dwadzieścia milionów w ciągu najbliższego roku. Wielkie dzięki za propozycję skorzystania z waszych kurierów, ale wolałbym użyć własnych. W Stanach mam kilku przyjaciół, którzy są mi coś winni i na pewno się zgodzą. Ale wciąż niepokoi mnie kilka rzeczy, przede wszystkim Kaminsky. Jeśli dowie się, że mam coś wspólnego z waszym bankiem, będę musiał zrezygnować, i to natychmiast. Co więcej, jeśli odkryje, że przechowuję tu choćby jednego głupiego centa, od razu zerwę umowę. Zlikwiduję wszystkie konta i przeniosę pieniądze gdzie indziej.

Na Saurelu nie zrobiło to żadnego wrażenia.

- Nie musisz już podnosić tej kwestii - powiedział lodowato. - Nigdy. Kaminsky o niczym się nie dowie. Co więcej, jeśli zacznie węszyć, trafi na listę Interpolu i przy pierwszej nadarzającej się okazji zostanie aresztowany. Szwajcarzy traktują tajemnicę bankową o wiele poważniej, niż myślisz. Kaminsky kiedyś u nas pracował, dlatego obowiązują go znacznie wyższe standardy. Wcale nie żartuję, mówiąc, że gdyby kiedykolwiek zaczął w tym grzebać, wtykać nos tam, gdzie nie trzeba, trafiłby do więzienia. Zamknęlibyśmy go w celi i wyrzucili celę wraz z kluczem. Dlatego zapomnijmy o nim raz na zawsze. Jeśli chcesz go dalej zatrudniać, to twoja sprawa. Ale uważaj, to gadatliwy bufon.

- Mam powody, żeby go na razie zatrzymać. Dollar Time ciągle traci pieniądze i nowy dyrektor finansowy mógłby zacząć węszyć. Dlatego lepiej nie wywoływać wilka z lasu, przynajmniej na razie. Zresztą są ważniejsze sprawy. Jeśli powiesz, że Kaminsky nie dowie się o moim koncie, uwierzę ci na słowo. I już nigdy więcej do tego nie wrócę.

Saurel kiwnął głową.

- Podoba mi się sposób, w jaki robisz interesy. Może w poprzednim życiu byłeś Europejczykiem? - Uśmiechnął się szeroko jak nigdy dotąd.

- Dzięki - odparłem z lekką ironią. - To dla mnie wielki komplement. Ale mam do ciebie kilka pytań, głównie o te bzdury z paszportem, który musiałbym okazać, otwierając konto. Przestań, to już chyba lekka przesada, nie uważasz?

Saurel zapalił kolejnego papierosa. Wydmuchał dym i posłał mi konspiracyjny uśmiech.

- Mój przyjacielu, wiedząc, kim jesteś, zakładam, że znalazłeś już sposób na obejście tej przeszkody.

35
{"b":"259563","o":1}