Tam na zboczu doliny, koło dwóch topoli kozackich... – to oczywiście słowa dumy Śmierć Kozaka w Dolinie Kodomskiej (przeł. Mirosław Kasjan), w wariancie śpiewanym przez Iwana Striczkę.
W niedzielę świętą to nie orły siwe zakrzyczały... – początek dumy Płacz niewolników na galerze bisurmańskiej (przeł. Mirosław Kasjan), zanotowanej na początku XIX wieku.
Raz w niedzielę bardzo rano raniusieńko... – to duma Sokół i sokole śpiewana przez Ostapa Weresaja, zapisana w roku 1873 (przeł. Mirosław Kasjan).
Daniel Czapliński (Czaplicki) – to legendarny, opisany już przez Sienkiewicza podstarości czehryński, który odebrał Chmielnickiemu Subotów, wielokrotnie nasyłał na niego swoich Tatarów i sługi, zbił syna Chmielnickiego niemal na śmierć, odebrał mu też i poślubił sławetną Helenę, w której podkochiwał się stary Kozak (a która później puściła się z zegarmistrzem). Czapliński przedstawiony został przez Henryka Sienkiewicza w Ogniem i mieczem jako tchórz i podlec, którego Skrzetuski wyrzuca z karczmy wprost do kałuży. Tymczasem po wybuchu powstania Chmielnickiego Czapliński wstąpił do armii koronnej. Był on pierwszym posłańcem, który wydostał się w 1649 roku z oblężonego Zbaraża, a co ciekawe – przyprowadził nawet do króla jeńca, którego pojmał w trakcie swojej wyprawy.
Hej, muszę już widać bez bandury ginąć... – to duma Śmierć Kozaka bandurzysty (przeł. Mirosław Kasjan) zanotowana po raz pierwszy w 1926 roku od kobziarza Demiana Symonenki ze wsi Stilno pod Czernihowem. Dumę tę przejął on jednak z repertuaru innego kobziarza – Michała Krawczenki.
Rozdział V
Husarze i pancerni wpadli do wnętrza taboru... – wydarzenia przedstawione na kartach powieści są całkowicie fikcyjne, gdyż nie sposób jest ustalić jak naprawdę wyglądały starcia kozacko-polskie pod Batohem. Wiadomo tylko, że tego dnia (1 czerwca 1652 roku) miały miejsce walki jazdy polskiej z Tatarami, które skończyły się porażką.
De facto opis ataku na kozacki tabor jest opisem starcia, które rozgrywało się 13 czerwca 1638 roku pod Żołninem, kiedy to kozacki wódz Ostrzanin wciągnął w zasadzkę wojska kniazia Jaremy. Wiśniowiecki przebił się wówczas ze swoimi chorągwiami przez kilka rzędów wozów, ustawionych w zakolu Suły. Jednak gdy rzucił się w pościg za uciekinierami, pozostała w taborze część Kozaków zdołała zestawić wozy, odcinając wojsko księcia od głównych sił polskich. Jeremi Wiśniowiecki szarżował trzykrotnie, zanim udało mu się przebić do swoich.
Tu trzy są spisy... – to oczywiście polski herb Jelita, nadany wedle legendy Florianowi Szaremu na polu bitwy pod Płowcami przez króla Władysława Łokietka. Według legendy rycerz raniony był trzema kopiami i leżał, trzymając się za wypływające z brzucha jelita – na pamiątkę dostał herb ze skrzyżowanymi trzema kopiami.
Zaraz widać, że ladacznicy to sygnet... – jest to polski herb Gozdawa wyobrażający białą lilię w czerwonym polu. Herb pochodzi z czasów Władysława Hermana.
Picza niewieścia... – to oczywiście Nałęcz, który przedstawia białą chustę zawiązaną w koło na czerwonym polu.
Trzy kutasy... – to, rzecz jasna, herb Godziemba przedstawiający w czerwonym polu sosnę o trzech konarach i pięciu korzeniach.
Panna na niedźwiedziu... – to oczywiście herb Rawicz, na którym zobaczyć możemy dziewczynę w czerwonej (lub srebrnej) sukni, z rękoma uniesionymi, dosiadającą czarnego niedźwiedzia kroczącego w polu złotym (błękitnym lub czerwonym).
Rozdział VI
ICR – inicjały króla Jana Kazimierza: Ioannes Casimirus Rex, które jednak często odczytywano jako: Initias Calamitatis Regni – łaciński zwrot, tłumaczony jako: początek nieszczęść królestwa. Miało to związek z faktem, iż króla Jana Kazimierza uważano za głównego sprawcę nieszczęść Rzeczypospolitej.
Rozdział VII
Szybko zajęły się ogniem wozy taborowe... – obronę obozu pod Batohem utrudnił znacznie pożar, który szybko rozprzestrzenił się wewnątrz taboru. Płomienie oddzieliły jazdę polską Sobieskiego od piechoty cudzoziemskiej Przyjemskiego i Grodzickiego.
Wyrezaj wszystkich... – Chmielnicki po Batohu nakazał wymordować wszystkich jeńców, którzy znajdowali się w rękach Tatarów. Ordyńcy nie chcieli się na to zgodzić (nie łudźmy się – bynajmniej nie z litości nad Polakami i Rusinami, ale dlatego, iż za martwych Polaków nie byłoby zbyt dużego okupu), a wówczas Bohdan Zenobi wykupił ich za 50 tysięcy talarów, po czym nakazał zgładzić. Kiedy Tatarzy nie chcieli tego zrobić, Chmielnicki zapłacił najdzikszej ordzie nohajskiej za wymordowanie żołnierzy armii koronnej. Chodziły także słuchy, że kozacki hetman obiecał oddać w zamian za to Tatarom Kamieniec Podolski. Aż dziw bierze, że dowodzący ordą Nuradyn Sołtan dał się tak oszukać – Kamieniec był niezdobytą twierdzą i równie dobrze Chmielnicki mógłby ofiarować mu Niderlandy.
Dostępny materiał źródłowy nie pozwala ustalić jak wyglądała rzeź – czy Kozacy i Tatarzy poszukiwali w ciągu trzech dni jeńców w taborach tatarskich, czy też spędzono wszystkich razem na majdan, otoczono i wysieczono. Z XVII wieku ocalało kilka różnych wersji tej historii i nie sposób ustalić, która jest właściwa.
Do dziś historycy zadają sobie pytania, dlaczego Chmielnicki wymordował wziętych do niewoli oficerów i żołnierzy armii koronnej. Historycy prześcigają się w domysłach, czy była to zemsta za Beresteczko, czy też za wspominaną już Sołonicę. Podejrzewano także, iż Kozacy obawiali się, że orda wróci z jeńcami na Krym i nie weźmie udziału w wyprawie do Mołdawii, lub że Chmielnicki chciał pomścić w ten sposób rzezie Lipowego i Rabuch, dokonane na Zadnieprzu przez wojska koronne. Wydaje się jednak, że kozacki hetman chciał przede wszystkim unicestwić własne złudzenia co do dalszych losów Ukrainy u boku Litwy i Korony. Nie mogąc pobić Rzeczypospolitej ani osiągnąć porozumienia, nie wiedząc do czego zmierzać w rokowaniach, nie będąc w stanie podjąć decyzji, czy próbować związać losy Kozaków z Koroną, czy też szukać innego protektora, postanowił raz na zawsze przekreślić możliwość pokojowego rozwiązania z Polakami. Batoh, pod którym zginął kwiat rycerstwa polskiego, a wśród niego bohaterowie tej powieści: Marek Sobieski, Zygmunt Przyjemski, Jan Odrzywolski i wielu, wielu innych, pobudził wszystkich wrogów Rzeczypospolitej do działania na jej szkodę. A najgorsze, że po Batohu Moskwa zorientowała się, że niezwyciężona do tej pory armia koronna może zostać zniszczona. Bezpośrednią konsekwencją tego faktu stała się decyzja o przyłączeniu Ukrainy do krwawego imperium carów.
Wywlekli Cyklopa spomiędzy wynędzniałych więźniów... – wbrew temu, co można sądzić o Tatarach, w trakcie rzezi pod Batohem uratowali wielu jeńców polskich. Większość uczyniła tak, żałując okupu, którzy Polacy mogli za siebie zapłacić, byli jednak i tacy, którzy przyszli na pomoc pobratymcom lub swoim znajomym. Dzięki temu przeżyli: Krzysztof Grodzicki, Seweryn Kaliński, Krzysztof Korycki wypuszczony na wolność przez pobratymcę – Sefera Ghazi Agę i wielu innych. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy historycy, wśród ocalonych nie było Stefana Czarnieckiego, późniejszego bohatera z czasów Potopu. Najprawdopobniej nie wziął on udziału w bitwie, gdyż nie zdążył pod Batoh. Osobliwe szczęście miał Stanisław Druszkiewicz, który pod Ładyżynem dostał się w ręce tych samych Tatarów, którzy wzięli go do niewoli pod Żółtymi Wodami. Wartość jego szlacheckiego gardła zwiększyło także 200 czerwonych złotych, które ordyńcy znaleźli przy nim w sakwie. Aby uchronić swych jeńców przed śmiercią, Tatarzy porywali ich na konie, ubierali w tatarskie kożuchy, zakazywali mówić po polsku i umieszczali pomiędzy czeladzią. Zacny to zaiste przejaw dobroci serca, którego próżno by szukać dzisiaj u wielu islamistów.