Литмир - Электронная Библиотека
A
A

W drzwiach stanął Art.

– Kochanie, nie zapomnij zadzwonić do hydraulika w sprawie bojlera.

Hydraulik na pewno nie był Po Dziewiąte, Ruth była tego absolutnie pewna.

– Przepraszam, ale czy nie mógłbyś sam tego zrobić? Jestem dziś zajęta cały dzień.

– Mam spotkania, szykują się trzy apelacje. – Art był konsultantem językowym, a w tym roku zajmował się sprawami niesłyszących więźniów, których aresztowano i osądzono, nie umożliwiając im skorzystania z usług tłumaczy.

Ruth miała ochotę powiedzieć mu, że to jego dom, lecz zmusiła się do rozsądnego i łagodnego tonu, jakim przemawiał do niej Art.

– Nie możesz zadzwonić z biura w przerwie między spotkaniami?

– Wtedy musiałbym później zadzwonić do ciebie i sprawdzić, kiedy będziesz w domu, żeby mogli przyjść to naprawić.

– Nie wiem dokładnie, kiedy będę w domu. Zresztą znasz takich fachowców. Mówią, że będą o pierwszej, a przychodzą o piątej. To, że pracuję w domu, nie znaczy, że nic nie robię. Naprawdę mam dzisiaj ciężki dzień. Po pierwsze, muszę… – I zaczęła wyliczać wszystkie rzeczy do zrobienia.

Art zgarbił się i westchnął.

– Dlaczego tak wszystko utrudniasz? Myślałem tylko, że gdybyś mogła, gdybyś znalazła czas… ach, nieważne. – Odwrócił się.

– Dobrze już, dobrze, zajmę się tym. Ale jeślibyś skończył jakieś spotkanie wcześniej, możesz przyjechać do domu?

– Oczywiście. – Art pocałował jaw czoło. – Dzięki. Nie prosiłbym cię o to, gdybym nie był taki zaganiany. – Znów ją pocałował. – Kocham cię.

Nie odpowiedziała, a po wyjściu Arta chwyciła płaszcz i kluczyki. Zobaczyła dziewczynki stojące w korytarzu i przyglądające się jej krytycznie. Poruszyła dużym palcem u nogi. Po Dwunaste, ciepła woda.

Ruth uruchomiła silnik i kilkakrotnie wcisnęła hamulec, żeby sprawdzić, czy działa. Wioząc Fię i Dory na lodowisko, nie przestawała zachodzić w głowę, co miała zrobić Po Dziewiąte. Przebiegła w myślach cały alfabet w nadziei, że jakaś litera naprowadzi ją na właściwy trop. Nic. Jaki miała sen, gdy w końcu udało się jej dzisiaj zasnąć? Okno sypialni, ciemny kształt we wnęce. Przypomniała sobie, że zasłony we śnie okazały się przejrzyste, a ona była naga. Zobaczyła uśmiechnięte twarze sąsiadów z mieszkania obok, którzy przyglądali się jej w najintymniejszych chwilach, oglądali najintymniejsze miejsca jej ciała. Nagle ryknęło radio. Łup, łup, łup! “Był to test sygnału wczesnego ostrzegania przed katastrofą, transmitowany przez Amerykański System Nadawczy". Potem odezwał się inny głos, należący do jej matki: “Nie, nie! To nie test! Prawda!". Ciemny kształt okna wzniósł się i zmienił w ogromną falę. Może Po Dziewiąte miało jednak coś wspólnego z hydraulikiem: potężna fala, pęknięty bojler. Zagadka rozwiązana. Ale co z przezroczystymi zasłonami? Co mogły oznaczać? Znów wezbrał w niej niepokój.

– Znasz tę nową dziewczynę, co Darien ją lubi? – zapytała siostry Fia. – Ma najfajniejsze włosy. Chciałabym ją zabić.

– Nie mów “zabić"! – jęknęła Dory. – Pamiętasz, co nam mówili na zgromadzeniu w zeszłym roku? Jak powiesz to słowo, pójdziesz do więzienia.

Obie dziewczynki siedziały z tyłu. Ruth proponowała, aby jedna usiadła obok niej, żeby nie czuła się jak szofer. Ale Dory odparła:

– Łatwiej otworzyć tylko jedne drzwi.

Ruth nie odpowiedziała. Często podejrzewała, że dziewczynki poddają ją różnym próbom, sprawdzając, czy da się ją wyprowadzić z równowagi. Ruth wiedziała, że gdy były młodsze, kochały ją. Na myśl o tym czuła miłe mrowienie w sercu. Kłóciły się kiedyś o to, która będzie ją trzymać za rękę albo siedzieć obok niej. Tuliły się do niej, kiedy się bały, często nawet udając strach i piszcząc jak małe kotki. Teraz wydawało się, że prześcigają się w doprowadzaniu jej do ostateczności, tak że czasem musiała sobie przypominać, że nastolatki też mają ludzkie uczucia.

Dory miała trzynaście lat i była krępa, masywniejsza od swej piętnastoletniej siostry. Obydwie czesały się w koński ogon na czubku głowy, więc kasztanowe włosy spływały im na ramiona jak kaskada z fontanny. Ruth zauważyła, że wszystkie ich przyjaciółki miały identyczne fryzury. Kiedy sama była w ich wieku, chciała mieć długie włosy, tak jak inne dziewczynki, ale matka kazała jej obcinać je bardzo krótko.

– Długie włosy wyglądają jak dziewczyna samobójca – powiedziała wtedy LuLing.

Ruth wiedziała, że ma na myśli swoją piastunkę, która odebrała sobie życie, gdy matka była dziewczynką. Ruth miała nawet koszmary, w których zjawiał się długowłosy, ociekający krwią duch, dyszący żądzą zemsty.

Ruth zatrzymała się na placu przed lodowiskiem. Dziewczynki wygramoliły się z samochodu i zarzuciły plecaki na ramię.

– Na razie! – krzyknęły.

Nagle Ruth zauważyła, w co się ubrała Fia – miała na sobie dżinsy biodrówki i postrzępioną koszulę, spod której wyzierał pasek gołej skóry szerokości dobrych sześciu cali. Gdy wychodziły z domu, miała pewnie zapiętą kurtkę. Odkręciwszy okno, Ruth zawołała:

– Fia, kochanie, chodź tu na chwilę!… Czy mi się wydaje, czy w ciągu ostatnich dziesięciu minut twoja koszula mocno się zbiegła?

Fia odwróciła się wolno i przewróciła oczami. "Dory wyszczerzyła zęby w uśmiechu. "

– Mówiłam ci, że nie wytrzyma. Ruth utkwiła spojrzenie w pępku Fii.

– Matka wie, że nosisz coś takiego? Fia otworzyła usta w udawanym przestrachu. Reagowała w ten sposób na większość rzeczy.

– Sama mi to kupiła, wiesz?

– Nie sądzę, żeby twój tata to pochwalał. Masz nie zdejmować kurtki, nawet kiedy będziesz jeździć na łyżwach. Dory, powiesz mi potem, jeżeli nie posłucha.

– Nie będę na nikogo skarżyć! Fia bez słowa odeszła.

– Fia? Fia! Chodź tutaj. Obiecaj mi to zaraz, bo zabiorę cię do domu, żebyś się przebrała.

Fia przystanęła, lecz nie zamierzała się odwracać.

– Dobrze – mruknęła. Zapinając kurtkę po szyję, powiedziała do Dory, ale na tyle głośno, by Ruth słyszała: – Tato ma rację. Ona wszystko utrudnia.

Słysząc tę uwagę, Ruth poczuła gorycz i upokorzenie. Dlaczego Art powiedział coś takiego, i to przy dziewczynkach? Dobrze wiedział, jaką przykrość może jej tym sprawić. Były chłopak powiedział jej kiedyś, że niepotrzebnie komplikuje życie. Odkąd z nim zerwała, przerażona, że jego oskarżenia mogą się okazać prawdziwe, ze wszystkich sił starała się być rozsądna i konkretna oraz wystrzegać się narzekań. Wiedząc o tym, Art zapewniał ją, że tamten chłopak był kretynem. A jednak czasem dokuczał jej, że przypomina psa biegającego w kółko za swoim ogonem i nie potrafi dostrzec jałowości własnych poczynań.

Ruth pomyślała o książce, którą kilka lat temu pomagała pisać, “Fizyka natury ludzkiej". Autor wykorzystał prawa fizyki do zilustrowania podstawowych nauk życiowych, przypominając o nieskutecznych wzorcach zachowań. “Relatywistyczna teoria grawitacji": nie przywiązuj wagi do wszystkiego. Ciężar każdego problemu zależy tylko od tego, jak ty go traktujesz. “Zjawisko Dopplera w komunikacji": zawsze istnieje rozdźwięk między tym, co ktoś mówi, a tym, jak słuchacz chce rozumieć wypowiedziane słowa. “Siła odśrodkowa argumentów": im dalej odsuwasz się od istoty problemu, tym szybciej sytuacja wymyka się spod kontroli.

Ruth uważała wówczas takie rady i analogie za zbytnie uproszczenie. Nie sposób zredukować życia do jednozdaniowych maksym. Ludzie są przecież bardziej złożeni. W każdym razie ona na pewno. A może jest zbyt skomplikowana? Złożona, skomplikowana, co za różnica? Art natomiast był wcieleniem wyrozumiałości. Przyjaciele często jej mówili rzeczy w rodzaju: “Ależ ty masz szczęście". Słysząc to po raz pierwszy, była bardzo dumna z tego, że tak dobrze ulokowała uczucia. Ostatnio jednak zaczęła się zastanawiać, czy nie chcieli przez to powiedzieć, iż należy podziwiać Arta za to, że z nią wytrzymuje. Potem Wendy przypomniała jej:

– Przecież to ty nazwałaś Arta pieprzonym świętym.

Ruth nie mogła sformułować tego w ten sposób, ale rzeczywiście odniosła takie wrażenie. Dobrze pamiętała, że zanim się w nim zakochała, podziwiała go – za jego spokój i zrównoważenie emocjonalne. Czy nadal wzbudzał w niej podziw? Czy to on się zmienił, czy może ona? Rozmyślając nad tym, jechała w stronę pralni.

5
{"b":"101394","o":1}