– Wróciła oczyścić swoje imię – wtrącił pan Hitchcock.
Jupe skinął głową.
– Ale musi być przecież jakieś inne wyjaśnienie. Nikt nie wraca z grobu. Duchów nie ma.
– Oczywiście – zgodził się reżyser.
Nagle z kuchni dobiegły głośne okrzyki protestu. Po chwili zjawił się Don i oznajmił, że obiad jest gotowy, i wniósł ze sobą dziwny zapach. Przypominał Pete'owi swąd tlących się wiórów.
– Dzieci nie jedzą ciasteczek z żołędzi – powiedział smutno Don. – Nie chcą być Indianami Czumasza.
– Doprawdy? – zapytał pan Hitchcock.
– Proszę się nie martwić – uśmiechnął się Don. – Wezmę dzieci do pizzerii przy szosie. Pizza jest wspaniałym daniem amerykańskim, nawet lepszym od żołędzi!
Pan Hitchcock roześmiał się. Między wyczynami kulinarnymi Dona z jednej strony a tajemniczymi sprawami Trzech Detektywów z drugiej, jego życie było pełne niespodzianek. Co spotka ich wszystkich następnym razem?