– …działem, jak szli tędy, Cap,… rech.
– …ajmy się… szlaku.
Mężczyźni przeszli koło chaty, nie zauważywszy jej pod nawisem i znikli za następnym wzgórzem. Jupiter wstał.
– Nie wrócą przez jakiś czas. Pójdziemy z powrotem do Zamku Kondora, nim nas zobaczą. Chodźcie.
Lecz tym razem Jupiter się mylił! Chłopcy byli jeszcze w otwartym kanionie, gdy za nimi rozległy się krzyki:
– Hej tam wy czterej!
Nikt nie musiał rzucać komendy “biegiem”!