– Gdzie on mógł pójść? – zastanawiał się Pete.
– Nie wiem – Bob zagryzł wargi. – Mamy dwie godziny do zmroku. Dość czasu, żeby poszukać w stajni Alvarów dowodu na to, że ktoś skradł kapelusz Pica.
– Chodźmy więc – zdecydował Pete. – Może Jupe też tam poszedł z Diegiem.
Pobiegli z powrotem do swych rowerów. Pedałowali szybko, jadąc w ulewnym deszczu do spalonej hacjendy Alvarów.