Литмир - Электронная Библиотека

Spowiadałem osobiście, a także rozmawiałem z wieloma bardzo wartościowymi, wierzącymi ludźmi, o wrażliwych sumieniach. Ci wspaniali katolicy, będąc ciągle w konflikcie z własnym sumieniem, ulegają czemuś co mogę nazwać auto-deprawacją. Chcą oni wierzyć nauce Kościoła i wypełniać ją, ale ponieważ przekracza to ich możliwości – wybierają dwie drogi: albo trwają do końca życia w wyrzutach sumienia popełniając „grzechy kościelne”, albo też wybierają wyjście pod hasłem – skoro i tak nie mogę, to nie będę się wysilał. Niestety, w tym drugim przypadku prawo ludzkie – kościelne eliminuje się na równi z prawem Boskim. Obie te drogi są zabójcze dla jednostek i dla całych społeczności. Mamy w tym miejscu jedną z prób odpowiedzi na pytanie – dlaczego w krajach katolickich, np. w Polsce ludzie wierzący postępują wbrew zasadom swojej wiary? Pan Jezus, jak zwykle przewidział taki obrót sprawy i przestrzegał sobie współczesnych, a także nas wszystkich słowami: „strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów” [8] i w innym miejscu – „czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą (przyp. – o ile przekazują naukę otrzymaną od Boga), lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać…” [9] .

Te i inne słowa Jezusa odnoszące się do kapłanów i uczonych w piśmie – śmiało odnieść możemy dzisiaj do papieża, biskupów i wszystkich hierarchów Kościoła Rzymsko-Katolickiego, strzegących depozytu własnych nakazów i zakazów, a przede wszystkim własnych interesów. Książęta Kościoła – jak sami siebie nazywają – sądzą, że utrzymywanie człowieka w ciągłym konflikcie z własnym sumieniem ma go związać z Kościołem i uczynić z niego pokorną owieczkę. Takie właśnie owieczki najłatwiej jest omamić, uzależnić i wykorzystać finansowo. Nie należy bynajmniej winą za taki stan rzeczy obarczać szeregowych kapłanów, którzy sami są w pewnym sensie ofiarami, będąc bezwolnymi narzędziami w rękach swoich, wyższych rangą przełożonych.

Ogromne szkody Chrystusowej Owczarni przysparza dziś zamknięty krąg wzajemnych powiązań – nie do rozwiązania na obecnym etapie, bez gruntownych zmian.

Pierwszym ogniwem są sami księża, których sumienia i charaktery wypaczane są przez błędy systemu, jaki ich kształtuje. Mając na ogół świadomość głoszenia fałszu i obłudy, trudno jest im zaangażować się w to, co robią. Nie są oni w związku z tym autorytetami dla ludzi wierzących, a zwłaszcza dla młodzieży. Zamiast świadczyć swoim życiem o Bogu kombinują, jak bezkarnie łamać śluby złożone w czasie święceń – organizując sobie na boku drugie życie. Angażują się w politykę i wyciskają z ludzi, ile się da. Tymczasem ludzie naprawdę potrzebują autorytetu i przykładu ze strony kapłana. Jednak to, co głoszą księża, przechodzi nad głowami wierzących w Kościołach – gdyż księża nie żyją tak, jak mówią. Zaklęty, szatański krąg się zamyka, a jego rezultatem jest brak pozytywnego oddziaływania Kościoła Katolickiego na społeczeństwo.

Mówienie o przytłaczającej większości ludzi wierzących w Polsce jest nonsensem, ponieważ w naszym kraju wytworzył się już zwyczaj, tradycja – uczestnictwa w niedzielnej i świątecznej Mszy Świętej, Chrztu, I-szej Komunii, Bierzmowania czy też ślubu kościelnego – która ma niewiele wspólnego z prawdziwym przeżywaniem tych Sakramentów i samej wiary. Zwyczajowy Chrzest dziecka – wiąże je statystycznie z Kościołem, aż do pogrzebu. Tymczasem ludzie w trakcie swego życia często tracą wiarę albo nigdy do niej nie dochodzą i to głównie z winy Kościoła, który szczyci się milionami „katolików z metryki”. Widocznymi skutkami oddziaływania Kościoła na polski naród są: szerzący się coraz bardziej indyferentyzm religijny, ateizm, postawy wrogie Religii Katolickiej, gwałtowny spadek powołań w seminariach duchownych (notowany ostatnio na całym świecie), ciągły spadek uczestnictwa wiernych w nabożeństwach; wzrost przestępczości pod każdą postacią itp. Najbardziej katolicki kraj na świecie, jakim jest Polska, ma jedną z najgorszych opinii. Polscy katolicy rozwodzą się i zdradzają na potęgę, piją ponad miarę, okradają sklepy na zachodzie; przemycają narkotyki, kradzione samochody i cokolwiek się da.

Wierni z kraju papieża, przyjeżdżający na pielgrzymki do Watykanu – ogołocili największy tamtejszy sklep kradnąc: krzyżyki, medaliki, święte obrazki i inne dewocjonalia! Pielgrzymi z Polski, po niedzielnej audiencji u papieża, zapełniają największe rzymskie targowiska handlując przeważnie wódką i papierosami. Znany jest fakt emigracji setek, rdzennie polskich, katolickich rodzin i osób prywatnych do Izraela; gdzie po przyznaniu się do Judaizmu – otrzymywały one mieszkania i dobrze płatną pracę. Jeśliby zrobić sondaż w polskich więzieniach, okazałoby się, iż ogromna większość skazanych morderców, złodziei, aferzystów – to wierzący, a nawet praktykujący katolicy.

Niedawno opinię publiczną Pabianic poruszyło okrutne morderstwo popełnione na starszym mężczyźnie. Zbrodniarzami okazali się dwaj nieletni chłopcy – gorliwi ministranci jednej z miejscowych parafii.

Takie i podobne przykłady można by mnożyć w nieskończoność. To nie są ani wyjątki potwierdzające regułę, ani też sporadyczne wybryki, ale wyraźny objaw ciężkiej choroby „katolickiego społeczeństwa”. Chory jest cały organizm Kościoła, a więc także my – jego członki. Autokratywne rządy Kościoła Katolickiego zbierają wielkie żniwo w postaci wypaczonych, zdeprawowanych sumień pokoleń Polaków, którzy „dzięki” nauce swoich pasterzy wykształcili w sobie mentalność i postawy religijne, mające jednak niewiele wspólnego z mentalnością i postawami ludzi prawdziwie wierzących. Doszło do tego, że nieznajomość elementarnych prawd wiary i podstawowych chrześcijańskich modlitw stała się niemal domeną Katolicyzmu. Młodzi ludzie, przystępujący do Bierzmowania czy też zawierający związki małżeńskie, nie znają często Modlitwy Pańskiej i nigdy w swoim życiu nie mieli w rękach Pisma Świętego! Nic dziwnego skoro większość księży, stosując się do przepisów prawa kanonicznego, skłonna jest bardziej wymagać od nich niezbędnych dokumentów i stosownej wpłaty, aniżeli wiedzy o Bogu i dowodów na autentyczne przeżywanie własnej wiary. Czy dziwić nas mają postawy objętości, negacji, a nawet wrogości wobec Kościoła?!

Trudno nie obarczać winą za taki, a nie inny stan rzeczy, samej głowy tego ogromnego organizmu. To papież pociąga za wszystkie sznurki i on jest najwyższym prawodawcą w Owczarni Jezusa. Myślę tu o każdym kolejnym następcy Św. Piotra. Nasz wielki rodak, piastujący obecnie tę godność – obdarzany słusznie szacunkiem i uznaniem całego świata za swoje nieocenione i liczne zasługi – sam przytłoczony jest skostniałą, narosłą przez wieki tradycją. Przy najlepszej woli i ogromie dzierżonej władzy, trudno jest mu zapewne wznieść się ponad struktury w których sam wyrósł. Samo skupienie tak ogromnej władzy w ręku jednego, słabego człowieka, jest już poważnym błędem i anachronizmem. Władca na ziemi posiada oficjalnie ukonstytuowaną, z mandatem nieomylności, władzę Boga na Niebie. Już karty Pisma Świętego, nie mówiąc o historii Kościoła, dowodzą, że nawet „pierwszy uczeń” – którego Jezus nazwał „opoką”, ale też… „szatanem” może zaprzeć się swego nauczyciela i mylić się – tak przed, jak i po ukrzyżowaniu.

Współcześni uczeni w Piśmie opierając się na sławnym dialogu Jezusa z Piotrem [10] , uważają każdego następcę Piotra za nieomylnego geniusza, w którym bez przerwy przebywa Duch Boży, będący Źródłem nadprzyrodzonego oświecenia. Tymczasem prawda jest taka, iż nigdy w historii Kościoła – aż do 1870 r. kiedy to Pius IX ogłosił dogmat o papieskiej nieomylności – nie było w ogóle takiego przeświadczenia. Co więcej, biskupi Rzymu – papieże we wczesnych wiekach nie byli uważani za następców Świętego Piotra i sami siebie za takich nie uważali. Sam Piotr traktowany był co najwyżej jako „pierwszy spośród równych”, bez jakichkolwiek praw panowania nad pozostałymi. Nie miał też żadnego następcy – jak zgodnie twierdzą Ojcowie Kościoła. Za sukcesorów wszystkich apostołów uważano powszechnie wszystkich biskupów. Cała władza ustawodawcza Chrystusowej Owczarni, aż do czasów współczesnych, spoczywała w rękach Soborów i była oparta na świadomości i wierze wszystkich chrześcijan.

Tymczasem przez całe stulecia biskupi Rzymu byli często powodem zgorszenia dla całego Chrześcijaństwa – głosili herezje, mordowali, kradli, pławili się w nieczystości utrzymując prostytutki i całe haremy. Z racji swego urzędu kierowali Państwem Kościelnym, nie wyróżniając się niczym od innych ówczesnych władców. Swoją uprzywilejowaną pozycję w biskupim gremium zawdzięczali jedynie dwóm historycznym faktom: Rzym przejął rangę stolicy światła po upadłym Cesarstwie; apostołowie Piotr i Paweł zginęli i zostali w nim pochowani. Papieże błądzili i mylili się zbyt często, aby komukolwiek przyszło do głowy doszukiwać się u nich jakichkolwiek szczególnych przymiotów, a tym bardziej Światła Ducha Świętego, które oświecało dawniej apostołów – po ich śmierci zaś wszystkich biskupów, jako pasterzy całej Owczarni Jezusa.

Dopiero kilku ostatnich papieży wykorzystało wzrost potęgi Kościoła, a tym samym swojego urzędu – stosując czystki oraz metodę kija i marchewki – dokonało odwrotu od uświęconych tradycji. Skupili oni w swych rękach pełnię władzy i nadali jej prymat nieomylności. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Papieże zaczęli sobie rościć prawo do ustalania wszelkich norm i reguł dotyczących życia całego Kościoła, wszystkich wiernych i każdego ochrzczonego z osobna.

Dwa ostatnie stulecia są również naznaczone ciągłą papieską ingerencją w wewnętrzne sprawy państw i narodów. Sam Watykan oraz biskupi na czele z prymasami, wykonując dyrektywy Watykanu, przez cały XIX wiek wywierali presję na parlamenty i rządy, aby te ograniczyły wolności obywatelskie w swoich krajach. Atakowano konstytucje, które nie zabezpieczały należycie interesów Kościoła, dawały ludziom prawo wyboru religii i wyznania, gwarantowały wolność sumienia, przyznawały równe prawa Żydom itp.

[8] Patrz Ew. ML 16, 11.


[9] 'Patrz Ew. ML 23, 3-5 oraz 23, 13-36.


[10] Patrz Ew. J. 21, 15-19.


32
{"b":"89378","o":1}